Zgromadził nas w tym miejscu krzyż

23 lipca 2005

23 lipca 2005 roku na fundamentach zniszczonego w czasie działań wojennych kościoła mariawickiego w Górce Powielińskiej został poświęcony krzyż upamiętniający to święte miejsce. Na kamieniach, które pozostały po fundamentach, odczytujemy napis "1907 r.". Przenieśmy się myślami do pobliskiego Smogorzewa k. Pułtuska w tamte lata.


Rok 1906, czerwiec. Wierni rzymskokatolickiej parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny - mariawici ze swoim duszpasterzem ks. Władysławem Zbirochowiczem (kapłanem M. Sebastianem) zostają wypędzeni z kościoła parafialnego. Rozpoczynają się pogromy i prześladowania wyznawców nowego ruchu religijnego zwanych pogardliwie "heretykami". Smogorzewo to miejsce, w którym prześladowania mariawitów były najbardziej krwawe i zawzięte. Wioski mariawickie były terroryzowane dniem i nocą.

Jak podaje prasa mariawicka /1 , "heretyków" bito, kaleczono, a wsie po takich napadach zamieniały się w szpitale lub stały pustkami. W pogromie w dniu 17 lipca 1906 r. zabito 2 osoby, a 200 zostało rannych. Ale ludzie nie załamywali się. Sił dodawała im gorąca modlitwa i głęboka wiara. Na umęczonych prześladowaniami spada jednak następny cios. Ich duszpasterz ks. Zbirochowicz musi opuścić wiernych w obliczu wydanego na niego wyroku śmierci. Osamotnieni parafianie sami stanęli w obronie mariawickiej idei. Ich szeregi przerzedziły się nieco, ale pozostali ci, którzy naprawdę ukochali Dzieło Wielkiego Miłosierdzia.

Pod koniec 1906 roku wraca do parafii smogorzewskiej ks. Zbirochowicz Urządza prowizoryczną kaplicę. W niej w ukryciu sprawowana była ofiara Mszy świętej i wierni adorowali Przenajświętszy Sakrament. Parafianie, których liczbę oceniano na 400-450 osób, pragnęli mieć jednak własną świątynię. Stanęła ona w Górce Powielińskiej z dala od smogorzewskiego kościoła rzymskokatolickiego z uwagi na bezpieczeństwo mariawitów - byli oni ciągle nękani przez fanatycznych sąsiadów. Wiosną 1907 roku rozpoczęto budowę drewnianej świątyni, a 21 listopada tego roku odbyło się jej poświecenie. Na tę uroczystość przybyło 6 kapłanów i kompanie wiernych z Warszawy i Radzymina. Poświęcenia kościoła dokonał kapłan M. Łukasz Wiechowicz, a kaznodziejami byli kapłani M. Maciej Czerwiński i M. Bazyli Furmanik. Świątynia służyła wiernym przez 38 lat.

W czasie rozłamu w mariawityzmie nieliczna i tak parafia podzieliła się. W trakcie działań wojennych kościół, który pozostał w rękach płockiej gałęzi mariawitów, został zniszczony, a parafianie rozproszyli się. Brak własnej świątyni, która z wielu przyczyn nie została odbudowana, jeszcze bardziej przerzedził szeregi mariawitów. Nie wszyscy jednak porzucili parafię i wiarę, za którą ich ojcowie i dziadowie przelewali krew. Wiernych pozostało niewielu, ale o mocnym duchu. Związali się z parafiami w Warszawie i w Raszewie. W duchu mariawickim wychowali swoje dzieci i wnuki, i trwają dalej w dawnej placówce mariawickiej.

Tych, którzy byli pionierami mariawityzmu, na ziemi pułtuskiej już nie ma. Ich prochy spoczywają na miejscowym cmentarzu, ale pamięć o nich nie zaginęła. Co roku w Dzień Zaduszny kapłan M. Łukasz Kaczorek w miejscu ich wiecznego spoczynku odprawia Mszę św. Przy jednym ołtarzu we wspólnej modlitwie modlą się mariawici płoccy i felicjanowscy oraz rzymskokatolicy, potomkowie pierwszych wyznawców Dzieła Wielkiego Miłosierdzia. Ci ostatni są często sympatykami naszego Kościoła. To od Pani Ireny Bączek, rzymskokatoliczki, ale córki mariawitów wyszła inicjatywa postawienia krzyża w miejscu, gdzie dawniej stał mariawicki kościół.

W ufundowaniu krzyża, tablicy pamiątkowej i uporządkowanie terenu zaangażował się kapłan M. Łukasz i smogorzewscy parafianie - rodziny Jerzego i Sławomira Przybyszów, Stanisława Pudyny i Stanisława Wieczorka. Na uroczystość poświęcenia przybyli bp M. Roman Nowak, kapłani: M. Stefan Adamiec, M. Łukasz Kaczorek, M. Krzysztof Czyżewski, M. Wiesław Kowalczewski, M. Gabriel Grabarczyk, M. Karol Babi, gromadka parafian z Warszawy, kilka osób z Leszna i sympatycy naszego Kościoła ze Smogorzewa.

Uroczystość rozpoczęło poświęcenie krzyża, którego dokonał bp M. Roman. Następnie biskup M. Roman odprawił Mszę Świętą, podczas której homilię wygłosił kapłan M. Gabriel. Zwrócił w niej uwagę na rolę krzyża - symbolu męki i zbawienia. Krzyż towarzyszy każdemu wierzącemu człowiekowi przez całe życie. Z nim rozpoczynamy dzień, idziemy na spoczynek, błogosławimy bliskich i napoczynamy chleb. Jego ramiona wyznaczają cztery strony świata.

Kaznodzieja mówił, czym było miejsce, na którym krzyż został postawiony. "To miejsce sprawowania Najświętszej Ofiary, modlitwy, adoracji dziękczynnej za łaskę wybraństwa do mariawityzmu." Przypomniał o życiu i cierpieniach budowniczych parafii smogorzewskiej. Obecnych parafian i tych, którzy wytrwali w mariawityzmie, nazwał wybrańcami Bożymi, którzy chcieli jak najlepiej wypełnić swoje powołanie. Podkreślił, że tym wszystkim, którzy odeszli, należy się cześć, modlitwa i nieśmiertelna pamięć. Nazwał krzyż pomnikiem upamiętniającym ich oddanie i miłość do Chrystusa - oddanie i miłość głównie tych, którzy ponieśli śmierć dla świętej sprawy.

Mówca zwrócił uwagę, że żyjemy w trudnych czasach. Krzyż jest znakiem silnej wiary tych, którzy błagają Boga, aby na ziemi ustał gniew, zazdrość i nienawiść szczególnie z powodu wyznawania innej wiary. Kaznodzieja zaapelował do parafian i ich smogorzewskich sympatyków aby "wielką czcią otaczali ten krzyż i to miejsce święte, na którym kiedyś stał Dom Boga, przez wzgląd na Ojców tej ziemi, którzy ukochali Dzieło Wielkiego Miłosierdzia." Życzył tej małej garstce parafian, którzy wytrwali w świętym Kościele mariawickim, aby Chrystus obdarzał ich swoimi łaskami a Matka Boża otaczała ich nieustającą pomocą.

Na zakończenie Mszy św. odśpiewaliśmy nasz mariawicki hymn "Nie rzucim Dzieła". Był on zwieńczeniem tej pięknej i wzniosłej uroczystości. Łzy same cisnęły się do oczu i chyba wśród zebrany nie było nikogo, kto by nie był dumny, że i na tym skrawku polskiej ziemi duch mariawicki żyje.

Po nabożeństwie wszyscy obecni zostali zaproszeni do państwa Przybyszów na poczęstunek przygotowany przez miejscowych parafian. Przy wspólnym stole czuliśmy się jak jedna wielka rodzina.

Danuta Łuczak (Mariawita 7-9/2005)

Przypis
1/ "Maryawita. Czciciel Przenajświętszego Sakramentu", nr 45, 1907 r., s. 717-719.