Wakacyjne spatkania z Jezusem
Sierpień 2003
W tym roku, od 19 lipca do 9 sierpnia, od odbył się kolejny obóz w Międzywodziu. Ja i moja siostra Ewa pojechałyśmy tam pierwszy raz. Bardzo się obawiałyśmy, czy zostaniemy zaakceptowane przez pozostałych uczestników, jak również, czy będzie się nam tam podobało. Okazało się jednak, że było bardzo fajnie i czułyśmy się tam jak w rodzinie. Z wszystkimi problemami można było zwrócić się do kapłana M. Grzegorza i sióstr, które się nami opiekowały.
[Bp M. Włodzimierz poświęcił przygotowane przez kapłana M. Grzegorza pamiątkowe serduszka i wręczył je wszystkim uczestnikom obozu. Na zdjęciu suwenir odbiera Komendant Hufca ZHP z Wielunia, p. Tomasz Drewicz, który zapewnia (odpłatnie) bazę i wyżywienie obozowiczom.]
Na zbiórce w Łodzi przy naszym kościele zawarłyśmy pierwsze przyjaźnie, a następne w pociągu do Warszawy i Międzywodzia. Po przybyciu na obóz zaczęło się przydzielanie namiotów, rozpakowywanie bagaży i zapoznawanie się z pozostałymi obozowiczami. Do wieczora znaliśmy się już wszyscy. Następne dni rozpoczynały się o 7.45 głośną pobudka kapłana M. Grzegorza, która polegała na dzwonieniu dzwonkami i śpiewaniu przez mikrofon. Nie było nikogo, kto by się nie obudził. Przy pobudce kapłan M. Grzegorz mówił różne cytaty z Biblii. Po Mszy św. pytał się, kto zapamiętał coś z tych cytatów. Osoba znająca cytat dostawała w nagrodę wafel "Grzesiek".
Pogoda była wspaniała, więc cały czas spędzaliśmy na plaży, lub w mieście. Bardzo interesujące były wycieczki, np. do Wolińskiego Parku Narodowego i "Heide-Parku" w Niemczech. Obie nam się podobały, lecz największe wrażenia pozostały po wyjeździe do niemieckiego parku rozrywki. Największą atrakcją w wesołym miasteczku był zjazd na "Colossos" (drewniana kolejka górska) i "Limit" (wisząca kolejka pętlowa).
Urozmaiceniem życia obozowego był chrzest nowych uczestników. Polegał on na tym, że podczas wszystkich posiłków nie można było używać sztućców i trzeba było być pomalowanym, a po obiedzie rozpoczęło się pokonywanie, przygotowanego wcześniej, toru przeszkód.
W połowie turnusu zaszczycili nas swoją obecnością kapłani: M. Jan Opala i M. Ładysław Ratajczyk oraz Biskup Naczelny M. Włodzimierz Jaworski z red. Pelagią. Otrzymaliśmy od Biskupa portrety św. Marii Franciszki z pieśniami o Niej i dedykacją: "Na pamiątkę odwiedzin pasterskich, uczestnikom mariawickiego obozu dla dzieci i młodzieży w Międzywodziu, z błogosławieństwem i życzeniami, aby wdzięcznie śpiewali pieśni o Mateczce". Bp M. Włodzimierz wręczył nam też medaliki w kształcie serca z wizerunkiem Matki Boskiej zatopionym w bursztynie.
Czas, który spędziliśmy na obozie, minął szybko. Wkrótce trzeba było wracać do domu. Trudno było nam się rozstać, ale wiedzieliśmy, że niedługo znowu się spotkamy - 15 sierpnia podczas pielgrzymki do Świątyni w Płocku.
Magda Stańczyk