Mariawita nr 10-12/2005

Zdobyte doświadczenie pomaga mi pełnić biskupią posługę

Z bp. M. Ludwikiem Jabłońskim, biskupem Diecezji Śląsko - Łódzkiej rozmawia Alina Boczkowska


- W tym roku, 10 grudnia, minęła 10. rocznica otrzymania przez Księdza Biskupa sakry biskupiej. Jubileusze skłaniają zazwyczaj do refleksji, podsumowania pewnego etapu swojego życia. Jak Ksiądz Biskup postrzega to minione dziesięciolecie?

- Przede wszystkim pragnę podziękować Panu Bogu za Jego dary, które umożliwiają mi pełnienie tak ważnej służby w Kościele. W historii 10 lat to krótki okres, lecz w życiu człowieka to wystarczający czas, aby można było dokonać pewnego bilansu. Niezwykle serdecznie wspominam swój dwuletni pobyt w Wiśniewe, jako biskup Diecezji lubelsko-podlaskiej i proboszcz parafii. W tym krótkim czasie mogłem poznać głęboką wiarę ludu mariawickiego i wielokrotnie doświadczać życzliwości. Mile wspominam dzień konsekracji oraz 25-lecia kapłaństwa. Parafianie wiśniewscy okazali pomoc i swoim zaangażowaniem umożliwili m.in. przyjęcie tak wielu gości. Kolejne 8 lat to praca w Łodzi, nowe wyzwania, które wymagają jeszcze większego zaangażowania, nie tylko w parafii, ale także w Diecezji śląsko-łódzkiej.

- Ma Ksiądz Biskup wiele obowiązków, związanych z pełnieniem funkcji proboszcza w parafiach w Łodzi, Pabianicach i Piątku, ale także jako biskup diecezji śląsko-łódzkiej, członek Rady Kościoła i zastępca Biskupa Naczelnego. Jakie konkretnie zadania podejmuje Ksiądz Biskup w związku z pełnieniem tych ważnych funkcji?

- Na brak obowiązków, zarówno w Wiśniewie, a tym bardziej w Łodzi nie narzekam. W każdą niedzielę mam przynajmniej 3 nabożeństwa, gdyż poza parafią łódzką trzeba także obsłużyć odległe parafie w Piątku i Pabianicach. W związku z tym, że jestem proboszczem w tych parafiach, do zakresu moich obowiązków należy administrowanie nimi. Kościoły i domy parafialne wymagają ciągłej konserwacji i remontów. Na ile starcza środków, z pomocą Bożą i ludzką, każdego roku podejmuję działania mające na celu zachowanie dziedzictwa materialnego naszego Kościoła. Cieszę się, że kapłani dobrze współpracują z wiernymi, a to owocuje różnymi dokonaniami w poszczególnych parafiach.

Od 25 lat jestem członkiem Rady Kościoła i ten fakt umożliwia mi szersze spojrzenie na problemy nurtujące Kościół. Zdobyte doświadczenie pomaga pełnić odpowiedzialną posługę biskupią. Podstawowe zadania duszpasterskie związane z posłannictwem mariawityzmu omawiane w gronie duchownych ułatwiają podejmowanie właściwych decyzji służących dobru Kościoła. Dlatego niezwykle ważne jest, aby na forum Rady Kościoła i w rozmowach z kapłanami w sposób otwarty stawiać problemy i wspólnie je rozwiązywać.

Kluczową sprawą dla Kościoła jest kwestia powołań kapłańskich, aby mógł on wypełniać swoją misję. W przyszłym roku Kościół i poszczególne parafie będą obchodzić 100-lecie istnienia. Będzie to okazja do wyrażenia wdzięczności Panu Bogu za dotychczasowe łaski. Jubileusz ten powinien spowodować głębszą refleksję nad obecnym stanem Kościoła i wskazać środki mające na celu ożywienie jego działalności. Do wielu pozytywnych wydarzeń, świadczących o zaangażowaniu wiernych należy zaliczyć powstanie chóru diecezji śląsko-łódzkiej oraz dobrą kondycję orkiestr parafialnych.

- W parafii Kościoła Starokatolickiego Mariawitów w Łodzi, gdzie Ksiądz Biskup jest proboszczem, prężnie działa młodzież zrzeszona w Forum Dyskusyjnym Inteligencji Mariawickiej. Jakiego wsparcia duchowego i materialnego młodzi parafianie oczekują i jakie otrzymują od swego duszpasterza, aby prowadzić tę działalność?

- Wspomniane Forum od 2001 roku integruje studentów i absolwentów szkół średnich i wyższych należących do łódzkiej parafii. Do swojej działalności, podobnie jak w każdej parafii, wierni potrzebują m.in. dobrej woli proboszcza. Są to młodzi wyznawcy Kościoła, którzy pragną się spotykać nie tylko w kościele, ale także poza nim.

Wymiana poglądów i wzajemne kontakty przyczyniają się do pogłębiania więzi wśród młodzieży akademickiej, mieszkającej w różnych dzielnicach miasta. Forum organizuje spotkania i zaprasza prelegentów, którzy swoim doświadczeniem wzbogacają wiedzę i wskazują na wartości płynące z nauki Kościoła. Dzięki inicjatywie młodzieży powstała, np. pierwsza oficjalna mariawicka strona internetowa w Polsce. Należy też wspomnieć o aktywnym udziale członków Forum podczas ekumenicznego wydarzenia, jakim jest Kolorowa Tolerancja w Łodzi.

- W Łodzi, mieście zróżnicowanym pod względem wyznaniowym, pełni Ksiądz Biskup ważną funkcję w ruchu ekumenicznym, będąc przewodniczącym tamtejszego oddziału Polskiej Rady Ekumenicznej. Czy zdaniem Księdza Biskupa działania prowadzone w ramach ekumenii, przyczyniają się do popularyzacji wiedzy na temat różnych wyznań, a co za tym idzie wzrostu tolerancji wyznaniowej w lokalnym społeczeństwie? Czy można stwierdzić, że oddziałują one na szerszą grupę ludzi, niż tylko wąskie grono od lat zaangażowanych i "uświadomionych" ekumenicznie osób?

- Rzeczywiście, Łódź była miastem o wyjątkowym kolorycie wyznaniowym i kulturowym. Żyli tu Polacy, Żydzi, Niemcy i Rosjanie. To miasto wzrastało w klimacie tolerancji. Mieszkający tu ludzie swoją pracą tworzyli prężny ośrodek przemysłowy i kulturalny. Obecnie Łódź to miasto o wysokim bezrobociu. Jest to także ośrodek wielu wyższych uczelni. Są tu przedstawiciele wszystkich Kościołów wchodzących w skład PRE oraz oczywiście Kościół Rzymskokatolicki i inne wyznania.

W modlitwie i codziennej pracy realizujemy ekumeniczne postulaty. Jako wyznawcy Kościoła Starokatolickiego Mariawitów, stanowimy w woj. łódzkim najliczniejszą wspólnotę chrześcijańską spośród Kościołów - członków PRE. Dlatego też pragniemy, na ile jest to możliwe, angażować się w działania mające na celu pojednanie i wspólne dobro.

Ekumenizm to właściwa płaszczyzna poznawania tradycji różnych Kościołów, dobra szkoła tolerancji, szacunku dla ludzi o odmiennych przekonaniach. Organizujemy w styczniu Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, w marcu Światowy Dzień Modlitwy. Ponadto w Wielki Piątek, począwszy od 2000 roku, bierzemy udział w ekumenicznej Drodze Krzyżowej. W maju każdego roku, z okazji Święta Biblii odbywają się nabożeństwa mające na celu podkreślenie znaczenia Pisma św.

W oddziale naszym, panuje atmosfera braterstwa i życzliwości. Mam tu na uwadze nie tylko duchownych, odpowiedzialnych za kreowanie ekumenicznej rzeczywistości. Myślę, jednak że zostało jeszcze dużo pracy, aby duch jedności i wzajemnego szacunku objął swym zasięgiem szerokie grono wyznawców Chrystusa.

- W 2001 roku Towarzystwo Biblijne w Polsce wydało ekumeniczny przekład Nowego Testamentu i Psalmów, przygotowany i zatwierdzony przez Kościoły należące do Polskiej Rady Ekumenicznej oraz Kościół Rzymskokatolicki, Zielonoświątkowy, Zborów Chrystusowych i Adwentystów Dnia Siódmego. Ksiądz Biskup był konsultantem tego wydania z ramienia Kościoła Starokatolickiego Mariawitów. Nadal trwają prace nad ekumenicznym przekładem Starego Testamentu. Z jakich powodów podjęto tę inicjatywę i jakie trudności stoją przed Kościołami zaangażowanymi w to przedsięwzięcie?

- Z Towarzystwem Biblijnym jestem związany od 1994 roku, jako przedstawiciel Kościoła Starokatolickiego Mariawitów do konsultacji tłumaczeń tekstów biblijnych do wydania ekumenicznego. Przez kilka lat współpracowałem z wieloma wybitnymi postaciami życia ekumenicznego, m.in. z prof. W. Benedyktowiczem i prof. Z. Łyko. W związku z chorobą mariawickiego kapłana M. Tadeusza Szymańskiego, zostałem również delegowany, jako członek Komitetu Krajowego Towarzystwa Biblijnego w Polsce. Funkcję tę pełniłem przez dwie kadencje, aż do listopada 2005 r.

Inicjatywa nowego przekładu Pisma św. powstała w krajach Europy Zachodniej. Polska należy do państw, które pragną, poprzez przedstawicieli różnych Kościołów, dokonać wspólnego przekładu Biblii. Jednolity tekst Pisma św., przełożony na język współczesny, pozwoli wszystkim chrześcijanom na lepsze zrozumienie objawionych prawd Bożych.

W przypadku Starego Testamentu istnieją wprawdzie różnice między Kościołami, co do ilości przyjętych ksiąg kanonicznych. Nowy, ekumeniczny przekład będzie zawierał wszystkie księgi, także deuterokanoniczne. Księgi te zostały napisane po grecku i nie były uwzględnione w Biblii hebrajskiej. Należą do nich: 1-2 Machabejska, Mądrości, Syracha, Tobiasza, Judyty, Barucha.

W skład zespołu tłumaczy i konsultantów wchodzą przedstawiciele Kościołów należących do PRE, Kościoła Rzymskokatolickiego, Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, Kościoła Zielonoświątkowego oraz Wspólnoty Zborów Chrystusowych. Prace translatorskie ksiąg Starego Testamentu są w toku i mam nadzieję, że za kilka lat zostaną zakończone.

- W 1997 roku została powołana Komisja Mieszana do Dialogu Teologicznego pomiędzy Kościołem Rzymskokatolickim i Kościołem Starokatolickim Mariawitów, której Ksiądz Biskup jest współprzewodniczącym (razem z rzymskokatolickim biskupem Bronisławem Dembowskim). Czy prace prowadzone od ośmiu lat w ramach tego gremium, przyczyniły się do wyjaśnienia spornych kwestii i poprawy stosunków między obydwoma Kościołami?

- Powierzenie mi funkcji współprzewodniczącego Komisji było i jest dla mnie niezwykle odpowiedzialnym zadaniem. Mariawityzm powstał w strukturach Kościoła Rzymskokatolickiego ponad sto lat temu i mimo wielokrotnych ówczesnych usiłowań nie został zaakceptowany. Objawienie Dzieła Wielkiego Miłosierdzia nie uzyskało aprobaty hierarchii Kościoła rzymskokatolickiego, chociaż nadrzędnym celem posłannictwa było i jest szerzenie czci dla Przenajświętszego Sakramentu i wzywanie pomocy Maryi.

Idea mariawityzmu, to dzieło Boże, jako ostatni ratunek dla świata. Głównym celem rozmów w ramach Dialogu jest próba dojścia do przyczyn, które uniemożliwiły zatwierdzenie Zgromadzenia Kapłanów Mariawitów i uznanie Objawień św. M. Franciszki. Mam nadzieję, że rozmowy te pomogą lepiej poznać aktualną naukę Kościołów.

Rodzi się też pytanie, czy fakt prowadzenia dialogu pozytywnie wpłynie na wzajemne relacje, nie tylko na poziomie Komisji? Wydaje się, że podobnie jak z ruchem ekumenicznym, potrzeba dużo dobrej woli, czasu i pokory osób, odpowiedzialnych za formacje duchownych, katechetów oraz ludzi pracujących w mediach kościelnych, aby mógł się dokonać głębszy proces pozytywnych zmian. Dialog ten nie ma na celu prowadzenia rozmów dotyczących jedności. Ma dać odpowiedź na pytania, interesujące obie strony. Podczas niemal każdego spotkania sygnalizowane są aktualne, czasem trudne kwestie dotyczące wzajemnych stosunków.

- Z okazji Jubileuszu życzę Księdzu Biskupowi w imieniu Redakcji "Mariawity" pomyślności i sił do owocnego wypełniania swojego duszpasterskiego powołania oraz wiele radości i Bożego błogosławieństwa w każdym dniu.

- Bardzo dziękuję. Korzystając z możliwości udzielenia wypowiedzi, pragnę podziękować Kapłanom Diecezji śląsko-łódzkiej oraz wszystkim parafianom, którzy okazywali życzliwą pomoc w realizacji wielu przedsięwzięć. Mam nadzieję że nadal będę mógł liczyć na ich modlitwę i życzliwą współpracę.

- Dziękuję za rozmowę.

(Mariawita 10-12/2005)

Bp Michał Maria Ludwik Jabłoński urodził się 19 grudnia 1950 roku w Niesułkowie, par. w Lipce. W 1964 roku, po ukończeniu szkoły podstawowej, wstąpił do Seminarium Duchownego Kościoła Starokatolickiego Mariawitów w Płocku. Tu też uczył się w Liceum Ogólnokształcącym im. St. Małachowskiego i otrzymał świadectwo dojrzałości.

W latach 1968-1973 studiował w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Napisał pracę na temat "Społeczne aspekty mariawityzmu jako ruchu religijnego" i po złożeniu egzaminu uzyskał dyplom i tytuł magistra teologii. Na diakona został wyświęcony w lipcu 1969 roku w kościele parafialnym w Lipce przez bpa M. Andrzeja Jałosińskiego. Jako diakon bywał delegowany do pomocy kapłanom, a przez jeden rok obsługiwał parafię w Błoniu. Święcenia kapłańskie otrzymał 2 stycznia 1972 roku w Strykowie, również od bpa M. Andrzeja Jałosińskiego i został mianowany proboszczem parafii w Dobrej. Na tej placówce pozostał aż do lipca 1995 r., jednocześnie od 1975 r. pełnił też funkcję proboszcza parafii w Zgierzu. W Radzie Kościoła pracuje od 1980 roku. 10 grudnia 1995 roku w Wiśniewie otrzymał sakrę biskupią z rąk ówczesnego Biskupa Naczelnego M. Tymoteusza Kowalskiego.

Od 1995 roku przez dwa lata pełnił funkcję proboszcza parafii w Wiśniewie i biskupa Diecezji lubelsko-podlaskiej. W 1997 roku został mianowany proboszczem parafii w Łodzi, Pabianicach i Piątku oraz biskupem ordynariuszem Diecezji śląsko-łódzkiej. Jest przewodniczącym łódzkiego oddziału Polskiej Rady Ekumenicznej.


Święta kościelne w IV kwartale, które nie są dniami wolnymi od pracy

4 października - św. Franciszka z Asyżu Franciszek z Asyżu - (ur. 1181/2, zm. 1226 w Asyżu), właściwe imię i nazwisko - Giovanni Bernardone - wędrowny włoski nauczyciel-kaznodzieja i założyciel Zakonu Braci Mniejszych. Ojcem jego był bogaty kupiec włoski, a matką Francuzka i od jej narodowości nazywano go Francuzikiem (Francesco). Nie otrzymał wykształcenia. Był bardzo wesołego usposobienia. Śladem ówczesnych prądów włączył się do ruchu ubogich.

W 1206 roku rozdzielił swój majątek między ubogich. Wkrótce, bo w 1208 roku opuściwszy Asyż, poszedł w kraj i głosił przemówienia i kazania pod gołym niebem, w których wzywał do czynnej i prawdziwej miłości bliźniego, prowadzenia ubogiego i umartwionego życia, kultywowania radości chrześcijańskiej (...).

Szybko zjednał sobie naśladowców-uczniów. Już w 1209 roku ułożył dla tworzącej się wokół niego społeczności pierwsze zasady współżycia i współdziałania. Ich podstawą było zobowiązanie się do całkowitego ubóstwa i wędrownego kaznodziejstwa, tj. głoszenia chrześcijaństwa i jego realizacji, a także do uśmiechu i umiłowania przyrody: ptaków, zwierząt, kwiatów, drzew. Franciszek i jego współbracia szybko stali się popularni. Rosła ich liczba i liczba ich zwolenników. Ruch został też przychylnie przyjęty przez Kościół. Już 1223 roku nową regułę, franciszkańską, zaaprobował papież Honoriusz III. Wzorując się na Franciszku z Asyżu Clara Scifii (późniejsza św. Klara) założyła już w 1212 roku zakon dla kobiet, nazywany zakonem klarysek.

W 1221 roku Franciszek założył też tzw. Zakon Trzeci dla ludzi, chcących żyć według je wskazań, ale pozostających przy swoich normalnych zajęciach i w swoich rodzinach. Do 1220 roku św. Franciszek kierował osobiście tym nowym i szybko się rozwijającym Zakonem Braci Mniejszych (przyjmuje się jako datę jego założenia rok 1210). Potem usunął się i w oddaleniu pustelniczym dokonał życia (1226). W 1228 roku papież Grzegorz IX ogłosił go świętym. Życie św. Franciszka i jego dzieło stało się też przedmiotem natchnienia i twórczości wielu pisarzy, poetów i malarzy. Do ciekawszych należy np. obraz Giotta di Bondone: "Kazanie św. Franciszka do ptaszków". (Maksymilian Rode, Mała Encyklopedia Teologiczna, Warszawa 1988, str. 521-522).

Pod wezwaniem św. Franciszka z Asyżu jest nasz kościół w Łodzi.

Modlitwa św. Franciszka z Asyżu
Panie pozwól mi być narzędziem Twojego pokoju,
abym siał miłość tam, gdzie panuje nienawiść,
wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda,
jedność tam, gdzie panuje zwątpienie,
nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz,
światło tam, gdzie panuje mrok
radość, tam, gdzie panuje smutek.
Spraw, abym zamiast szukać pociechy - pociechę dawał,
zamiast szukać miłości - kochał.
Bo tylko, kiedy dajemy - otrzymujemy,
kiedy wybaczamy - zyskujemy przebaczenie,
a kiedy umieramy - rodzimy się do życia wiecznego.

2 listopada - Dzień Zaduszny

W liturgii Dnia Zadusznego, obchodzonym nazajutrz po uroczystości Wszystkich Świętych, Kościół wspomina dusze, które w czyśćcu oczekują wybawienia. Wspominanie wszystkich zmarłych wprowadził opat benedyktynów w Cluny - św. Odylon w 998 roku. Zwyczaj ten szybko przyjął się w całym Kościele. Dzień Zaduszny nie jest tak powszechnie obchodzony, choć w kościołach odprawia się nabożeństwa żałobne - Msza św., różaniec, nieszpory.

W chrześcijańskim kulcie zmarłych, wprowadzonym przez Kościół, przez długie wieki trwały starsze, archaiczne zwyczaje i obrzędy zaduszne, m.in. zanoszono jedzenie na cmentarz i kładziono je na mogiłach. W wierzeniach ludowych przetrwało przekonanie, iż w noc zaduszkową zmarli odwiedzają swoje domostwa i nawiedzają się wzajemnie.

W czasie poświęconym pamięci zmarłych mamy poczucie bliskości z naszymi zmarłymi, zwłaszcza w Zaduszki bliscy nasi zmarli są obecni w naszych myślach i wspomnieniach. Obchody zaduszne kontynuowane są przez wieki, a dawne ofiary z jadła i napojów, i inne praktyki naszych przodków, w tym przywoływanie zmarłych i zapraszanie ich do domów, zastąpiły naręcza kwiatów składane na grobach oraz modlitwy w kościele i w czasie procesji na cmentarzu, a przede wszystkim tzw. "wypominki" zmarłych.

Zapalane na grobach znicze symbolizują światłość wiekuistą, o którą prosimy dla wszystkich zmarłych, zwłaszcza w Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. Obyczaj i miłość bliźniego nakazuje zapalić światło także na grobach opuszczonych i zapomnianych.

21 listopada - Ofiarowanie Najświętszej Maryi Panny

Święto upamiętnia okres pobytu Maryi w Świątyni Jerozolimskiej, a szczególnie moment, kiedy rodzice - Anna i Joachim - zaprowadzili Ją tam i oddali pod opiekę kapłanów. Według tradycji, zapisanej w "Żywotach Świętych", Maryja miała wówczas 3 lata. Jak czytamy w księdze "Żywotów" Maryja weszła po 15 stopniach i ofiarowała się Bogu.

Tezę te potwierdza fragment Objawień, jakie otrzymała od Boga św. Maria Franciszka: Przemówił Pan: "Jak Najświętsza Panna w piętnastym roku poczęła mnie w żywocie, tak ty w piętnastym roku poczęłaś mnie w sercu przez łaskę, a jak Ona po 15-tu stopniach wstępowała do Świątyni, tak Ja przez 15-cie stopni oczyszczałem twoje serce, które się stało moją świątynią" (Dz.M. s. 36).

We wspomnianej księdze Żywotów zapisano, że nauczycielką Maryi była pobożna wdowa Anna, która później w przyniesionym do świątyni Dziecięciu Jezus rozpoznała Zbawiciela (Łk 2,36-38). Już w IV w. obchodzono tę uroczystość w Kościele Wschodnim pod nazwą - Wprowadzenie Maryi Panny do Świątyni. Papież Grzegorz XI rozporządził w roku 1372, żeby święto to obchodzono dnia 21 listopada.

8 grudnia - Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny

Przez obchodzenie 8 grudnia święta Niepokalanego Poczęcia NMP Kościół wyraża wiarę, że Maryja - wybrana przez Boga na Matkę Syna Bożego, Jezusa Chrystusa - urodziła się, jako jedyna z ludzi, bez zmazy grzechu pierworodnego. Więcej patrz "Mariawita" 10-12/2004, str.8.

Jednym z przejawów wiary w niepokalane poczęcie Bogurodzicy jest małe, rymowane oficjum o NMP, zwane Godzinkami, rozłożone na poszczególne godziny dnia, które ułożył św. Piotr Rodriguez w XVI w., a na język polski przetłumaczył prawdopodobnie ks. J. Wujek.

Godzinki zamieszczane są w brewiarzykach mariawickich, w ostatnim wydaniu na str. 176-187. W latach ubiegłych powszechnie były śpiewane w naszych kościołach po rannym nabożeństwie, w niektórych parafiach śpiewane są również obecnie. Teksty krótkich pieśni i modlitw chwalą Maryję Niepokalanie poczętą, jak niżej zamieszczony Hymn na Jutrznię:

Zawitaj Pani świata, niebieska Królowa,
Witaj Panno nad Panny, Gwiazdo Porankowa.

Zawitaj, pełna łaski, prześliczna światłości,
Pani! Na pomoc świata śpiesz się, zbaw nas z złości.

Ciebie Monarcha wieczny od wieków Swojemu
Za Matkę obrał Słowu Jednorodzonemu. (...)

Ciebie Oblubienicę przyozdobił Sobie,
Bo przestępstwo Adama nie ma prawa w Tobie.

27 grudnia - św. Jana Apostoła i Ewangelisty

Św. Jan żył w I wieku, zmarł za panowania cesarza Trajana (98-117), ogólnie przyjmuje się lata 100-110. Był najmłodszy wśród 12 apostołów Jezusa Chrystusa. Rok urodzenia nie jest znany. Był synem Zebedeusza i Salome, a bratem św. Jakuba Starszego. Z zawodu był rybakiem. Początkowo był uczniem św. Jana Chrzciciela.

Został powołany przez Jezusa do grona apostołów nad Jeziorem Galilejskim i był Jego umiłowanym uczniem. Był świadkiem Przemienienia Pańskiego na górze Tabor oraz krwawego potu Chrystusa w Ogrójcu. Na Ostatniej Wieczerzy siedział obok Jezusa, a nawet złożył swoją głowę na Jego sercu. Jemu ujawnił Zbawiciel imię zdrajcy, Judasza. Tylko on, jako jedyny z apostołów, towarzyszył Chrystusowi na Kalwarię i stał pod krzyżem. Przed skonaniem Pan Jezus powierzył mu w opiekę swoją Matkę.

Na wiadomość o zmartwychwstaniu Jan pierwszy przybył do pustego grobu. Jest autorem czwartej Ewangelii i trzech Listów. Za panowania cesarza Domicjana (81-96) został zesłany na wyspę Patmos, gdzie na podstawie otrzymanych objawień napisał Apokalipsę. Po śmierci Domicjana wrócił do Efezu i tam dokonał życia. Tradycja przekazuje, że jako jedyny spośród apostołów zmarł śmiercią naturalną. W jego nauczaniu dominowało nawoływanie do zachowania wzajemnej miłości.

W tym dniu w kościołach podaje się wiernym poświecone wino przypominając cud, że zatrute wino nie zaszkodziło św. Janowi, kiedy z wielką wiarą świadczył o Jezusie Chrystusie.

Modlitwa podczas poświęcenia wina

Przez słowa świętej Ewangelii i przez zasługi św. Jana Apostoła i Ewangelisty, racz Panie, pobłogosławić i poświęcić Prawicą Twoją ten kielich wina wszelkiego napoju i spraw, aby wszyscy wierzący w Ciebie i pijący z tego kielicha, pozostali pod Twoim błogosławieństwem i opieką. A jak błogosławiony Jan pijąc z kielicha truciznę, pozostał nieuszkodzony, tak i ci dzisiaj, w miłości Twojej i św. Jana, pijący z tego kielicha, przez zasługi jego niech zostaną uwolnienie od wszelkiej słabości, a ciałem i duszą ofiarując się Tobie, niech zostaną uwolnieni od wszelkiej winy. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Pobłogosław, Panie, ten napój, ażeby stał się zbawiennym lekarstwem dla wszystkich i spraw, przez wezwanie świętego Imienia Twego, ażeby wszyscy, którzy z niego pić będą, za Twoim działaniem otrzymali zdrowie duszy i ciała. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen. (Rytuał Mariawicki)

Oprac. P. Jaworska (Mariawita 10-12/2005)

Pismo Święte w Kościele Starokatolickim Mariawitów


Kościół Starokatolicki Mariawitów opiera się na starodawnych katolickich zasadach wiary i moralności zawartych w kanonicznych księgach Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu. One kształtują naszą świadomość chrześcijańską, religijną, tak bowiem pisze Święty Paweł Apostoł: "Każde Pismo od Boga natchnione pożyteczne jest do nauczania, do karcenia, do pocieszania, do ćwiczenia w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiej dobrej sprawy wyćwiczony" (2 Tm 3, 16-17).

Kościół mariawicki od samego początku troszczył się o zapewnienie wiernym możliwości słuchania i czytania Słowa Bożego. Wprowadzenie do Liturgii języka polskiego zamiast łaciny, przyczyniło się do głębszego przeżywania nabożeństw odprawianych w kościele i rozbudziło zapotrzebowanie na literaturę religijną. Piękną i pożyteczną rolę pełnił w tym względzie tygodnik "Mariawita" wydawany w naszej drukarni w Łodzi. Od pierwszego numeru z datą 3 stycznia 1907 r. przez ponad 7 lat prowadzona była rubryka pt. "Pismo Święte", w której zamieszczano teksty Pisma Świętego i bardzo cenne, teologiczne uwagi do każdego rozdziału. Najpierw opublikowano kilkanaście rozdziałów Księgi Rodzaju ze Starego Testamentu, a następnie wydrukowano Ewangelie synoptyczne - wg św. Mateusza, św. Marka i św. Łukasza.

W artykule wprowadzającym do tego cyklu są słowa podkreślające ważność Pisma Świętego w ciągu wieków starożytności jak i okresie nowożytnym i współczesnym, bo jak naucza apostoł Piotr "Słowo Pańskie trwa na wieki" (1 P 1,25). Podane są przykłady uczące poszanowania dla Pisma Świętego.

Mojżesz upomina Izraelitów: "Niech te słowa, które ja teraz przykazuję tobie, trwają w sercu twoim, i opowiadaj je synom twoim i rozmyślaj nad nimi, siedząc w domu twoim, idąc drogą, śpiąc i wstając, i przywiąż je sobie do ręki twojej, jakoby znak, i niech będą one ustawicznie przed oczyma twymi przywiązane, i napisz je sobie na podwojach i na drzwiach domu twego. Abyście miłowali Pana Boga waszego i chodzili we wszystkich drogach Jego" (Pwt 6,6 i n-12,22).

"Pierwsi chrześcijanie żywą wiarę swoją, nadzieję i miłość gorącą zasilali częstym czytaniem Pisma Świętego. Wiedząc o tym poganie - księgi te święte odbierali im i palili, lecz ci nie wahali się oddać za nie nawet życia swojego." Św. Feliks biskup w Tiubiure, żyjący w drugiej połowie III wieku, został umęczony i ścięty z rozkazu cesarza rzymskiego Dioklecjana za to, że nie oddał świętych ksiąg i dokumentów na spalenie. Sędziemu odpowiedział "Księgi posiadam, ale ich nie wydam. Raczej niech mnie spalą, aniżeli księgi, trzeba więcej Boga słuchać aniżeli ludzi" (Żywoty s. 132).

Mariawici zachęcając wiernych do czytania Pisma Świętego pouczali jednocześnie, że należy przystępować do rozważania tych Świętych Ksiąg z modlitwą, wielką pokorą i miłością, bo "kto z Boga jest słów Bożych słucha" (J 8,47).

Duchowni mariawiccy dążyli do tego, aby w każdym domu mariawickim było całe Pismo Święte. Hierarchia nasza postawiła sobie bardzo ambitny cel - dokonanie i wydanie nowego przekładu Biblii. W trzy lata po I wojnie światowej (1921) ukazało się pierwsze wydanie Nowego Testamentu.

Na stronie tytułowej czytamy: Nowy Testament po Polsku czyli Święta Pana naszego Jezusa Chrystusa Ewangelia przez Ewangelistów i innych Apostołów napisana i z Wulgaty z uwzględnieniem tekstu Greckiego na język Polski podług starożytnego przekładu Biblii Polskiej, drukowanej w 1577 roku w Krakowie, w drukarni Mikołaja Scharffenbergera, i w ówczesnym Polskim "Chrześcijańskim Kościele Powszechnym" używanej, teraz na nowo przełożona przez Staro-Katolickiego Biskupa Mariawitów O. Jana M. Michała Kowalskiego, i przy współpracy Pomocniczych biskupów jego O. Romana M. Jakuba Próchniewskiego i O. Leona M. Andrzeja Gołębiowskiego, jak również Kapłanów O. Klemensa M. Filipa Feldmana i O. Wacława M. Bartłomieja Przysieckiego w m. Płocku przy Świątyni Miłosierdzia i Miłości 1921. Na większą Chwałę Bożą i cześć N. Maryi Panny nakładem Mariawickiego ludu i pracy Sióstr Mariawitek wydana.

Drugie wydanie Nowego Testamentu ukazało się w 1925 r., a trzecie, wraz ze Skorowidzem prawd wiary św. w Piśmie Świętym Nowego Testamentu zawartych (według porządku katechizmowego), wydano w 1928 roku. Stary Testament wydany został w dwóch tomach - I tom w 1923 r., a II tom w 1925 r.

Nakłady tych wydawnictw zostały wyczerpane, częściowo zniszczone przez niemieckiego okupanta w czasie II wojny światowej, który zajmował cały klasztor i zrabował naszą drukarnię w Płocku. Obecnie nie są dostępne w sprzedaży, ale posiadamy je do użytku wewnętrznego. Szczycimy się, że pionierzy mariawityzmu dokonali tego wspaniałego dzieła i Słowo Boże stało się dostępne szerokim kręgom wiernych naszego Kościoła. Z przykrością jednak stwierdzamy, że mariawickie wydania Pisma Świętego są pomijane w wykazach polskich przekładów Biblii i to zarówno przez autorów rzymskokatolickich, jak i z kręgów ekumenicznych.

Nie zrażamy się tym i chętnie korzystamy również z przekładów rzymskokatolickich i Towarzystwa Biblijnego. Przedstawiciele duchowieństwa Kościoła Starokatolickiego Mariawitów uczestniczą też w pracach dotyczących ekumenicznego wydania Pisma Świętego przez Polskie Towarzystwo Biblijne.

Pelagia Jaworska (Mariawita 10-12/2005)

Kobieta przyłapana na cudzołóstwie


O świcie (Jezus) znów przybył do świątyni, a cały lud przyszedł do Niego. On usiadł i uczył ich. Wtedy nauczyciele Prawa i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę przyłapaną na cudzołóstwie, postawili ją na środku i powiedzieli do Niego: Nauczycielu, tę kobietę dopiero co przyłapano na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. Ty natomiast, co powiesz na to?

A mówili to, wystawiając Go na próbę, aby mieć o co Go oskarżyć. Jezus jednak schylił się i pisał palcem po ziemi. Kiedy nadal Go pytali, podniósł się i powiedział: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem. I znowu się schylił, i pisał po ziemi. Gdy to usłyszeli, odchodzili jeden po drugim, zaczynając od starszych. Pozostał tylko On i kobieta stojąca na środku. Wtedy Jezus się podniósł i powiedział do niej: Kobieto, gdzie oni są? Nikt cię nie potępił? Ona odpowiedziała: Nikt, Panie. Wówczas Jezus oznajmił: Ja również ciebie nie potępiam. Idź, i od tej chwili nie grzesz więcej (J 8, 2-11).

Przedstawiona przez ewangelistę scena sądu nad niewiastą demaskuje przewrotność charakteru faryzeuszy i ich nienawiść do Jezusa, a pokazuje mądrość, dobroć i sprawiedliwość Boskiego nauczyciela.

Wyobraźmy sobie dziedziniec świątyni jerozolimskiej, gdzie do licznie zgromadzonych na święto kuczek* Izraelitów przemawia Pan Jezusa. Uczy ich miłości i zapowiada Ducha Świętego, który napełni serca w Niego wierzących. Lud słucha z uwagą i podziwem, nawet strażnicy świątyni mający nakaz od starszyzny, aby schwytali Jezusa, nie odważyli się tego uczynić stwierdzając: "Nikt jeszcze nigdy nie przemawiał tak, jak ten człowiek" (J 7, 46).

Nagle przedzierają się przez tłum zgorzkniali i ziejący nienawiścią i zemstą faryzeusze i prowadzą wylęknioną młodą kobietę przyłapaną w czasie intymnego stosunku z jakimś mężczyzną. Nalegają, aby Pan Jezus osądził ją i wydał wyrok. Osobliwa to rozprawa, nikt nie pyta, gdzie jest jej partner, kim on jest, dlaczego nie stoi obok oskarżonej, jako współwinowajca. Przecież tego grzechu, w przeciwieństwie np. do kłamstwa, kradzieży, zabójstwa itp., nie może popełnić jedna osoba. Podobnie jak do gry w tenisa, czy do partii szachów tak i do cudzołóstwa potrzebny jest partner.

Partner oskarżonej kobiety, prawdopodobnie uciekł, ale uczeni w Piśmie ignorują ten fakt, gorzej - mówią, fałszując nakazy Pisma Świętego, że Prawo Mojżeszowe nakazuje im takie, a nie takich kamienować. Świadomie przykładają inną miarę do kobiety, a inną do mężczyzny. W Księdze Powtórzonego Prawa (22, 23-24) czytamy: "Jeśliby dziewica została zaślubiona mężowi, a spotkał ją inny jakiś mężczyzna w mieście i spał z nią, oboje wyprowadzicie do bramy miasta i kamienować ich będziecie, aż umrą; młodą kobietę za to, że nie krzyczała będąc w mieście, a tego mężczyznę za to, że zadał gwałt żonie bliźniego swego."

Ponieważ kamienowanie było karą na niewierną narzeczoną, należy przypuścić, że do Jezusa przyprowadzono młodą dziewczynę (wiarołomstwo z kobietą zamężną bywało zazwyczaj karane według prawa żydowskiego zaduszeniem obojga winnych). Faryzeuszom nie chodziło zatem o zachowanie nakazów Prawa, ale jak zaznacza ewangelista: "A mówili to, wystawiając Go na próbę, aby mieć o co Go oskarżyć".

Rozumowali w ten sposób, że jeżeli Jezus puści wiarołomstwo bezkarnie, zostanie publicznie napiętnowany za lekceważenie Prawa. Gdyby zaś zażądał wykonania kary śmierci na tak młodziutkiej osobie, rozwieje się sława Jego dobroci. Można by nawet wówczas oskarżyć Go wobec Rzymian, którzy zastrzegli sobie wyłączne prawo zatwierdzania wyroków śmierci. Była to kolejna próba "podchwycenia Jezusa w mowie", podobna do opisanej w ewangelii według św. Mateusza (22, 15-22) dotyczącej płacenia podatków. W obu przypadkach zasadzki faryzeuszy nie przyniosły oczekiwanych skutków. Zbawiciel okazał Boską mądrość i obnażył obłudę uczonych w Piśmie.

Wracając do omawianego wydarzenia przyjrzyjmy się postawie Jezusa. Faryzeusze i wszyscy zgromadzeni, a zapewne najbardziej ta nieszczęśliwa kobieta oczekują na werdykt Nauczyciela z Nazaretu. On jednak nic nie mówi, jak gdyby daje oskarżycielom czas na przemyślenie tej sprawy i wycofanie skargi, ale oni z tego nie korzystają i domagają się odpowiedzi. Pan Jezus schyla się i pisze na ziemi, a następnie mówi: "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem". Prawo nakazywało, by wina stwierdzona została przez dwóch lub trzech świadków. Oni również mieli rzucić na winowajcę pierwsze kamienie, a dopiero za ich przykładem reszta ludu brała udział w wykonaniu wyroku (Pwt 17,6-7).

Niedopuszczalne było, aby ci, którzy osądzali winowajcę, albo wykonywali wyrok mieli na sumieniu podobne przestępstwa. O tym, co Jezus pisał na ziemi nikt naprawdę nie wie. Interesujące jest armeńskie tłumaczenie tego fragmentu ewangelii według św. Jana, mówiące o tym, że były to zdania wyjawiające grzechy oskarżycieli. Potwierdza to fakt, że "odchodzili jeden po drugim, zaczynając od starszych", aż się wszyscy oddalili. Wiedzieli, że gdyby ich winy zostały ujawnione, to również oni podlegaliby wyrokowi śmierci. Ktoś, nie bez racji, powiedział, że jest to historia o Jezusie i cudzołożnych mężach.

Oskarżona kobieta cały czas milczy, ale niewątpliwie czuje, że nadeszła ostatnia godzina jej życia. Wyobraża sobie, że za chwilę będą ją ranić ostre, celnie rzucane kamienie. W pewnym momencie usłyszała łagodne słowa Jezusa: "Nikt cię nie potępił?", na które odpowiedziała: "Nikt, Panie!" Trudno wyobrazić sobie jej zdumienie i radość, gdy następnie dotarło do jej uszu to zdanie: "Ja również ciebie nie potępiam. Idź, i od tej chwili nie grzesz więcej". Nie sposób dobitniej i krócej wyrazić przebaczenie i nakaz poprawy. Słowa te zdecydowanie potępiają grzech, lecz jednocześnie głoszą miłosierdzie i zwiastują szansę na przyszłość. To spotkanie jasno wskazuje, że Jezus nie przykłada podwójnej miary, że mężczyzn i kobiety traktuje jednakowo.

Czy współcześni mężczyźni naśladują Chrystusa w traktowaniu kobiet? Na pewno nie jest jednakowo we wszystkich krajach i kulturach. Generalnie w krajach azjatyckich i afrykańskich pozycja mężczyzn jest uprzywilejowana, ale mentalność Europejczyków pozostawia również wiele do życzenia. Świadczy o tym np. wypowiedź pewnego młodego Holendra: "Cieszyłbym się, gdyby moja żona żyła monogamicznie, ale co do mnie, to patrzyłbym na tę sprawę trochę szerzej". Stosowanie takiej podwójnej miary jest naruszeniem Boskich i ludzkich praw człowieka.

Pelagia Jaworska (Mariawita 10-12/2005)

Fałszywi prorocy


Wystrzegajcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, ale wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po owocach. Czy zbierają z cierni winogrona lub z ostu figi? Każde zdrowe drzewo rodzi dobre owoce, a chore drzewo owoce złe. Nie może bowiem zdrowe drzewo rodzić złych owoców ani chore drzewo dobrych owoców. Każde drzewo, które nie rodzi dobrych owoców, nadaje się tylko do wycięcia i spalenia. Poznacie ich zatem po owocach (Mt 7, 15-20).

Powyższy fragment Ewangelii według św. Mateusza skłania do zastanowienia, co znaczą słowa Pana Jezusa mówiące o prorokach przychodzących w owczej skórze, a którzy wewnątrz są wilkami? Czy były one skierowane tylko do ówczesnych słuchaczy, czy dotyczą również nas?

Instytucja proroków znana była w narodzie żydowskim w czasie starotestamentowym. Znane są też Księgi Proroków zaliczone do kanonu Pisma Świętego Starego Testamentu. Wiemy z ich pism jak ważną - pożyteczną rolę spełniali prorocy w dziejach wybranego narodu. To oni utrwalali w tym narodzie wiarę w jednego prawdziwego Boga, który Swą potężną mocą wyprowadził Izraelitów z niewoli egipskiej. Prawdziwi prorocy podtrzymywali wiarę w przyjście Mesjasza wybawiciela. Próbowali określić Jego przymioty i miejsce urodzenia. W chwilach trudnych dla narodu, np. niewoli nawoływali do pokuty i nawrócenia się do Boga. Budzili ducha i podtrzymywali wiarę w narodzie, przekonywali do trwania przy prawdziwym Bogu.

Prorok to człowiek, który występuje w imieniu Boga jako zwiastun i interpretator Woli Bożej. Prorok odróżniał się od pozostałych ludzi zarówno doskonalszym życiem jak też wyglądem i strojem. Eliasz miał płaszcz (1 Krl 19,13 i 19) z sierści (2 Krl 1,8). Płaszcz ze skóry owczej był oficjalną szatą proroków. Taki płaszcz wyróżniał proroka od innych ludzi. Bywało, że płaszcz taki nosili ludzie, którzy nie mieli do tego prawa. Mówi o tym Zachariasz opisując czasy ostateczne: "Owego dnia prorocy będą okryci pogardą za swoje widzenia prorockie; i aby się ukryć, nie będą już więcej nosić płaszcza z sierści" (Za 13,4). Byli też tacy, którzy nosili szaty proroków, ale nie żyli jak prorocy.

W Biblii sporo słyszymy o fałszywych prorokach. Jeremiasz spierał się z nimi. Wołali: "Pokój! Pokój, podczas gdy nie ma pokoju" (Jr 6,14; 8,11). Fałszywych władców i fałszywych proroków nazywano wilkami. Prorok Ezechiel w tragicznych chwilach narodu mówił: "Przywódcy są jak wilki rozdzerające zdobycz, rozlewają krew, zabijają ludzi, aby osiągnąć niesprawiedliwe zyski" (Ez 22,27). Sofoniasz przedstawia smutny obraz sytuacji w Izraelu: "Jego książęta są lwami ryczącymi, sędziowie jego - wieczornymi wilkami. Prorocy jego są lekkomyślni" (So 3,3-4). Prawdziwi prorocy zwiastowali ludowi prawdy im objawione nie troszcząc się o konsekwencje, jakie mogły ich od ludzi spotkać. Bywało tak, że prawdziwi prorocy byli prześladowani, fałszywi natomiast znajdowali uznanie u współczesnych. Z upływem czasu dokonywano weryfikacji - kto był prawdziwym a kto fałszywym prorokiem. Fałszywi prorocy schlebiali tłumowi, tam gdzie powinni ganić jego występki - grzechy, dbali o własną wygodę a nie o zwiastowanie prawdy.

W Nowym Testamencie przy opisie ofiarowania Pana Jezusa jest mowa o starcu Symeonie i Annie prorokini, którzy wypowiadali prorocze słowa o Dziecięciu Jezus i Jego matce Maryi. Przed publicznym wystąpieniem Pana Jezusa pojawia się Jan Chrzciciel - prorok stojący na pograniczu Starego i Nowego Testamentu, który nie tylko zapowiadał przyjście Mesjasza, ale wskazał na Pana Jezusa jako na Baranka Bożego, który gładzi grzechy. Jego surowy tryb życia i prawość charakteru opisują ewangeliści - żywił się szarańczą i miodem leśnym, nosił strój z sierści wielbłąda, odważnie gromił występki zarówno ludzi prostych jak i sprawujących władzę (Mt 3). Jan był pytany przez uczonych w piśmie: "Czy ty jesteś prorokiem?" Pan Jezus wyrzucał miastu Jeruzalem, że zabija i kamienuje proroków, którzy byli posłani przez Boga (Mt 23,37). Sam Pan Jezus też był nazywany prorokiem. Po wskrzeszeniu młodzieńca z Naim ludzie mówili: "Prorok wielki powstał wśród nas i Bóg nawiedził lud swój" (Łk 7,16).

Pan Jezus powiedział o Sobie: "Jam przyszedł w Imię Ojca Mojego, a nie przyjmujecie Mnie. Jeśli przyjdzie kto inny w imię swoje to tego przyjmiecie" (J 5,43). Przestrzega Pan Jezus przed fałszywymi prorokami i nauczycielami. Apostołom swoim zabrania nazywać się nauczycielami, bo jeden jest nauczyciel wasz: "A gdy wykonacie wszystko co wam poleciłem mówcie: słudzy nieużyteczni jesteśmy."

W czasach, gdy Pan Jezus nauczał znana była instytucja proroków. Dlatego Pan Jezus uczył jak odróżnić proroka dobrego od złego: "Z owoców ich poznacie ich". Tak jak drzewo bywa rozpoznane po owocach, tak i prorocy prawdziwi i fałszywi. Pan Jezus przyrównuje też Siebie do dobrego pasterza, który życie swoje daje, by owce jego miały żyzną karmę i zapewnione bezpieczeństwo. Najemnik takiej troski o owczarni nie ma, troszczy się przede wszystkim o własne bezpieczeństwo.

Instytucja proroków, którzy okazywali się dobrymi lub fałszywymi znana była w Kościele chrześcijańskim przynajmniej w pierwszym stuleciu. Ostatnia księga Nowego Testamentu (Apokalipsa) jest przecież księgą proroczą.

Święty Paweł apostoł w Efezie napominając starszych mówi: "Ja wiem, że po moim odejściu wnijdą wilcy drapieżni między was, nie szczędząc trzody. I z was samych powstaną mężowie mówiący przewrotność" (Dz 20,29). Apostoł przestrzega też przed tymi, którzy postępują jak wrogowie krzyża Chrystusowego, bo ich bogiem jest brzuch, a ich końcem jest zatracenie (Flp 3,18).

W Didache - Nauce Dwunastu Apostołów (11,8) jest takie pouczenie: "Nie każdy kto mówi w Duchu prorokiem jest, ale kto ma obyczaje Pańskie. Wszelki prorok, który naucza prawdy, a nie czyni tego, czego naucza, jest fałszywym prorokiem." We wspomnianym dziele Didache jest przepis, wskazówka jak odróżnić prawdziwego od fałszywego proroka. Wędrowny prorok "może pozostać jeden dzień, a jeśli potrzeba - drugi dzień, ale jeśli pozostaje przez trzy dni, to jest to fałszywy prorok. Nie powinien on o nic innego prosić jak tylko o chleb."

A co nam chce Pan Jezus powiedzieć w tej, przytoczonej wyżej, Ewangelii Świętej? Ludzi, którzy uważaliby się za proroków w dawnym stylu - nie spotykamy. Czy to znaczy, że w Kościele nie ma i nie będzie proroków? Prawda ostateczna została objawiona w Jezusie Chrystusie. Prorokiem prawdziwym jest nie tylko ten, kto przepowiada przyszłość, ale ten kto przekazuje objawioną prawdę Bożą. Prorokiem w tym znaczeniu są ludzie święci, duchowni, kaznodzieje, a także każdy człowiek - chrześcijanin, a nawet sumienie. Pismo Święte mówi, że w ostateczne czasy powstaną fałszywi prorocy i będą usiłowali zwieść nawet wybranych (Mt 24,24).

Kto lub co może być dla nas fałszywym prorokiem? Myślę, że każdy kto głosi błędną naukę o Bogu w Trójcy Świętej Jedynym. Prawdziwa nauka o Bogu Ojcu, Synu Bożym i Duchu Świętym zawarta w Piśmie Świętym, została określona na soborach ekumenicznych w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa i jest konieczna do zbawienia.

Prorokiem fałszywym może być dla człowieka jego własne sumienie, jeśli po popełnionym grzechu nie karci go, ale usprawiedliwia tym, że inni przecież gorsze rzeczy czynią - dokonują większych kradzieży, lekceważą normy moralne, zdradzają się, ulegają różnym nałogom...

Prorokiem dobrym lub fałszywym mogą być media, które w naszych czasach mają tak ogromny wpływ na kształtowanie się postaw i opinii w społeczeństwie.

Fałszywymi prorokami mogą być ludzie, którzy stanowią prawo państwowe sprzeczne z prawem Bożym - Dekalogiem. Myślę o eutanazji, usankcjonowanej w niektórych krajach prawem państwowym. Myślę także o pewnych grupach z różnymi dewiacjami, którzy w sposób hałaśliwy domagają się prawnego równouprawnienia. Ostrzeżenie Pana Jezusa przed fałszywymi prorokami jest wciąż aktualne. Dlatego każdy człowiek powinien zastanowić się nad tym, czy jest pod kierunkiem dobrych nauczycieli i czy sam nie jest przypadkiem fałszywym prorokiem.

Czy jest tym zdrowym drzewem, które rodzi dobre owoce, czy chorym rodzącym owoce złe? "Dobry człowiek z dobrego skarbca swojego serca wydobywa dobro, a zły ze złego wydobywa zło, bo z obfitości serca mówią jego usta"(Łk 6,45).

bp M. Włodzimierz Jaworski

(Kazanie zostało wygłoszone podczas Nabożeństwa Słowa, 9 listopada 2005 roku w Katedrze Poznańskiej, w ramach obchodów IV Ekumenicznego Święta Biblii odbywającego się w dniach 6-9 listopada 2005 r.; Mariawita 10-12/2005)