Mariawita nr 7-9/2013

U Pana jest miłosierdzie i u Niego obfite odkupienie

(Ps 140,5)
Umiłowani w Panu Bracia Biskupi i Kapłani, Bracia Klerycy. Bracia i Siostry!

Od blisko stu lat wierni Kościoła Starokatolickiego Mariawitów pielgrzymują do Świątyni płockiej, aby doświadczyć szczególnej obecności Boga i dostąpić Jego miłosierdzia. Możemy powtórzyć za psalmistą Pańskim: „Pokłonię się Twojej najświętszej świątyni i będę wysławiał Twoje imię za Twoją łaskę i wierność” (Ps 138,2). Ten dom Boży jest miejscem świętym, gdzie gromadzą się wyznawcy Kościoła, aby prosić o łaski i uwielbiać utajonego Baranka Bożego. Tutaj, zgodnie z obietnicą Pana Jezusa możemy dostąpić „Zupełnego odpustu i na zawsze odpuszczenia i zapomnienia wszystkich grzechów, win i kary doczesnej”. Mariawici i wszyscy ludzie dobrej woli, nawiedzają to święte miejsce, aby oddać hołd Zbawicielowi, który w Boskiej Eucharystii - „milczy, cierpi i miłuje”. Chrystus cierpi wtedy, gdy o Nim zapominamy i nie oddajemy takiej czci, jaka należy się Bogu, obecnemu w Tajemnicy Ołtarza. Cierpi również, gdy niegodnie przyjmujemy Go w Komunii świętej. W Objawieniach świętej Marii Franciszki czytamy „Jak Syn Boży, żyjąc na ziemi, nie szukał Swojej chwały, lecz uwielbił Ojca, tak teraz Ojciec chce, aby Syn Jego był uwielbiony na ziemi, Utajony w Przenajświętszym Sakramencie”. Tak więc należy pamiętać, że wolą Boga jest, aby Jego Syn, obecny w Sakramencie Ołtarza, był adorowany, a Jego Serce przebite na krzyżu i obecne w Eucharystii, mogło wszystkim proszącym błogosławić, obdarzać pokojem i miłosierdziem.

2 sierpnia bieżącego roku minęło 120 lat od objawienia Dzieła Wielkiego Miłosierdzia. Rocznica ta powinna skłaniać nas do refleksji i zadumy nad minionym czasem, które tworzyły poprzednie pokolenia mariawitów. Były to lata prześladowań i jakże bolesnych doświadczeń, kiedy wyznawcy Mariawityzmu, byli poddani wielkiej próbie wierności dla tego Dzieła Bożego. Jubileusz ten, przede wszystkim powinien być dziękczynieniem, za dar wielkiego miłosierdzia dla świata. Powinniśmy być wdzięczni Bogu, za Jego dobroć, pokornie prosząc o łaskę wiary, aby w naszych sercach, było ciągłe pragnienie miłowania Pana Jezusa, obecnego w Przenajświętszym Sakramencie, który jest źródłem miłosierdzia Bożego. Król Dawid modlił się; „Staranie o Twój dom mnie pochłania” (Ps 69,10). To, co powinno być dla nas najważniejsze, to nieustanne pragnienie oddawania chwały Utajonemu Panu, który jest wśród nas, pod postaciami chleba i wina. „Kapłani Mariawici przepowiadać będą w Imię Jezusa Chrystusa, utajonego w Przenajświętszym Sakramencie, wzywając Pomocy Maryi”.

Chrystus oczekuje gorliwości i wytrwałości, nie tylko od osób duchownych, ale od wszystkich, powołanych do szerzenia czci dla Przenajświętszego Sakramentu. Ziemia może stać się odbiciem nieba wtedy, gdy obecny w Sakramencie Ołtarza Pan Jezus, będzie uwielbiany tak, jak to czynią aniołowie i święci w niebie. Wszyscy jesteśmy wezwani, na mocy Objawień, do dawania świadectwa wiary i miłości dla obecnego w Eucharystii Zbawiciela Świata. Mimo upływu czasu, ta Boża idea, jest ciągle aktualna. Z całą pewnością, rzeczywistość, w której żyjemy, jednoznacznie wskazuje na jakże potrzebne całej ludzkości miłosierdzie Boże. Świętej M. Franciszce Chrystus objawił następujące słowa „Jak święty Franciszek w dzień Przenajświętszej Panny Maryi Anielskiej otrzymał wielką łaskę dla ludzi, tak tobie w ten dzień oznajmione zostało wielkie miłosierdzie dla świata”. To dzień nawiedzenia Pańskiego, nie tylko dla mariawitów, ale dla wszystkich chrześcijan, jako ostatni ratunek dla ginącego w grzechach świata, „Cześć Przenajświętszego Sakramentu i Pomoc Maryi”. Z treści Objawienień wynika, że słowa arcykapłańskiej modlitwy , można odnieść też do czasów ostatecznych. „Ojcze nadeszła godzina, uwielbij Swego Syna, aby Syn uwielbił Ciebie” (J 17,1). Bóg pragnie, aby tron Jego Syna tu na ziemi, był otoczony miłującymi Go sercami, których jedynym pragnieniem jest uwielbienie Eucharystycznego Pana. Jezus Chrystus jest nie tylko Chlebem Życia i pokarmem nieśmiertelności, którego przyjmujemy w Komunii Świętej, ale także jest Ofiarą Ubłagania za nasze grzechy. Może nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, do jak wielkiego i świętego Dzieła zostaliśmy powołani. Bóg zaprosił nas do Swojej Winnicy, aby przez cześć dla Jezusa w Eucharystii odrodzić Kościół. Pan Jezus jest tym cudownym Pokarmem, żywym Chlebem, który zstąpił z nieba i każdy kto godnie przyjmuje Go do swojego serca, ma obietnicę życia wiecznego.

Bracia i Siostry! Kościół nasz obchodzi dzisiaj uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny oraz 99. rocznicę poświęcenia Świątyni. Ten Dom Boży wzniesiony ofiarnością wszystkich mariawitów, w dniu konsekracji otrzymał wezwanie Nieustającej Adoracji Ubłagania. 4 lata później, w 1918 roku sam Pan Jezus poświęcił go i nazwał Świątynią Miłosierdzia i Miłości. Mam nadzieję, że wszyscy zgromadzeni w tym świętym miejscu, dostąpią miłosierdzia Bożego i otrzymają te łaski, o które z ufnością proszą. Kościół już w pierwszych wiekach czcił Maryję, a imię Jej było wymieniane w modlitwach zaraz po Chrystusie. Maryja, Boża Rodzicielka, jak określił to sobór w Efezie, jest niepokalanie poczęta i stanowi przykład najdoskonalszej świętości. Najświętsza Maryja , po Swym zaśnięciu, została wzięta do nieba i jest Królową Anielską, Królową Wszystkich Świętych, a także Królową Mariawitów. Ona oręduje za nami do Swego Syna i nieustannie napomina do wierności i posłuszeństwa dla Jego Ewangelii: „Cokolwiek am powie czyńcie”. Matka naszego Pana, ciągle wspiera chrześcijan ,by pamiętali, że tylko Jej Syn, a nasz Zbawiciel, jest dla wszystkich Drogą, Prawdą i Życiem. Ta, która jest pełna świętości i miłości, niech nas broni od pokus szatańskich, a zwłaszcza lenistwa w służbie dla Boga i wspomaga, byśmy wytrwali w Dziele Wielkiego Miłosierdzia.

Bracia i Siostry! Dziękujemy miłosiernemu Bogu, za tak wielki dar, jaki Kościół i świat otrzymał w osobie świętej Marii Franciszki. Ta Mistrzyni życia duchowego , przecudna perła polskiej ziemi, przez Chrystusa została nazwana Matką Miłosierdzia i obdarzona Jego pokojem. Za Jej wstawiennictwem błagajmy Pana Jezusa, nie tylko w tym uroczystym dniu, ale zawsze, aby nam błogosławił. Niech z Serca Jezusa, obecnego w Przenajświętszym Sakramencie, wypływają dla wszystkich proszących, strumienie Bożej miłości i miłosierdzia. Wszystkim wyznawcom naszego Kościoła, trzeba dużo łaski Bożej, pomocy Matki Najświętszej i wstawiennictwa świętej Marii Franciszki, abyśmy mogli udźwignąć ciężar odpowiedzialności za misję, do której zostaliśmy powołani. Celem Mariawityzmu jest odrodzenie Kościoła, przez odnowienie żywej wiary i miłości, w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Eucharystii. Zadanie to zostało powierzone mariawitom , którzy przez modlitwę, będąc w łączności z Bogiem, mogą godnie realizować to święte posłannictwo. W tym uroczystym dniu, życzę wszystkim pielgrzymom i tym, którzy nie mogą uczestniczyć w tej uroczystej Mszy świętej w Świątyni, obfitości Bożego błogosławieństwa. Żołnierzom Wojska Polskiego, z okazji ich święta, przesyłam najlepsze pozdrowienia, i życzę, by ich służba dla Ojczyzny, otoczona była zawsze tarczą Bożej opieki.

Biskup Naczelny M. Ludwik Jabłoński Płock, 15 sierpnia 2013 r.

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

Marto, Marto troszczysz się i frasujesz około bardzo wiela, a jednego potrzeba. Maria najlepszą cząstkę obrała, która od niej odjęta nie będzie

Słowa Ewangelii świętej (Łk. 10, 41-42) czytane w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

W dniu 15 sierpnia – od 99 lat – większość mariawitów duchowo jest zespolona z pielgrzymami zgromadzonymi w Świątyni Miłosierdzia i Miłości na uroczystościach Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i kolejnej rocznicy konsekracji tej Katedry, w podziemiach której spoczywają prochy Mateczki – św. Marii Franciszki oraz doczesne szczątki pierwszych biskupów mariawickich.

W Kościele powszechnym od najdawniejszych czasów wyznawano, że Najświętsza Maryja Panna została wzięta do nieba. Wyrazem tego jest fakt, że już w VI wieku na Wschodzie obchodzono 15 sierpnia święto Zaśnięcia NMP. Natomiast w Galii – 18 stycznia, a pisał o tym św. Grzegorz z Tours. Na Zachodzie początkowo organizowano procesje ku czci Wniebowziętej Maryi, zaś od IX wieku wprowadzono do liturgii te uroczystości na dzień 15 sierpnia – poprzedzone wigilią, a zakończone oktawą. Ponadto – tego dnia – wzięcie Maryi do nieba obchodzili Chaldejczycy, Syryjczycy i Maronici. Natomiast 21 sierpnia świętowali Koptowie egipscy.

Jedna z tradycji mówi, że Maryja ostatnie lata swego życia na ziemi spędziła wraz z Janem Apostołem, któremu Jezus powierzył swą Matkę. Najświętsza Maryja Panna wraz ze św. Janem mieli uciec z Jerozolimy do Efezu, chroniąc się przed falą prześladowań chrześcijan i tam dopełniła swoich dni.

Jest to wersja mało prawdopodobna, bo nie ma żadnych pisemnych wzmianek na ten temat. Za tradycją mówiącą, ze Maryja pozostała w Jerozolimie aż do swego wzięcia do nieba, przemawiają świadectwa Pseudo–Dionizego Areopagity, który opisując swoją podróż do Ziemi Świętej, wspomniał, iż od Cyryla Jerozolimskiego– biskupa tego miasta – miał dowiedzie się, że w Dolinie Jozafata w Jerozolimie znajduje się grób Maryi. Dziś stoi tam, u stóp Góry Oliwnej świątynia prawosławna.

Jakie są więc podstawy by wierzyć, że Maryja została wzięta z ciałem i duszą do nieba przez swego Syna Jezusa? Jedna z prawd wiary chrześcijan mówi, że niebo jest nagrodą Boga Ojca dla zbawionych przez Chrystusa. Zatem, aby się tam dostać trzeba przejść drogę ziemskiego żywota, Sąd Boży, ewentualnie czyściec i dopiero możemy wejść do upragnionego nieba. Maryja zaś mogła wejść tam od razu. Ażeby zostać matką Syna Bożego była na to szczególnie przygotowana. Otóż Pan Bóg nie pozwolił, aby poczęła się jak my wszyscy z grzechem pierworodnym.

W ten sposób Maryja, zanim Chrystus dokonał zbawienia ludzkości przez swoją śmierć i zmartwychwstanie, już wcześniej otrzymała tego skutki: mianowicie łaskę uprzedzającą z racji swego niepokalanego poczęcia. W konsekwencji, kiedy zasnęła w Panu, była przygotowana na to, by pójść wprost do nieba.

Poprzez Wniebowzięcie swej Matki – Pan Jezus nam pokazał, iż możliwe jest niebo dla każdego człowieka, skoro nie tylko On, Bóg – Człowiek, tam wstąpił, ale wziął również swą Matkę – Maryję, i to nie „ po znajomości”, ale ze względu na Jej zasługi duchowo–moralne. Skoro jest możliwe osiągnięcie zbawienia, to w naszych planach życiowych musimy sobie założyć następującą prawdę: tak żyć, wierzyć, rozważać słowo Boże i przyjmować Jego łaskę poprzez sakramenty święte, aby do końca swoich dni dotrwać w kondycji duchowo–moralnej, podobnej do Maryi, a wówczas Bóg da nam obiecane Królestwo Niebieskie.

A jak żyć, jak sobie zasłużyć na niebo mówi nam Ewangelia święta czytana w uroczystość Wniebowzięcia N.M.P. , gdzie jest mowa o życiu duchowo moralny chrześcijan. Z jednej strony mamy pokazaną Martę, która uwija się około rozmaitych posług i chce ugościć Jezusa jak najlepiej, a z drugiej strony jest Maria, która siada u nóg swego Pana, by przysłuchiwać się jego mowie. W życiu religijnym chrześcijan doceniane są obie postawy: i Marty, i Marii – to jest czyn i modlitwa. W każdym życiu potrzebne jest czynne świadczenie miłości bliźniego swego, ale konieczna jest też modlitwa i kontemplacja, czyli bycie „u stóp Pana”. Ważne jest, by wokół spraw czysto przyziemnych znaleźć też czas na modlitwę, na wielbienie Pana.

Nie powinniśmy dziwić się zapobiegliwej Marcie, że chce, by Maria jej pomagała w ugoszczeniu Jezusa. Każdy człowiek utrudzony posługą potrzebuje wsparcia i pomocy. Jednak Jezus, odpowiadając Marcie, chce by uwijanie się około rozmaitych prac, nie zamknęło jej oczu na to co duchowe, na życie wewnętrzne człowieka. Mówi więc: „Jednego tylko potrzeba, to Maria obrała najlepszą cząstkę, która od niej nie będzie odjęta”. Syn Boży przypomina w ten sposób, że w życiu człowieka powinna być duchowa równowaga. Nie możemy popaść w pułapkę zdobywania tylko atrakcji i wygód tego świata.

Każdy z nas w tym ziemskim zapędzeniu powinien znaleźć czas na modlitwę, na to, by być „ u stóp Pana”. Ale też to nasze życie modlitewne, z drugiej strony, powinno być dopełnione troską o potrzeby drugiego człowieka – naszego bliźniego.

Z lektury Ewangelii świętej trzeba wynieść życiową prawdę, że w pokonywaniu codzienności, trzeba umieć przystanąć i znaleźć czas na modlitwę i na słuchanie słowa Bożego u stóp Jezusowych , jak to czyniła Maria. Jednocześnie nie zaniedbywać domowników i gości – wzorując się na Marcie. Można dziś powiedzieć, że modlitwa i praca, a więc postawa Marii i Marty, to są dwa nierozłączne aspekty życia duchowego. Najdoskonalej potrafiła to połączyć w swoim życiu Najświętsza Maryja Panna, a nagrodą było Jej wzięcie do nieba. Głęboko to powinno utkwić w sercach mariawitów, naśladujących życie Najświętszej Maryi Panny. Niech Ona będzie dla nas Królową nieba i ziemi.

Naśladując Wniebowziętą Maryję potrzebujemy bezwzględnej postawy ewangelicznej Marii – to jest uspokojenia wewnętrznego, wsłuchania się w Chrystusa głos i uporządkowania swojego życia „u stóp Jezusa”. Bóg widzi też zabieganie i przemęczenie Marty. Widzi i zna nasze problemy i ile mamy spraw na głowie. Dostrzega również nasze zdenerwowanie i bezradność, osamotnienie i poczucie niesprawiedliwości. Chce też być w tym wyrozumiały, bo On jest nam taki bliski. W tym wszystkim potrzebujemy jednego – Boga. Bez niego każde nasze działanie nie ma sensu. Oddalając się od Boga, gubimy także siebie. Zbliżając się do Niego odnajdujemy siebie i stajemy się wzorem dla „ludzi małej wiary.” Wołajmy więc za Piotrem Apostołem: „ Panie do kogóż pójdziemy, Ty masz słowa żywota wiecznego” (J 6,68 ).

Bp M. Bernard

Po drodze przyszedł do pewnej wioski. Tam kobieta imieniem Marta przyjęła Go do swojego domu. Miała ona siostrę, która miała na imię Maria. Ta usiadła u stóp Pana i przysłuchiwała się Jego słowom. Marta natomiast zajmowała się rozmaitymi posługami. W pewnej chwili przystanęła i powiedziała: Panie, czy Ciebie nie obchodzi, że moja siostra zostawiła mnie samą przy posługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła. Pan zaś jej odpowiedział: Marto, Marto, troszczysz się i zabiegasz o wiele, a jedno jest potrzebne. Maria wybrała dobrą cząstkę, która nie zostanie jej odebrana.

Ewangelia św. Łukasza (10, 38-42, przekład. ekum.)

Patriotyzm w nauczaniu Kościoła Starokatolickiego Mariawitów*


Publikacje traktujące o mariawityzmie podkreślają częstokroć polskie korzenie tego wyznania. Autorzy, niejednokrotnie odnosząc się do kwestii stosunku Kościoła mariawitów do sprawy polskiej, nie są zgodni co do oceny postrzegania przez mariawitów polskiej racji stanu.

Charakterystyczne dla publikacji wychodzących ze środowisk narodowo – katolickich jest przypisywanie mariawitom współpracy z caratem, czy rozbijanie wewnętrzne społeczeństwa Polskiego, co miałoby być dowodem ich antypolskiego nastawienia. Zestawiając z tymi ocenami punkt widzenia samych mariawitów, czy autorów niezależnych wyznaniowo kwestia ta wygląda zgoła odmiennie. W niniejszym artykule będę chciał zrekonstruować istotę wychowania patriotycznego w ujęciu mariawickim. Odnosząc się do napięcia miedzy deklarowanymi poglądami mariawitów a relacjonowanymi przez autorów opracowań zamysłem moim jest ukazać źródło powstania tych opinii. Twierdzenia mariawitów odnośnie wychowania patriotycznego będą wyprowadzane przeze mnie z tekstów ideologicznych ruchu oraz doktrynalnych. Poszukiwania badawcze w tych dwóch narracjach pozwolą uchwycić, jak sądzę, imponderabilia ujęcia problematyki patriotyzmu przez mariawitów.

Podmiot oddziaływań wychowawczych

Działalność oświatowa była obecna w praktyce mariawitów od roku 1893, to znaczy od czasu założenia przez św. Marię Franciszkę Kozłowską Zgromadzenia Sióstr Mariawitek. Dla mariawitów podmiotem oddziaływań wychowawczych nie była tylko młodzież i dzieci, ale także osoby dorosłe. Innymi słowy podmiotem oddziaływań wychowawczych jest człowiek pojmowany jako byt duchowo – psychicznie - fizyczny. Stąd też oddziaływania te skierowane były na formacje duchową (życie sakramentalne), psychiczną (podnoszenie kultury intelektualnej) oraz fizyczną (szeroko pojmowana edukacja i działalność prozdrowotna).

Te trzy płaszczyzny stały się ośrodkiem działalnościi ideologii mariawitów, w której dobro człowieka było najwyższa racją. Owo dobro pojmowane było przede wszystkim w kategoriach religijnych jako dążenie do doskonałości chrześcijańskiej, a w szczególności nieustająca Adoracja Przenajświętszego Sakramentu mająca na celu ubłaganie Miłosierdzia Bożego i nawrócenie ginącego w grzechach świata. Teleologia zatem wychowania była silnie implikowana przez argumentację religijną i bez odniesienia do doktryny tej wspólnoty, nie może być rozpatrywana ponieważ każda działalność dla mariawitów jest aktem integralnie związanym z sacrum.

Mówiąc o wychowaniu patriotycznym w odniesieniu do Kościoła Starokatolickiego Mariawitów należałoby postawić znak równości pomiędzy teleologią treści przekazywanych w pismach konfesyjnych oraz księgach symbolicznych tego wyznania a celami wychowania wyznaczonymi dla instytucji oświatowych. Założenie to wynika z przyjętej przez księgi symboliczne wyznania zasady lex orandi lex credendi, według której wyznawana doktryna eksplikuje się w obrzędach kultowych. Skoro zatem powiązania doktrynalne z teleologią wychowania patriotycznego obecne są w publikacjach konfesyjnych, to zestawienie ich z księgami symbolicznymi pozwoli na ukazanie pełnego kontekstu implikacji doktrynalnych ujęcia przez mariawitów problematyki patriotyzmu.

Patriotyzm versus szowinizm

Dla mariawitów słowo patriotyzm jest opozycją dla terminu szowinizm. Eksplikując obydwa pojęcia publikacje mariawickie posługują się kategorią miłości. Kategoria ta jest kluczową dla doktryny tego wyznania stanowiąc naczelną zasadę kosmologii i antropologii religijnej. Miłość pojmowana jest przede wszystkim jako atrybut Boga oraz jako najważniejsza cnota chrześcijańska.

Ilekroć teolodzy i ideolodzy mariawiccy posługują się tym terminem nadają mu wartość pozytywną zakładając apriori boskie źródło miłości jako uczucia, cnoty i – co oczywiste – energii Bożej. Jednym z owoców miłości jest patriotyzm traktowany jako przymiot człowieka rozwiniętego duchowo. Dla mariawitów patriotyzm jest zawsze określany jako pożądany i jak najbardziej pozytywnie oceniany atrybut. Jego przeciwieństwem jest szowinizm, który jako miłość własna jest zaprzeczeniem i zafałszowaniem prawdziwej miłości. Z niego pochodzi fanatyzm, nacjonalizm, wojny na tle rasowym i religijnym. Patriota zatem to człowiek, który kocha swoją Ojczyznę i swój Naród, ale także to ten, który uznaje prawo do samostanowienia innych Narodów. Nie chodzi tu tylko o deklarowaną zgodę na ten fakt, ale przede wszystkim o szacunek i miłość względem innych nacji.

Naród

Nauczanie mariawitów odnośnie kwestii narodowej charakteryzuje uniwersalistyczne spojrzenie na ten problem. I znowu nie chodzi tu o dostrzeganie zależności historyczno – politycznych pomiędzy różnymi nacjami a raczej na swoiste ujęcie kosmologii religijnej. Mariawityzm, czyli Dzieło Wielkiego Miłosierdzia, został dany całemu światu a w związku z tym cały świat ma zostać włączony w dzieło odbudowy duchowej, czyli mówiąc językiem św. Ireneusza z Lyonu rekapitulacji świata (anakefalaiosis). Świat natomiast jest postrzegany nie jako monolit, ale raczej jako przestrzeń duchowo – materialną, w której aktywność zjednoczonych zbiorowości ludzkich jak i każdej jednostki z osobna ma kluczowe znaczenie.

Nie chodzi tu o aktywność kolektywną a raczej o działanie wspólnotowe, w której zbiorowość podzielająca wspólne wartości dąży do wspólnego celu i w którym jednostki potrafią zaangażować się bezinteresownie w prace dla wspólnej sprawy. Stan duchowy i moralny Narodu jest determinowany kondycją duchową i moralną jego członków, zaś kondycja moralna świata jest warunkowana kondycją Narodów. Struktura hierarchiczna jednostka – Naród lub Narody – świat zakreśla horyzont przestrzeni funkcjonowania człowieka. Chociaż każdy człowiek jest współodpowiedzialny za Naród a w konsekwencji za świat, to również odpowiedzialny jest pośrednio za inne Narody uczestniczące w rekapitulacji świata. Naród nie istnieje zatem dla siebie, ale dla innych i podobnie jak jednostki mają tworzyć wspólnotę narodową tak i wszystkie Narody mają tworzyć wspólnotę świata.

Polska racja stanu w Imperium Romanowów

Charakterystyczne jest, że mariawici uznając prawo każdego Narodu do samostanowienia unikali refleksji dotyczącej kwestii prawa do niezależności politycznej poszczególnych Narodów. Nie należałoby jednak upatrywać w tym ucieczki od tego zagadnienia a raczej osobliwe podejście tego wyznania do kwestii polityki. Duchowieństwo mariawickie bowiem zobowiązane było zachować polityczną neutralność oddzielając bardzo wyraźnie sferę religii od sfery polityki. W początkowym okresie rozwoju mariawityzmu ta postawa zachowawczości dodatkowo wzmacniana była przez niekorzystne dla mariawitów ich prawne położenie w Imperium Rosyjskim oraz zakrojoną na szeroką skalę akcje mającą osłabić dynamikę rozwoju ruchu. W okresie międzywojennym zaangażowanie ideologiczne kleru mariawickiego wynikało z asymilacji filozofii mesjanistycznej z doktryną Kościoła. Z kolei neutralność polityczna w czasie PRL – u i obowiązująca do dnia dzisiejszego dyktowana jest przyjęciem zasady konieczności rozdziału Kościoła od państwa.

Prawne zatwierdzenie pozwalało mariawitom w Królestwie Polskim w miarę swobodnie organizować życie religijne w parafiach, zakładać instytucje oświatowo – kulturalne i społeczne. To natomiast czyniło nowopowstały ruch społecznością zintegrowana wewnętrznie i mogącą dzięki doktrynie zyskać nowych zwolenników. Kościół mariawitów w Królestwie Polskim stanowił więc przeciwwagę konfesyjną dla Kościoła Rzymskokatolickiego, który – co należy podkreślić – uważany był przez ówczesne społeczeństwo za symbol polskości. Reakcją na rozszerzanie się mariawityzmu były druki polemiczne, w których próbowano ukazać ruch jako antypolski, nie dbający o interes narodowy. Odwoływano się przede wszystkich do argumentów religijnych, w których religia katolicka jest integralnie związaną z ideą polskości. Rozbijanie zatem Kościoła Rzymskokatolickiego było odbierane jako rozbijanie – i tak zniewolonego – Narodu. Niektórzy ze współczesnych nam autorów powtarzają opinie sugerującą poparcie władz carskich dla mariawitów jednakże brak jest jakichkolwiek na to dowodówo. Wątpliwym również wydają się tezy o prozelityzmie wśród prawosławnej ludności (m.in. placówki w Kijowie, Wilnie, Ukrainie), czy wręcz o zabiegach dotyczących unii z Cerkwią prawosławną.

Charakterystycznym jest, że mariawici unikali łączenia symboliki religijnej z narodową upatrując w tym zabiegu niebezpieczeństwo upolitycznienia sfery sakralnej. I w tym przypadku wydaje się takie posunięcie za roztropne ponieważ kontekst prawny funkcjonowania wspólnoty przy niepoprawnych politycznie decyzjach mógł prowadzić potencjalnie do prób delegalizacji lub co najmniej rozbicia Kościoła. Brak eksponowania polskiego charakteru wspólnoty (a na pewno w źródłach publikowanych na terenie kongresówki) może być tym tłumaczony. Explicite kategoria polskości poruszana jest zaledwie w kilku artykułach i wówczas występuje jako pojecie naród Polski wkomponowując się w ideę wielonarodowej pracy na rzecz odnowienia świata.

W piśmiennictwie mariawickim wielokrotnie z kategorią polskości mamy do czynienia implicite, chociaż wypowiedzi Ministra Generalnego Mariawitów, odnotowane przez ówczesną prasę rosyjskojęzyczną, wprost wskazują na istotność dla mariawitów przynależności do Narodu Polskiego. Prowadzenie szkół z językiem wykładowym polskim, kursów języka polskiego dla analfabetów czy wreszcie wprowadzenie już w 1907 roku języka polskiego na terenie Królestwa Polskiego do liturgii są jednymi z wielu przykładów. Ponadto liczba tytułów polskojęzycznych wychodzących z drukarni mariawickiej Łodzi świadczy o adresowaniu tych publikacji przede wszystkim do rodaków. I chociaż publikacje polemiczne widziały np. w polonizacji liturgii dążenie do rusyfikacji, to należałoby upatrywać w tym względzie nie ideologię rusofilską a raczej procesy delatynizacji. Znamiennym jest, że Kościół Rzymskokatolicki ukazywany był w publikacjach mariawickich jako zagrożenie polskości nie ze względu scalenia symboliki narodowej z religijną a z racji cezaro–papistycznego podejścia Rzymu do Polskiej Racji Stanu. W związku z powyższym delatynizacja liturgii nie uderzała w polskość a w zasadniczy wyróżnik religii katolickiej, jakim była łacina w kulcie religijnym. Wychowanie patriotyczne przejawiało się zatem w przewiązaniu do języka narodowego, podnoszenia kultury Narodu oraz przede wszystkim w pracy na rzecz odnowy moralnej rodaków. Polonocentryzm choć obecny w praktyce działań mariawitów, implikował także postawę życzliwości dla Rosjan, nie traktując ich jako zaborców, lecz raczej jako obywateli kraju, który ciemięży inne Narody (w tym Polskę). Innymi słowy – idąc za myślą Andrzeja Towiańskiego – mariawici przyjmowali zniewolenie Narodu z jednej strony jako karę Bożą, zaś z drugiej strony nawoływali do zbiorowej świętości Narodu (a w konsekwencji Świata). Tylko owa zbiorowa świętość pozwoli Narodowi wyzwolić się nie tylko z niewoli politycznej ale przede wszystkim duchowej.

Patriotyzm mesjanistyczny
W okresie II Rzeczypospolitej następuje otwarcie mariawickiego dyskursu o polskości. Mesjanizm Mickiewicza, Towiańskiego czy Krasińskiego zostaje wkomponowany w doktrynę wyznania. Ekskluzywność bycia Polakiem była cechą charakterystyczną zarówno dla wieszczów narodowych jak i ideologów mariawickich. Z ekskluzywnością tą związane jest wybraństwo nadprzyrodzone i posłannictwo mające na celu urzeczywistnienie Bożej teokracji. Nie jest przypadkiem, że mariawityzm narodził się w Polsce i ze przez mariawityzm ma nastąpić odrodzenie Rzeczypospolitej, a następnie świata. To właśnie Polska zmartwychwstała ma być zaczynem Królestwa Bożego na Ziemi, państwa doskonałego, w którym Królem będzie Eucharystyczny Baranek: „I będzie Pan królował w Polsce, z Polski i przez Polskę. Ale ten radykalizm Polski, mający ogarnąć płomieniem świętym cały świat i przetopić go w jeden Seraficzny Zespół ludzkości, zjednoczonej między sobą i Bogiem miłością bez granic, nie dokona się ani mieczem ani ogniem ziemskim, ale mocą Słowa Bożego, Które się Stało Ciałem i zamieszkało między nami w Przenajświętszej Eucharystii, oraz ogniem Ducha Świętego, Który spali w nas starego człowieka, podobnego zwierzęciu, a stworzy nowego – podobnego Aniołom”. Obowiązek pracy na rzecz urzeczywistnienia się tego Królestwa spoczywa zatem na mariawitach i choć mają prawo czuć się z tego powodu wyróżnieni to nie powinni oczekiwać ani od Narodu ani od świata za nią wdzięczności. Poświecenie dla Polski jest zatem aktem na wskroś religijnym, integralnie związanym z powołaniem mariawickim.

Mariawici stanowić mają strukturę zakonną organicznie zespoloną ze strukturą kościelną. Stanowią także pewnego rodzaju organizm państwowy, rządzący się swoimi wewnętrznymi prawami, jednakże koegzystujący w szerszym aspekcie społecznym. Według abp. M. Michała Kowalskiego mariawici nie dążą do stworzenia autonomicznego od Rzeczypospolitej organizmu państwowego, ale są tak ściśle zjednoczeni z Państwem Polskim, że pracując dla jego rozwoju urzeczywistniają eschatologiczne Królestwo Boże.

Realizacja tego powołania przybrała materialną formę poprzez organizację np. stowarzyszeń młodzieżowych o charakterze religijno – narodowym (Męski i Żeński Związek Młodzieży Mariawickiej, Awangarda), propagowanie czytelnictwa i kół zainteresowań oraz samokształceniowych, wydawanie czasopism („Królestwo Boże na Ziemi”, „Maryawicka Myśl Narodowa”, „Temparyusz”, „Templaryuszka”, „Dziecko Mateczki”) oraz wprowadzanie reform mających na celu podniesienie poziomu moralnego Polaków – mariawitów. Warte odnotowania jest, iż w czasie wojny polsko – bolszewickiej Mateczka, po wyparciu bolszewików z Płocka, nakazała ogłosić trzydniowy post, kapłanom odprawiać trzy Msze błagalne i przez ten czas odprawiać adoracje ubłagania, aby nie nastały w Polsce gorsze rzeczy od tych, które się działy. Swoje cierpienia ofiarowała za klasztor, miasto Płock i Polskę.

Z tym faktem mariawici wiążą zwycięstwo wojsk polskich i cud nad Wisłą. Trzymając się konsekwencji rozdziału sfery kultowej od politycznej mariawici śpiewali w kościołach pieśni o wydźwięku politycznym, ale mogli natomiast śpiewać pieśni religijne wykorzystując do tego znane melodie pieśni patriotycznych. Zabieg ten, dość powszechnie wykorzystywany był w Kościele Rzymskokatolickim doby zaborów, kiedy na przykład na melodię hymnu Boże, coś Polskę śpiewano pieśń do Matki Najświętszej Serdeczna Matko.

Apolityczność tekstów pieśni liturgicznych zdaje się być nie wystarczającym argumentem wykorzystania melodii popularnych lub powszechnie uważanych za patriotyczne. Raczej należałoby przyjąć, że idea tworzenia Bożej Teokracji w odrodzonej Polsce nakazywała zsakralizowac pieśni ludowe oraz patriotyczne. Tworząc nowy tekst do powszechnie poważanych melodii nadawano im nowy sens, który współbrzmiał z głoszonymi hasłami: miłości, braterstwa, równości. Jednakże nawoływanie do nienawiści czy zabijania, nawet w imię tak wznioślej idei, jaką jest wolność Ojczyzny, była obca wychowaniu patriotycznemu mariawitów. Raczej należałoby wskazać na pielęgnowanie romantycznego ideału poświęcenia całopalnego dla Ojczyzny: dać się zabić w imię Jej wolności, ale nigdy odebrać życia innemu człowiekowi. Ów pacyfizm doskonale wkomponowywał się w mesjanistyczny model cierpienia odkupieńczego; nie jest to cierpienie samobójcze, ale akt religijny mający na celu ofiarowanie siebie za innych ludzi.

Charakterystyczne jest, że oprócz eksponowania w tekstach doktrynalny Kościoła mariawici podkreślali w nich kategorię Polskości. Przy czym nie chodziło tu o tworzenie stereotypu Polak – mariawita, a raczej o podkreślanie związku między Polską a mariawityzmem. Ponadto uważano, że zależność miedzy organizmem państwowym a Kościołem winna być regulowana na drodze uznania za priorytet dobra Rzeczypospolitej i Narodu. Innymi słowy Kościół jest powołany do tego, aby czynić dobro względem państwa, zaś odwrotna sytuacja stanowi pewnego rodzaju patologię.

Patriotyzm doby konspiracji

Charakterystycznym jest, że duchowieństwo mariawickie włączyło się czynnie w podziemną działalność przeciw okupantowi hitlerowskiemu. Jedną z konspiratorek była s. Maria Makryna Siuta zamieszkała przy kaplicy mariawickiej w Jędrzejowie (parafia Cegłów). Zakonnica ta prowadziła działalność konspiracyjną jako łączniczka Rady Pomocy Żydom „Żegota”.

Wspomnieć należy również postać s. Genowefy Marii Firminy Gójskiej, która wraz z innymi nauczycielami mariawickiej szkoły w Cegłowie prowadziła tajne komplety. Przykłady te nie są odosobnionymi wskazują na praktyczną realizację idei głoszonych przez mariawickich ideologów. Również odnotować należy, że świeccy mariawici brali czynny udział w walce zbrojnej o wolność Rzeczypospolitej, między innymi w szeregach Armii Krajowej.

Postawa duchowieństwa mariawickiego w czasie ostatniej wojny obrazuje osobliwość podejścia do kwestii patriotyzmu: wychowywać do miłości Ojczyzny przez własny przykład. Działalność konspiracyjna mariawitów zasięgiem oddziaływała przede wszystkim na społeczność lokalną. O wadze tej działalności niech świadczy fakt, iż hitlerowski okupant zamierzał przeznaczyć Kościół Mariawitów do likwidacji.

Polska Ludowa

Druga wojna światowa odcisnęła się silnym piętnem na Kościele Starokatolickim Mariawitów, nie tylko w kontekście strat ludzkich ale również i materialnych. Wraz ze spaleniem przez hitlerowców biblioteki i archiwum klasztoru płockiego bezpowrotnie zaginęła część historii wyznania. Jednak o wiele dotkliwszy cios spotkał Kościół w okresie stalinowskim. Represje władz komunistycznych dotknęły mariawitów na Węgrzech skutkiem czego była likwidacja tamtejszej diecezji, zaś kontakty z parafiami w Europie zachodniej zostały praktycznie zerwane. Parafie, które znalazły się na terytorium Związku Radzieckiego uległy likwidacji. W Polsce Kościół miał ograniczone pole działalności: nie pozwolono odbudować wszystkich zniszczonych świątyń, majątki parafii i klasztorów upaństwawiano, zaś instytucje oświatowe zsekularyzowano. Do roku 1959 mariawici nie wydawali własnych czasopism. Sądzono bowiem, że pismo kościelne może być wykorzystane przez aparat państwowy do szerzenia ideologii komunistycznej. Innymi słowy mariawici obawiali się, że poza treściami religijnymi będą musieli zamieszczać treści narzucone przez władzę ludową.

Powstaje wobec powyższego powstaje pytanie o stosunek mariawitów do nowej władzy państwowej i jak wówczas realizowano zadania wychowania patriotycznego. Patrząc na teksty zamieszczane w „Mariawicie”, a szczególnie dotyczące rocznic związanych z dniem 22 lipca (Manifestu Lipcowego), czy świąt państwowych rysuje się obraz społeczności przychylnie nastawionej względem władzy i akceptującej rzeczywistość doby Polskiej Rrzeczpospolitej Ludowej. Powstaje jednakże pytanie, czy zamieszczane treści miały obrazować ideologiczne utożsamianie się z systemem politycznym Polski Ludowej czy może były kontynuacją przedwojennego dyskursu mesjanistycznego, przekazywanego w sposób akceptowalny dla władz.

Trudno bowiem przyjąć założenie, że mesjanistyczna ideologia patriotyzmu i wychowania dla Polski, tworzona przez kapłanów – pionierów ruchu mariawickiego zostaje odrzucona w imię komunistycznej wizji Polski. Tak się jednak nie stało i w piśmiennictwie mariawickim nadal mamy do czynienia, choć implicite, z ideologią mesjanistyczną.

Warto zauważyć paradoks: nie może dojść do ideologicznej kontestacji mariawitów, ponieważ zagrażałoby to zarówno założeniu apolityczności Kościoła jak i względnej niezależności od władz. Złotym środkiem było publikować teksty pisane z jednej strony językiem neutralnym z drugiej zaś poprawnym politycznie. Złoty środek znaleziono także w stosunku do działalności oświatowej. Chociaż upaństwowiono mariawickie szkoły siostry zakonne uczące w nich mogły pozostać. Ze strony władz szkolnych postawiono jednak siostrom warunek uczęszczania do szkoły w ubraniu świeckim. Wyrażenie zgody przez ówczesnego Biskupa Naczelnego na ten konsensus pozwolił nadal Kościołowi mieć wpływ na wychowanie dzieci i młodzieży mariawickiej (i nie tylko). Dzięki temu wychowanie w duchu mesjanistycznym było nadal obecne w klasach, w których uczyły siostry mariawitki. Warty odnotowania jest dokument noszący nazwę „Konfesja Polska”. Jest on wyznaniem wiary polskich chrześcijan zrzeszonych w Tymczasowej Radzie Ekumenicznej. Ze strony Kościoła Starokatolickiego Mariawitów Konfesję podpisał Biskup Naczelny M. Jakub Próchniewski oraz bp M. Bartłomiej Przysiecki. W artykule IX „O państwie i narodzie” stwierdza się, że państwo istnieje dla Narodu jako całości i każdego człowieka, zaś celem państwa jest dążenie do urzeczywistnienia się na ziemi Królestwa Bożego. Kategoria Narodu jest zatem traktowana jako podstawowa i organiczna komórka Ludzkości.

Zakończenie

Nie ulega wątpliwości, że zarówno kategorie narodu, ojczyzny i polskości wiążące się z pojęciem patriotyzmu stanowią stały komponent doktryny Kościoła Starokatolickiego Mariawitów. Cechą charakterystyczną jest nie tylko sakralizacja relacji miedzy jednostką a narodem, ale także odwoływanie się do mesjanistycznego ideału całopalenia dla Ojczyzny jako aktu religijnego. Podnoszenie niejednokrotne idei pacyfizmu i poszanowania prawa innych narodów do samostanowienia jest niewątpliwie wyróżnikiem patriotyzmu w ujęciu mariawitów. Ów ideał trudny stawał się do realizacji szczególnie w sytuacjach ekstremalnych, jakimi są wojny czy okupacja kraju. Na obecnym stanie badań nie sposób określić, czy powyżej zarysowany model był jednym jaki funkcjonował w mariawityzmie oraz czy istnieje rzeczywiste kontinuum podejścia mariawitów do podniesionego problemu. Ograniczenie się li tylko do literatury polskojęzycznej nie pozwala postawić pytań odnośnie modelów funkcjonujących w społeczności mariawickiej narodowości Litewskiej, Białoruskiej, Ukraińskiej, Łotewskiej, Czeskiej, Francuskiej, Angielskiej czy Węgierskiej.

Nie sposób w jednym artykule przedstawić wszystkich aspektów związanych z nauczaniem Kościoła Starokatolickiego Mariawitów na temat patriotyzmu. Niniejszy tekst zatem nie należy traktować jako wyczerpujące kompendium wiedzy odnośnie poruszanej kwestii ale raczej jako przyczynek do otwarcia dyskursu wokół podniesionej kwestii.

* Tekst pierwotnie ukazał się w pracy „Patriotyzm a wychowanie”,
red. E. Kryńska, Białystok

Krótki zarys historii parafii w Nowej Sobótce

Ochronka w Sobótce
Wieś Nowa Sobótka położona jest na pograniczu Ziemi Łęczyckiej i Ziemi Konińskiej. Dawniej należała administracyjnie do województwa konińskiego, zaś obecnie znajduje się w granicach województwa łódzkiego, w gminie Grabów, a sama miejscowość jest wsią sołecką. Nowa Sobótka leży ok. 60 km od Łodzi., 22 km od Łęczycy, 10 km od Grabowa, i pięć i pół kilometra od granicy z woj. wielkopolskim.

Początki mariawityzmu w rzymskokatolickiej parafii w Sobótce sięgają 1905 roku. Dzieje mariawityzmu w Sobótce rozpoczynają się w 1905 roku. Wtedy z parafii zostaje odwołany ks. Eustachy Krocin, wcześniejszy proboszcz parafii w Krośniewicach. Dariusz Bruncz w ten sposób opisuje proces formowania się parafii mariawitów w Nowej Sobótce: [ks. E. Krocin] „nie cieszył się zbyt pozytywną opinią wśród wiernych”. W „Kalendarzu Maryawickim” z 1909 roku czytamy, że nie stronił od alkoholu i hazardu, a wiernych traktował z pogardą. Trudno zweryfikować prawdziwość tych informacji, jednak nie ulega wątpliwości, że nowy duchowny, który został skierowany do Sobótki, wywarł ogromny wpływ na okolicznych wiernych. Był nim ks. Jan Kowalski [w zakonie o. M. Michał] – późniejszy minister generalny i pierwszy biskup Kościoła Mariawitów, a po śmierci bł. Marii Franciszki Kozłowskiej arcybiskup Kościoła mariawickiego.

Ksiądz Jan Kowalski nie przybył do Starej Sobótki z własnej woli. Skierowano go tutaj pod koniec grudnia 1905 r., aby uniemożliwić mu kontakty z księżmi należącymi do Zgromadzenia Kapłanów Mariawitów, które na mocy dekretu papieskiego z 1904 r. zostało rozwiązane. Był to gorący okres konfliktu mariawitów z Rzymem. Kilka miesięcy po przyjściu ks. J. Kowalskiego papież Pius X ogłosił encyklikę „Tribus circiter”, która nazywała mariawitów sektą, podważyła prawdziwość objawień św. Marii Franciszki Kozłowskiej oraz zapowiadała ekskomunikę, którą przypieczętował papieski dekret z 5 grudnia 1906 roku. Działalność duszpasterska proboszcza Kowalskiego na terenie dzisiejszej parafii Stara Sobótka przynosiła owoce – wierni lgnęli do swojego duszpasterza, który zajmował się nie tylko ich potrzebami duchowymi, ale i materialnymi. Do Sobótki przybywało wielu wiernych z okolic, a także kapłanów, którzy, mniej lub bardziej związani z ideami mariawityzmu, zapragnęli poznać charyzmatycznego kapłana.

Gdy jasne już było, że Kościół Rzymskokatolicki nie zamierza uznać misji mariawitów, polegającej przede wszys tkim na głoszeniu Dzieła Wielkiego Miłosierdzia (czyli zwiastowania prawdy, iż Bóg jest Miłością i Miłosierdziem) i nieustannej adoracji Chrystusa eucharystycznego oraz szerzeniem kultu Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, ks. Jan M. Michał Kowalski, który po śmierci ks. Franciszka M. Felicjana Strumiłły (1861-1895), pierwszego kapłana mariawity, stał się najbardziej zaufanym kapłanem św. Marii Franciszki, wypowiedział posłuszeństwo ordynariuszowi, bpowi Wincentemu Chościak-Popielowi”.

Dnia 20 stycznia 1906 r. Sobótczanie poczęli czynić starania o zatwierdzenie niezależnej od Rzymu parafii mariawickiej. Za mariawityzmem opowiedziało się wówczas 1341 osób dorosłych. Ponieważ twierdzono, iż zabudowania kościele, czy w ogóle grunty parafialne są własnością parafian, nie zaś kleru, proboszczowie należący do Zgromadzenia Kapłanów Mariawitów nie opuszczali swoich kościołów. Po klątwie rzuconej przez Piusa X na św. Marię Franciszkę Kozłowską i ks. Jana Kowalskiego, ten ostatni, jako Minister Generalny, wydał okólnik dotyczący spraw majątkowych. Zgodnie z nim, jeśli mariawici stanowili większość w parafii, kościół pozostawał przy zwolennikach Dzieła Wielkiego Miłosierdzia, jeśli mniejszość, mariawici mieli zajmować kaplice na cmentarzach i tam sprawować kult. Pierwotnie mariawici zajmowali kościół św. Mateusza, następnie opuściwszy go, nabożeństwa odprawiali w kaplicy cmentarnej św. Rocha, by w ostateczności w 1906 r. przenieść się do kaplic domowych. W lutym 1906 roku o. M. Michał Kowalski odszedł ze Starej Sobótki, aby z racji pełnionej funkcje przełożonego kongregacji mariawickiej, nadzorować pracę duszpasterską i społecznooświatową prowadzoną przez Związek Mariawitów Nieustającej Adoracji Ubłagania (bo taką urzędową nazwę posiadał wówczas tworzący się Kościół Mariawitów).

Następca o. M. Michała, o. Czesław M. Polikarp Kahl, siostrzeniec o. Honorata Koźmińskiego, rozpoczął budowę murowanego domu parafialnego w Starej Sobótce. Budynek ten miał być przeznaczony na ochronkę, szkołę i dom starców. Ponieważ o. M. Polikarp został przeniesiony jeszcze w tym samym roku do Piątku, na jego miejsce przysłano o. Leona M. Andrzeja Gołębiowskiego. Nowy proboszcz kontynuował prace budowlane przy domu. W dniu 28 listopada 1906 r. wyszło rozporządzenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Imperium Rosyjskiego, nakazujące mariawitom opuszczenie dotychczas zajmowanych kościołów i posesji parafialnych. W ten sposób ministerstwo przekazało parcele i zabudowania kościelne jurysdykcji arcybiskupa warszawskiego. Wówczas to mariawici rozebrali częściowo pobudowany dom parafialny, by cegłę i inne materiały przenieść na własny plac (zakupiony za kwotę 20 000 rubli). Wówczas za mariawityzmem opowiadało się blisko 7 000 mieszkańców okolicznych wsi. W grudniu 1906 r. z parafii odchodzi o. M. Andrzej, zaś 15 stycznia 1907 r. zostaje zatwierdzony przez władze państwowe jego następca, o. Tomasz M. Gabriel Krakiewicz, były profesor seminarium duchownego w Lublinie. W tym samym czasie o. M. Gabriel Krakiewicz został powołany na redaktora naczelnego „Wiadomości Maryawickich”, wydawanych w Łodzi. W dniu 20 sierpnia 1909 r. o. M. Michał Kowalski zwrócił się w tej sprawie do Gubernatora Piotrkowskiego.

Ojciec Krakiewicz do 1909 r. był proboszczem sobótkowskim z nominacji władz mariawickich. W związku z wejściem w życie Ustawy o Parafiach Mariawickich z 1909 r., o. Gabriel Krakiewicz był pierwszym duchownym wybranym na urząd proboszcza przez Ogólne Zebranie Parafian. W myśl przepisów to waśnie Ogólne Zebranie miało wyłączne prawo zatwierdzać proboszczów i wikariuszy oraz ich odwoływać. Toteż w dniu 5 września 1909 r. Ogólnemu Zebraniu przedstawiono kandydaturę o. M. Gabriela, która została jednogłośnie przyjęta.

Ojciec M. Gabriel Krakiewicz pracował oddanie na rzecz mariawitów należących do czterech parafii: Grabów (od 25 czerwca 1908 r. kaplica w domu Jana Potockiego, później we dworze w Kadzidłowej), Mazew (od 30 czerwca 1908 r. kaplica domowa we wsi Zieleniew w domu Józefa Waleszewskiego), Sobótka (kościół dla wszystkich parafii w Nowej Sobótce), Krośniewice (kaplica domowa w Kajewie) i jej filia w Ostrowach (kaplica domowa w Ostrowach). Za jego staraniem w Nowe Sobótce wzniesiono neogotycki, wewnątrz pokryty freskami, kościół (lata 1907-1914) i dom parafialny, w którym urządzono ochronkę, szkołę, warsztaty przysposobienia zawodowego dla dziewcząt i tkalnię. Powstały także zabudowania gospodarcze oraz sklep.

Zakupiono także dwór rodziny Kaszutskich w Kadzidłowej, w którym ulokowana została ochronka. Ponadto we włościach dworskich znalazło swe miejsce dziewięciomorgowe gospodarstwo rolne. W 1909 r. założono w Sobótce dętą orkiestrę parafialną, której pierwszym kapelmistrzem został brat zakonny Maria Klemens. Z racji zbyt dużego obciążenia proboszcza obowiązkami duszpasterskimi, Zebranie Ogólne parafian 26 stycznia 1913 r. wybrało wikariusza tylko dla parafii sobótkowskiej (liczącej podówczas 5 000 wiernych) w osobie br. subdiakona Janusza M. Szymona Bucholca. Pełnił on funkcje wikariuszowskie bez przerwy aż do 3 marca 1929 roku. Warto zaznaczyć, że w 1913 r. dla 400 parafian mazewskich nabożeństwa odprawiano zarówno w kaplicy domowej w Zieleniewie, jak i w Sobótce. Oznaczało to, iż część tamtejszych wiernych miało stosunkowo dobry dojazd do oddalonej o niecałe 5 km Nowej Sobótki.

Rok 1910 był wyjątkowy nie tylko dla parafii Sobótka, ale i dla całego Kościoła mariawitów. W dniu 4 września tegoż roku, w Łowiczu sakrę otrzymało dwóch duchownych: o. Roman M. Jakub Próchniewski, Wikariusz Generalny kongregacji mariawickiej oraz o. Leon M. Andrzej Gołębiowski, przełożony Kustodii Łódzkiej, były proboszcz parafii. Głównym konsekratorem był o. Jan Maria Michał Kowalski (założyciel parafii sobótkowskiej), zaś współkonsekratorami byli dwaj biskupi Kościoła Starokatolickiego w Holandii: abp Gerard Gul, arcybiskup Utrechtu, oraz ordynariusz diecezji Haarlem biskup Jan van Thiel. Biskupi starokatoliccy, razem ze św. Marią Franciszką oraz biskupami mariawickimi odwiedzili niektóre z parafii. Jedną z nich była Nowa Sobótka. Następnego dnia po konsekracji, o godz. 16.30 przybył do Sobótki biskupi M. Michał Kowalski, M. Jakub Próchniewski i M. Gołębiowski, obydwaj hierarchowie starokatolickiccy z Holandii, trzech księży holenderskich, jeden z Kościoła starokatolickiego w Szwajcarii oraz 15 mariawickich, dwóch diakonów, czterech kleryków i oczywiście Mateczka w towarzystwie dwóch sióstr. W nieszporach, podczas których kazanie w języku polskim wygłosił abp G. Gul, wzięła udział rzesza wiernych.

W czasie I wojny światowej mieszkańcy Nowej sobótki i okolicznych wniosek zrobili zbiórkę pieniędzy na kupno karabinów. Za zebraną wówczas kwotę zakupiono dwa karabiny typu mosin i jeden mauser. Planowano bowiem urządzić na wierzy kościoła punkt strzelecki. O ile bowiem trudno byłoby podjąć walkę z wojskiem niemieckim (idącym od strony Poznania), czy rosyjskim (będącym na miejscu), o tyle prościej byłoby zestrzeliwać samoloty zwiadowcze. Nie wiadomo, czy karabiny zostały kiedykolwiek użyte. W każdym bądź razie schowano je w mieszkaniach na kościele, w pionie nad kaplicą pogrzebową. W podłodze pomiędzy drugim a pierwszym piętrem wydrążono skrytkę w której schowano, owinięte w płótno, karabiny oraz 908 sztuk amunicji (lata produkcji 1908-1911). Ów skarb znaleziono dopiero w 2013 roku.

Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę mariawici z parafii Krośniewice wznieśli murowany kościół we wsi Kajew. Podobnie jak i w Nowej Sobótce, świątynia nad zakrystią posiadała mieszkania dla duchownego. Uroczystość parafialną obchodzono 15 sierpnia, czyli w Święto Wniebowzięcia NMP (analogicznie do odpustu w parafii rzymskokatolickiej w Krośniewicach). W 1919 r. otrzymał święcenia kapłańskie wikariusz diakon M. Szymon Bucholc.

Lata 1922-1924 były dla parafian ciężkim doświadczeniem. Z racji wprowadzenia w 1922 r. dla duchownych obowiązku małżeństwa, odszedł z Kościoła Starokatolickiego Mariawitów o. M. Gabriel Krakiewicz. Będąc zwolennikiem celibatu, nie mógł on pogodzić się z decyzją narzucenia odgórnego zawierania związków małżeńskich. Ponieważ parafia nie mogła pozostać bez proboszcza, a odejście i suspensa dla ks. Krakiewicza były faktem, postanowiono na Ogólnym Zebraniu 25 marca 1923 r. odwołać go z funkcji duszpasterskiej. Na proboszcza wybrano wówczas o. Franciszka M. Alojzego Gromulskiego. Stanął on przed trudnym zadaniem zachowania jedności w parafii. Niestety część wiernych odstąpiła od mariawityzmu, niemniej jednak instytucje oświatowe i społeczne na rzecz społeczności lokalnej nadal prowadzone były przez parafię. Pomimo tych wydarzeń, wyznawcy rzymskiego katolicyzmu nadal z szacunkiem odnosili się zarówno do sióstr mariawitek, jak i proboszcza.

Dzięki staraniom nowego proboszcza w 1924 r. wystawiono w Kadzidłowej dom parafialny, w którym umieszczono szkołę i ochronkę. W tym samym czasie wzniesiono obok domu jednonawowy kościół neogotycki, o sklepieniu klepkowym. Zarówno kościół, jak i dom parafialny, pobudowano z cegły pochodzącej z rozebranego wcześniej dworu Koszutskich. Do dziś w murze prezbiterium kościoła widać jeden z elementów architektonicznych dawnej ich posiadłości. (c.d.n.)

kapł. M. Daniel