„Pomóż dzieciom przetrwać zimę” w Cegłowie

Grudzień 2005

Nie zapominajcie dobroczynności i pomocy wzajemnej,
takie bowiem ofiary podobają się Bogu (Hbr 13,16)

W grudniu 2005 r. w Cegłowie, równie ochoczo jak w roku ubiegłym, włączono się w ogólnopolską akcję "Pomóż dzieciom przetrwać zimę", której celem jest zgromadzenie i przekazanie produktów żywnościowych, ubrań, zabawek itp. osobom potrzebującym. Szefem akcji był kapłan M. Grzegorz Dróżdż , proboszcz mariawickiej parafii w Cegłowie, a z wielką ofiarnością zaangażowali się w nią nauczyciele cegłowskiej szkoły i młodzi wolontariusze, wśród nich młodzież z mariawickiej parafii.


Przed pomnik, usytuowany w centrum Cegłowa pomiędzy dwoma kościołami, około godz. 8.00. zajechał samochód, oznakowany uśmiechniętym słoneczkiem (logo akcji) z dobrym duchem tej miejscowości, radosnym jak zwykle kapłanem M. Grzegorzem i wolontariuszami. Rozpoczęła się zbiórka darów. W takiej małej osadzie, jaką jest Cegłów, do godz. 14.00 zebrano 650 kg żywności oraz zabawki, ubrania, buty. Było to znaczące osiągnięcie, o którym informowało nawet Polskie Radio w programie I.

W lokalnej prasie ukazały się komentarze dotyczące akcji przeprowadzonej na terenie Cegłowa. Pisano m.in.: "W niedzielę cegłowianie wrzucali do koszy wszystko, z czego da się przyrządzić niecodzienne i trochę bardziej świąteczne potrawy. Jak zwykle zajmuje się tym szkoła i parafia mariawicka z jej proboszczem kapł. M. G. Dróżdżem. Wszystkie dobra jeszcze trzeba posortować i rozdać potrzebującym. Jak wiadomo, ta pomoc ma ogromne znaczenie" (tygodnik "Co słychać?", nr 50 z 2005).

Przeżywamy teraz adwent przygotowujący nas do świętowania Bożego Narodzenia. Bóg obdarzył nas miłością zsyłając Odkupiciela i my mamy odpowiedzieć na tę Bożą miłość naszym życiem, poprzez czynienie dobra innym ludziom. Powinniśmy otworzyć się na innych, potrzebujących naszego wsparcia. Okazana pomoc bliźnim, to wypełnienie dobrymi czynami symbolicznego pustego miejsca przy wigilijnym stole. Nie zawsze ktoś w wigilijny wieczór zapuka do naszych domów, zatem my pierwsi powinniśmy zapukać do biednych, przynosząc im w darze swoje serce i realną pomoc w postaci produktów spożywczych, zabawek, ubrań itp.

Nie bądźmy głusi na różne akcje charytatywne. To nie dla biednych szumne chwyty reklamowe, barwne wystawy sklepowe, dające złudzenie szczęścia. Ubodzy odchodzą od witryn wystawowych w nastroju przygnębienia i melancholii. Takich osób w Polsce jest, jak podają różne źródła, około 5 milionów. Pamiętajmy, że nawet najdrobniejszym darem można sprawić komuś bardzo dużo radości.

Wolontariuszka Paulina (Mariawita 10-12/2005)