Mariawita nr 7-9/2003
- Rozmowa z Biskupem Naczelnym M. Włodzimierzem Jaworskim
- Pieśnią chcę chwalić imię Boga
- Nareszcie przeprosili...
- Wykład mariawickiego duchownego na Uniwersytecie w Białymstoku
- Szarganie świętości
- XII Zgromadzenie ogólne KEK
Rozmowa z Biskupem Naczelnym Zdzisławem M. Włodzimierzem Jaworskim
Red. - Od 31 lipca 1997 roku piastuje ks. Biskup stanowisko Biskupa Naczelnego Kościoła Starokatolickiego Mariawitów. Jakie kompetencje związane są z pełnieniem tej funkcji?- Prawa i obowiązki Biskupa Naczelnego określa statut Kościoła Starokatolickiego Mariawitów (1967) i Ustawa z dnia 20 lutego 1997 roku o stosunku Państwa do Kościoła Starokatolickiego Mariawitów w Rzeczypospolitej Polskiej. Według tych dokumentów Biskup Naczelny jest przewodniczącym Kapituły i Rady Kościoła oraz ordynariuszem diecezji warszawsko-płockiej, reprezentuje Kościół na zewnątrz i wobec Państwa i jest uprawniony do działania w imieniu Kościoła i każdej parafii na mocy uchwały Rady Kościoła. Biskup Naczelny reprezentuje Kościół także w ekumenicznych organizacjach, do których Kościół Mariawicki należy, tj. w Polskiej Radzie Ekumenicznej, Światowej Radzie Kościołów i Konferencji Kościołów Europejskich. Oprócz tych, "urzędowych", obowiązków, Biskup Naczelny pełni posługę duszpasterską i biskupią, strzeże depozytu wiary.
- Jakie konkretne działania podejmował Ksiądz Biskup w okresie swojego 6-letniego urzędowania na stanowisku Biskupa Naczelnego?
- Trudno wymienić cały wachlarz zagadnień, jakie w ciągu tego okresu wymagały zaangażowania Biskupa Naczelnego. Jeżeli chodzi o posługę biskupią, to wspomnę o święceniach kapłańskich i diakonatu, obłóczynach kleryków, poświęcenie nowych kościołów - w Warszawie i Paryżu, nowych plebani, m.in. w parafii w Gniazdowie koło Częstochowy. Co roku w parafiach diecezji warszawsko-płockiej i lubelsko-podlaskiej, których jestem ordynariuszem, udzielałem dzieciom sakramentu bierzmowania. Wizytowałem parafie, celebrowałem Msze św. i głosiłem homilie i kazania okolicznościowe podczas uroczystości patronalnych i innych. Prawie na każde Święta Bożego Narodzenia i Zmartwychwstania Pańskiego wystosowuję Listy Pasterskie do duchowieństwa i wiernych. W okresie Wielkiego Postu przygotowuję harmonogram rekolekcji, które odbywają się we wszystkich naszych parafiach, a przed ich rozpoczęciem organizuję dla rekolekcjonistów, którymi są mariawiccy duchowni, rekolekcje w świątyni w Płocku. Angażuję się też osobiście w działalność wydawniczą naszego Kościoła - kwartalnik "Mariawita" i pozycje książkowe. Z satysfakcją odnotowuję opublikowanie "Brewiarzyka Mariawickiego", biografii św. Marii Franciszki Kozłowskiej - założycielki mariawityzmu oraz trzeciego wydania "Dzieła Wielkiego Miłosierdzia". Od lat odczuwane było zapotrzebowanie na modlitewnik i książki dotyczące mariawityzmu. Obecnie głód wiedzy o naszym Kościele, sygnalizowany w kierowanej do nas korespondencji, zaspokajany jest także dzięki uruchomieniu w tym roku oficjalnej strony internetowej Kościoła Starokatolickiego Mariawitów. Wszystkich zainteresowanych zapraszam do odwiedzania www.mariawita.pl.
- W jaki sposób przejawia się obecność Kościoła Starokatolickiego Mariawitów w organizacjach ekumenicznych?
- Żartobliwie mówiąc, systematycznym płaceniem składek członkowskich, co jest jednym z warunków przynależności do tych organizacji. Kościół Starokatolicki Mariawitów popierał idee ekumeniczne na płaszczyźnie światowej już w latach dwudziestych ubiegłego wieku, a w 1969 roku został przyjęty do Światowej Rady Kościołów. Od początku istnienia Konferencji Kościołów Europejskich, czyli od 1959 roku, nasz Kościół jest członkiem tej organizacji. Przedstawiciele naszego Kościoła uczestniczą w ogólnych zgromadzeniach tych międzynarodowych gremiów. W 1998 roku uczestniczyłem w VIII Zgromadzeniu Ogólnym Światowej Rady Kościołów, które miało miejsce w Harare, stolicy Zimbabwe. W tym roku, w dniach od 25 czerwca do 2 lipca brałem udział w XII Zgromadzeniu Ogólnym Konferencji Kościołów Europejskich w Trondheim, w Norwegii. Jeżeli chodzi o polską ekumenię, to od 1942 roku biskupi naszego Kościoła uczestniczyli w tworzeniu ruchu ekumenicznego. Ruch ten w 1946 roku zorganizowany został w Polską Radę Ekumeniczną i Kościół Starokatolicki Mariawitów jest nieprzerwanie jej członkiem. Jako Biskup Naczelny reprezentuję Kościół w Prezydium Polskiej Rady Ekumenicznej. Zostałem też wybrany do Zarządu - w latach 1993-2001 byłem sekretarzem, a od 2001 roku jestem skarbnikiem. Powierzono mi też funkcję opiekuna Komisji Kobiet Polskiej Rady Ekumenicznej. We wszystkich komisjach Polskiej Rady Ekumenicznej pracują przedstawiciele Kościoła Mariawickiego. W listopadzie 2002 r. gościliśmy w naszych obiektach klasztornych ogólnopolską ekumeniczną konferencję kobiet. Duchowni i wierni Kościoła Mariawickiego biorą czynny udział w ekumenicznych nabożeństwach organizowanych w Tygodniu Modlitwy o Jedność Chrześcijan oraz Światowym Dniu Modlitwy.
- Siedziba Biskupa Naczelnego znajduje się w Płocku przy katedrze mariawickiej. Jaką rolę pełni to centrum w życiu całego Kościoła Mariawickiego?
- Miejsce to jest szczególnie ważne, ze względu na Świątynię Miłosierdzia i Miłości, wybudowaną w latach 1911-1914, z inicjatywy św. Marii Franciszki Kozłowskiej. Tutaj znajduje się grób Założycielki i poświęcona Jej Izba Pamięci. Do Świątyni, mariawickiego sanktuarium, od 1914 roku przybywają pielgrzymki wiernych - w zorganizowanych grupach i indywidualnie, szczególnie na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny - 15 sierpnia. Tutaj odbywają się różne centralne uroczystości mariawickie i ekumeniczne. Szczególnym zaszczytem było dla mnie zorganizowanie i przewodniczenie w Świątyni 15 sierpnia 2000 roku, Centralnej Uroczystości Kościoła Starokatolickiego Mariawitów w Roku Wielkiego Jubileuszu Przyjścia Zbawiciela na Ziemię. Uczestniczyli w nim biskupi i wszyscy kapłani mariawiccy, przedstawiciele władz państwowych i lokalnych, duchowni z Kościołów należących do Polskiej Rady Ekumenicznej i Kościoła Rzymskokatolickiego oraz rzesze wiernych z mariawickich parafii.
- W tym roku w płockiej świątyni odbyło się już wiele uroczystości.
- Tak, było ich więcej niż w latach ubiegłych. Oprócz zjazdu 15 sierpnia, mającego wieloletnią tradycję, dnia 2 maja przybyła z naszych parafii młodzież maturalna, a 11 maja zorganizowane było spotkanie dla mariawitów zaangażowanych w mariawickich służbach mundurowych - strażaków, policji, kombatantów... Najważniejszym punktem w programie każdego zgromadzenia była Msza Święta, którą odprawiałem w intencji uczestników wraz z będącymi na uroczystości kapłanami, oraz kazanie okolicznościowe. Wspólna modlitwa w Świątyni, wspólny posiłek, przemówienia i dyskusja przebiegająca w serdecznej atmosferze, dobrze służą duchowemu wzmocnieniu i integracji współwyznawców. 21 czerwca odbyło się dziękczynne nabożeństwo z udziałem dzieci pierwszokomunijnych, które licznie przybyły w VII pielgrzymce do Świątyni. Z dziećmi spotkałem się też w Międzywodziu, podczas odbywającego się tam w wakacje, organizowanego przez nasz Kościół obozu wypoczynkowego. Moja trzydniowa wizyta pasterska sprawiła dzieciom i opiekunom radość, a ja przekonałem się o zasadności prowadzenia takich kolonii dla dzieci i młodzieży, ponieważ spełniają one bardzo pozytywną rolę w wychowaniu młodego pokolenia.
- Do tych licznych uroczystości, niedługo dołączy jeszcze jedna, związana z 20. rocznicą konsekracji Ekscelencji na biskupa.
- Rzeczywiście, już wkrótce przypada ta rocznica, gdyż sakrę otrzymałem w Świątyni 20 listopada 1983 roku. W tym samym dniu święcenia biskupie otrzymał bp M. Roman Nowak. Cieszę się, że w tym szczególnym dla mnie roku, jeśli Bóg pozwoli, 5 października wyświęcę na kapłana młodego diakona, absolwenta Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej.
- Zwykle okrągłe rocznice skłaniają do refleksji, podsumowania swojej działalności. Czy zechciałby ks. Biskup jeszcze o czymś ważnym powiedzieć ze swojej 20-letniej posługi biskupiej?
- O mojej pracy rozmawiałem na łamach "Mariawity" z okazji 15. rocznicy święceń biskupich (10-12/1998). Z ostatnich pięciu lat chciałbym odnotować działania związane z remontami i konserwacją świątyni i klasztoru. dzięki ofiarności i społecznej pracy wielu naszych wyznawców udało się przeprowadzić niezbędne inwestycje. Jestem wdzięczny Bogu za przywilej mieszkania przy świątyni i za to, że przy pomocy współwyznawców udaje mi się sprostać obowiązkowi troski o obiekty wybudowane przez pionierów mariawityzmu.
PIEŚNIĄ CHCĘ CHWALIĆ IMIĘ BOGA (Ps 69, 31)
Z inicjatywy dr Henryka Kapusty, organisty w mariawickiej parafii pw. św. Franciszka z Asyżu w Łodzi, w roku 2002 powstał reprezentacyjny chór diecezjalny Kościoła Starokatolickiego Mariawitów.Tworzy go około czterdziestu osób, które należą do parafialnych chórów w Dobrej, Lipce, Łodzi i Strykowie. Chór Diecezji Śląsko-Łódzkiej wykonuje pieśni religijne i elementy liturgii mariawickiej wzbogacając swym śpiewem wiele uroczystości religijnych w różnych parafiach, m.in. uczestniczył w nabożeństwach w płockiej Świątyni Miłosierdzia i Miłości w dniach 2 i 15 sierpnia 2003 roku.
W tym roku chórzystom udało się zrealizować ambitny pomysł uwiecznienia wykonywanych przez siebie utworów na płytach CD i kasetach magnetofonowych. Nagrań dokonano w kwietniu i sierpniu w mariawickim kościele parafialnym w Dobrej. Dużą pomoc przy realizacji tego przedsięwzięcia, m.in. w pracach organizacyjnych i przy opracowaniu graficznym, okazali Tomasz Boruszczak i Remigiusz Jabłoński z Łodzi.
Wydano także folder informacyjny o chórze. Zawiera on m.in. wypowiedź dyrygenta dra Henryka Kapusty, który mówi o genezie zespołu, wykonywanym repertuarze, a także dążeniach do nieustannego doskonalenia śpiewu: - Śpiewamy przede wszystkim pieśni religijne i elementy liturgii mariawickiej. (...) Opieramy się na oryginalnych aranżacjach i utworach stworzonych przez Mariawitów na początku XX wieku. (...) Przygotowując repertuar kładziemy duży nacisk na perfekcyjne i zgodne z zapisem nutowym wykonanie oraz na interpretację i zachowanie właściwego natężenia dźwięków (...) Dbamy także o emocje. Chcemy, aby wykonywane przez nas pieśni nie tylko cechowała nienaganna technika, ale także aby przepełniały ją uczucia płynące z wiary i modlitwy.
Kilka pieśni w wykonaniu Chóru Diecezji Śląsko-Łódzkiej zamieszczonych będzie na ekumenicznej płycie przygotowywanej przez Krajowy Komitet Światowego Dnia Modlitwy w związku z opracowaniem przez Polki liturgii nabożeństwa, według której w pierwszy piątek marca 2005 roku modlić się będą chrześcijanie na całym świecie. Pomocy i wsparcia w funkcjonowaniu chóru udziela Biskup Diecezji śląsko-łódzkej M. Ludwik Jabłoński. Oto fragment jego wypowiedzi zamieszczonej we wspomnianym wyżej folderze: - Wyrażam radość z faktu, że w Diecezji, w której jestem Biskupem, powstał chór mający na celu uwielbianie Boga śpiewem. Z serca błogosławię zarówno Dyrygentowi, jak również wszystkim Chórzystom, którzy poświęcają swój czas na doskonalenie wokalne. (...) Życzę wytrwałości oraz satysfakcji z pełnienia tak pięknej i pożytecznej służby dla naszego Kościoła.
Z uznaniem odniósł się do działalności chóru i życzył wielu sukcesów artystycznych oraz dalszej aktywności twórczej Przemysław Hachorkiewicz - prezes Łódzkiego Oddziału Polskiego Związku Chórów i Orkiestr: - Swoją działalnością wnosicie wkład w rozwój chóralistyki - tej pięknej i szlachetnej formy muzykowania zespołowego" (z folderu "Chór Diecezji Śląsko-Łódzkiej").
15 sierpnia 2003 r. dyrygent i członkowie chóru otrzymali od Biskupa Naczelnego M. Włodzimierza Jaworskiego list gratulacyjny, w którym czytamy: - Organizatorowi i dyrygentowi chóru Diecezji śląsko-łódzkiej dr. Henrykowi Kapuście oraz poszczególnym członkom zespołu śpiewaczego przekazuję słowa uznania i gratulacje z racji przygotowania i nagrania płyty z pieśniami religijnymi i elementami liturgii mariawickiej. Składam także podziękowanie za uświetnienie śpiewem uroczystości religijnych w Świątyni Miłosierdzia i Miłości w Płocku w dniach 2 i 15 sierpnia 2003 roku. Niech Waszym życiowym mottem będą słowa Psalmu:
Póki mego życia, chcę śpiewać dla Pana. (...)
Niech miła Mu będzie pieśń moja,
będę radował się w Panu. (...)
Błogosław, duszo moja, Pana! (Ps 104, 33-35)
Swój zachwyt śpiewem chóru na uroczystości w Świątyni wyraziła w liście do Redakcji "Mariawity" uczestniczka z Warszawy, p. Elżbieta G., w którym m.in. napisała:
- Chcę podzielić się refleksją, która towarzyszy mi od dnia 15 sierpnia tegoż roku, związana z oprawą muzyczną płockiego nabożeństwa. Wreszcie! Wreszcie usłyszałam chór śpiewający tak, jak na chór przystało! Myślę, że każdy kto kocha muzykę, tę muzykę przez duże "M" podziela moją opinię. Tak właśnie powinien brzmieć śpiew chóralny. (...) Cieszę się przeogromnie, że pomysłodawcom, twórcom i wykonawcom dane było nagrać płytę z najpiękniejszą wersją Mszy św. Może zabrzmi to nieskromnie, ale przyznaję, że rozpiera mnie duma i radość, że wreszcie mariawicka twórczość ma szansę "wyjść" poza nasze środowisko. I choć biję czołem przed geniuszem J.S. Bacha, a śpiewów cerkiewnych słucham z zapartym tchem to równocześnie ze wzruszeniem i przyspieszonym biciem serca słucham tego co MOJE! Moje - bo mariawickie! Płyty CD i kasety z z religijnymi utworami w wykonaniu Chóru Diecezji Śląsko-Łódzkiej oraz foldery można nabyć u proboszczów w parafiach Kościoła Starokatolickiego Mariawitów i w Redakcji "Mariawity".
(ab)
NARESZCIE PRZEPROSILI...
Na początku lutego 2003 roku opinię publiczną poruszyła wiadomość o aresztowaniu biskupa pedofila. W niektórych mediach, powołując się na Prokuraturę Okręgową w Warszawie jako źródło informacji, bezpodstawnie podawano, że aresztowany duchowny jest biskupem Kościoła Starokatolickiego Mariawitów. Obszerny artykuł dotyczący tej sprawy zamieszczony był w "Mariawicie" nr 1-3/2003.
W związku z tymi pomówieniami Rada Kościoła wystosowała pismo do Prokuratora Okręgowego w Warszawie żądając "publicznego sprostowania nieprawdziwych oświadczeń, a także oficjalnych i publicznych przeprosin Kościoła i jego wiernych za czynności niegodne organu powołanego do strzeżenia praworządności w kraju" (pismo l.dz. 11/BN/03 z dn. 17 lutego br.).
Prokuratura Okręgowa nie poczuwała się jednakże do odpowiedzialności za ewidentny błąd popełniony przez jej pracownika - rzecznika prasowego - stwierdzając, że "źródłem wszystkich nieprawdziwych informacji w tej sprawie był artykuł prasowy w dzienniku "Rzeczpospolita".
Przedstawiciele Kościoła wysłali jeszcze kilka pism do Prokuratora Okręgowego ponawiając swoje żądanie sprostowania i publicznych przeprosin za oczernienie w oczach opinii publicznej duchownych i wiernych Kościoła Starokatolickiego Mariawitów. W związku z brakiem oczekiwanego zadośćuczynienia wystosowano także skargę na działanie warszawskiej Prokuratury Okręgowej do Ministra Sprawiedliwości Rzeczpospolitej Polskiej, który jest jednocześnie Prokuratorem Generalnym RP.
Efektem sześciomiesięcznej wymiany pism pomiędzy Biskupem Naczelnym Kościoła Starokatolickiego Mariawitów, który jest Przewodniczącym Rady Kościoła, a Prokuraturą Okręgową, Prokuraturą Apelacyjną oraz Ministrem Sprawiedliwości było stwierdzenie w piśmie z dnia 16 lipca 2003 roku skierowanym do Biskupa Naczelnego od Dyrektora Biura Ministra Sprawiedliwości, że "wypowiedź Rzecznika Prasowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie może budzić uzasadnione niezadowolenie (...), jednak nie miała ona na celu naruszenie godności Kościoła. (...) Ze swej strony oraz w imieniu Resortu, pragnę uprzejmie przeprosić Jego Eminencję za doznane przykrości i zapewnić, iż nie zmierzały one do zdyskryminowania Kościoła Starokatolickiego Mariawitów".
(ab)
Wykład mariawickiego duchownego
na uniwersytecie w Białymstoku
W dniu 7 maja 2003 roku na zaproszenie Dziekana oraz Samorządu Studentów Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku ks. prof. M. Paweł Rudnicki wygłosił wykład "Jaźń i osobowość - ujęcie mariawickie".
W zamyśle Samorządu Studentów wykład zaproszonego gościa kończył trwającą w tym dniu Studencką Sesję Naukową "Kontury Dialogu". Temat prelekcji ks. prof. Rudnickiego zgromadził liczne grono studentów oraz kadrę naukową Wydziału. Prezentowana treść dotyczyła zagadnienia duszy ludzkiej oraz istoty człowieczeństwa. Zarówno temat osobowości jak i jaźni był już wielokrotnie podnoszony przez pracowników naukowych Wydziału, stąd studenci mieli możliwość wcześniej zaznajomić się z ujęciem tego zagadnienia przez filozofię, pedagogikę, psychologię, antropologię kultury, czy psychoanalizę. Kontekst teologiczno-filozoficzny, który zaprezentował ks. Profesor Rudnicki dał ciekawą perspektywę na - wydawać by się mogło - znany temat. Dowodem tego była, już po zakończeniu wykładu, żywa dyskusja nie tylko w kuluarach, lecz i na konwersatoriach.
Po wykładzie ks. Profesor został zaproszony przez kierownika Zakładu Pedagogiki Ogólnej i Metodologii Badań Pedagogicznych profesora W. Prokopiuka, na spotkanie z pracownikami Zakładu oraz członkami naukowego Koła Młodych Teoretyków Pedagogiki. Podczas spotkania ks. Profesor Rudnicki otrzymał w dowód uznania dyplom Honorowego Członkostwa w Kole.
Zainteresowania członków Koła nie ograniczają się tylko do wąsko rozumianej pedagogiki. Podczas spotkań prezentowane są również zagadnienia religioznawcze, psychologiczne oraz filozoficzne (np. z zakresu etyki zawodu nauczyciela). Między innymi na jednym z nich dyskutowano nad teoretycznymi aspektami działalności pedagogicznej Zgromadzenia Sióstr Mariawitek.
Tomasz Mames - Przewodniczący Studenckiej Komisji Naukowej Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku
Szarganie świętości
Znana jest teza, podnoszona nawet w ocenach europejskich, że wiara Polaków jest płytka, ludowa, zaprawiona tradycjonalizmem i ma charakter wiary "na pokaz".
Muszę przyznać, że tezy o płytkości wiary Polaków nie są bezzasadne. Godzę się z tymi tezami, ponieważ rzadko w którym z cywilizowanych krajów mówi się tak wiele o wierze obywateli i ich przynależności do jednego, prawdziwego wyznania i równocześnie tak bardzo w działaniu społeczność wierzących mija się z kanonami wiary. Można nawet twierdzić, że stosunek Polaków do wiary jest wybiórczy, nierefleksyjny, to oznacza, że za deklaracją o wierze i przynależności do określonego wyznania nie kryje się wiara mocna, utwierdzona przeżyciem i praktykowana.
Najłatwiej jest wierzącemu Polakowi obruszyć się na innych, mających nieco odmienne poglądy, albo w tłumie deklarować, że jest się po tzw. właściwej stronie. Dość powszechnie mówi się na przykład, że Polacy kochają papieża, ale go nie słuchają. Tu nasuwa się wątpliwość, czy ta miłość do papieża nie jest aby związana z jego narodowością i czy obejmie ona następcę Jana Pawła II. Łatwo bowiem składać deklaracje, trudno je realizować. Uwielbiamy także wszelkie działania na pokaz, jednorazowe akcje, manifestacje quasi religijne, często niewiele mające wspólnego z wiarą, ale w założeniu zaświadczające o naszym przywiązaniu do danej instytucji, lub osoby. Łatwo też oburzamy się na innych, gdy naruszają zasady, które my uznajemy. To oburzanie się dotyczy określonych sytuacji i ma charakter postępowania wybiórczego. Oburzamy się na "gwałcicieli wiary" nie zawsze i nie tam, gdzie trzeba, nie widząc własnych postępków, lub czynów naszych braci w wierze. Przytoczę kilka przykładów.
Protestowano w Polsce przeciwko plakatowi do filmu "Skandalista Larry Flint", a także przeciwko rzeźbie Maurizia Cattelana przedstawiającej Jana Pawła II przygniecionego meteorytem (rzeźba była wystawiona w warszawskiej Zachęcie). W minionym okresie prowadzono kampanię przeciw nie najlepszemu angielskiemu filmowi "Ksiądz", który poruszał jednak istotne problemy nurtujące współczesny kler. Przez tę kampanię film ten zyskał tylko większą widownię. Można przykłady mnożyć. Kiedy jednak dokonamy zestawienia tych oburzeń i protestów dochodzimy do wniosku, że mają one wspólną cechę. Są jakby inicjowane z zewnątrz, przez określone czynniki, lub środowiska. Równocześnie pewne inne wydarzenia, nawet istotne dla sacrum (świętości), uchodzą uwadze tych środowisk (przypadkowo lub w sposób zamierzony) i w takim przypadku brak jest reakcji i oburzenia "tłumów", lub elit wierzących. Podam tu tylko trzy przykłady dotyczące zdarzeń związanych z wiarą, a nie budzące publicznego sprzeciwu.
W maju br. TVP wyemitowała reportaż z akcji policyjnej wymierzonej przeciwko złodziejom samochodów. Policja ustawiła w określonym punkcie miasta samochód "na wabia". Posiadał on ukrytą kamerę i był pod policyjną obserwacją. Ukryta kamera pokazała, jak złodziej włamał się do samochodu, uruchomił silnik i przed włączeniem się do ruchu... przeżegnał się! Przykład bulwersujący, pokazujący, jak przeciętny wierzący zrozumiał zasady wiary i zarazem stanowiący ilustrację do tzw. moralności Kalego z sienkiewiczowskiej powieści "W pustyni i w puszczy". Złodziej w swoiście i absurdalnie pojętej wierze chciał zapewnić sobie powodzenie przy realizacji swego czynu. Bardzo trudno zrozumieć rozumowanie tego złodzieja łączącego Boga i sacrum z czynem grzesznym i karalnym przez prawo świeckie. Czyn ten stanowił też swoisty dowód na miałkość przyswojonych przez wiernych nauk kościelnych. W tym przypadku zabrakło mi surowego i zarazem rzetelnego komentarza do tego reportażu.
Niedawno na rynek polski wprowadzono wino chilijskie o nazwie "Sancta Faustina". Marka wina wprost nawiązuje do niedawno kanonizowanej przez papieża polskiej zakonnicy s. Faustyny Kowalskiej. Możliwe, że wytwórca chilijski pragnął fakt ten wykorzystać i wprowadzając nowe wino na rynek polski, zdobyć klientów właśnie używając imienia "nowej" polskiej świętej. Jednak zabrakło mi przy tym fakcie głosów oburzenia, tak łatwo wybuchających w innych sytuacjach. Szczególnie, że imienia s. Faustyny użyto do oznaczenia alkoholu, a co za tym idzie, do propagowania używek. Nie może być większego paradoksu, jak używanie bez sprzeciwu w środowisku rzymskokatolickim imienia osoby świętej (uznanej przez papieża) do oznaczenia marki wina (alkoholu). Należy zastanowić się, czy właśnie ten przypadek i brak reakcji oficjalnej na to zdarzenie nie wykazują nienormalności naszego, polskiego życia religijnego.
Inny przykład to wyprodukowanie w miesiącach wiosennych tego roku przez spółdzielnię "Solidarność" z Lublina bombonierek czekoladowych. Bodźcem do tej produkcji był okres Pierwszych Komunii Świętych, ponieważ okładka bombonierek zawiera elementy Eucharystyczne: kielich i hostię oraz napis, że jest to pamiątka I Komunii Świętej. Minął okres Pierwszych Komunii Świętych i także nie doszedł do mnie głos oburzenia, protestujący przeciw włączaniu symboli Eucharystycznych do reklamy handlowej. Równocześnie Krajowa Rada Radia i Telewizji zakazała reklamy związanej z pierwszym telefonem komórkowym wręczanym dzieciom z okazji I Komunii Świętej. Jestem przeciwnikiem urządzania imprez rodzinnych z okazji tak ważnego wydarzenia, jak I Komunia Święta i obdarowywania dzieci drogimi prezentami. W ogóle uważam, że cel tego wielkiego wydarzenia, polegającego na wprowadzeniu dzieci w tajemnice Eucharystii, został w praktyce w naszym kraju zamazany i sprowadził się do kolejnego, tradycyjnego obrzędu. Widowiskowość i okoliczności świeckie spychają na drugi plan Eucharystię i doniosłość dnia, tak dla dzieci, jak i ich rodzin.
Jednak wobec tak istotnych nadużyć elementów rzeczywistej świętości (bombonierka komunijna z motywami eucharystycznymi), przy ataku na reklamę telefonu komórkowego powstaje pytanie, czy nie zagubiono wagi przedmiotu. Jestem przeciwny wszelkim nadużyciom w stosunku do ludzkich poglądów lub wierzeń. Mam jednak wątpliwość, czy reklama telefonu komórkowego nawiązująca do podarków z okazji I Komunii Świętej (a jest to zwyczaj polskiej tradycji) jest bardziej obrazoburcza, niż elementy eucharystyczne na okładce bombonierki. Moim zdaniem każde wykorzystanie uroczystości Pierwszej Komunii Świętej do celów merkantylnych jest nadużyciem. Nie tylko ludzkich przekonań lub wierzeń, ale także dobrego smaku. Głównie jednak obraża się Boga. I o tym należy koniecznie pamiętać. Z niesmakiem przyjmuję do wiadomości tę wybiórczość opinii polskiej w zakresie ocen naruszania sacrum. Uznaję równocześnie te fakty za symptomatyczne dla naszej, polskiej praktyki religijnej. Opisane przypadki, to także dowód na płytkość naszej religijności. Są one także dowodami na niespójność działań tych, którzy jakby z "urzędu" badają przypadki burzenia sacrum.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że trudno zachować w praktyce zasadę złotego środka, czyli działać w miarę rozsądnie i rzeczowo. Jednak w przypadku spraw wiary ten rozsądek i zachowanie miary są bezwzględnie konieczne. Reagowanie na szarganie świętości tylko w określonych sytuacjach, lub jedynie w odniesieniu do określonych osób prowadzi do swego rodzaju dwoistości moralnej i do stanu społecznej znieczulicy.
A. Starczewski
Świętości nie należy narażać na zbezczeszczenie
Uzupełniając niejako powyższy artykuł chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze inne przejawy szargania świętości. Mnie osobiście zaszokował, w sklepie z dewocjonaliami, widok papieru do pakowania prezentów zadrukowany obrazkami przedstawiającymi Pana Jezusa i symbole Eucharystyczne wraz z napisami "Pamiątka I Komunii Świętej". Co obdarowany zrobi z tymi "świętymi", niekiedy licznymi opakowaniami? Niewątpliwie wyrzuci je do kosza na śmieci.
Dzieci pierwszokomunijne uczyły się na katechezie, że należy otaczać szacunkiem obrazy świętych i symbole religijne. A "na starcie" otrzymują od darczyńców praktyczną "lekcję" na ten temat.
Pan Jezus przestrzega przed brakiem szacunku dla rzeczy wielkich i świętych. W Ewangelii według św. Mateusza 7, 6 czytamy: "Tego, co święte nie dawajcie psom, a pereł nie rzucajcie przed wieprze, aby ich nie podeptały..." Świętości nie należy narażać na zbezczeszczenie. Dla chrześcijan świętością jest Pismo Święte, gdyż jest to Słowo Boże. Sądzę, że wszyscy otaczają szacunkiem te Święte Księgi, ale czy literatura religijna - gdzie jest mowa o Bogu, cytowane są fragmenty z Ewangelii i innych ksiąg Starego i Nowego Testamentu, znajdują się zdjęcia obrazów świętych i ołtarzy Pańskich - jest w należytym poszanowaniu? Powinniśmy sobie uświadomić, że II przykazanie Dekalogu zobowiązuje nas do czci Imienia Bożego, zarówno w mowie, jak i na piśmie.
Literaturę religijną, która jest zbędna, zniszczona, nie przedstawiająca wartości archiwalnej można spalić, ale nie wolno wyrzucać jej do śmietnika. "Mariawita" jest czasopismem religijnym i zapewne prenumeratorzy kolekcjonują je w swoich domach. Gdyby jednak z jakiś względów chcieli się pozbyć swoich zbiorów, to najwłaściwszym rozwiązaniem jest przekazanie ich do miejscowej parafii, lub do Redakcji w Płocku. Tak zrobili już niektórzy mariawici w podeszłym wieku, nie mający osób, którym mogliby oddać swoje cenne zbiory.
red. P. Jaworska
XII Zgromadzenie Ogólne Konferencji Kościołów Europejskich
25 czerwca - 2 lipca 2003 r. Trondheim, Norwegia
Logo przedstawia otwartą dłoń Jezusa (ze śladem po gwoździu), jak również gołębia - symbol Ducha Świętego. Serce w środku symbolizuje miłość Boga, o której wszyscy chrześcijanie w Europie powinni świadczyć.
Dyskusje plenarne i w sekcjach tematycznych ogniskowały się wokół tematu "Jezus Chrystus leczy i jednoczy - nasze świadectwo w Europie". Na obrady do starego, historycznego norweskiego miasta przybyło około 800 osób: delegatów z Kościołów członkowskich KEK-u, reprezentantów organizacji stowarzyszonych i przedstawicieli mediów. Kościół Starokatolicki Mariawitów reprezentowali - Biskup Naczelny M. Włodzimierz Jaworski i Bartosz Łuczak, parafianin z Warszawy.Z Polski w XII Zgromadzeniu uczestniczyli także przedstawiciele Kościołów: Prawosławnego, Ewangelicko-Augsburskiego, Ew.-Metodystycznego, Ew. -Reformowanego i Polskokatolickiego. Inauguracyjne nabożeństwo, w którym wziął udział król Norwegii, Harald i premier rządu norweskiego Kjell Magne Bondevik, zostało odprawione w zabytkowej, średniowiecznej katedrze w Trondheim. Ceremonii przewodniczył Zwierzchnik Kościoła w Norwegii, bp Finn Wagle.
XII Zgromadzenie Ogólne zajmowało się istotnymi problemami, przed którymi stoi współczesna Europa, a zatem dotykającymi także i istniejące w niej Kościoły. Poszczególne zagadnienia omawiane były w czterech sekcjach tematycznych: Solidarność w Europie, Razem w Europie, Świadectwo w społeczeństwie, Braterstwo między Kościołami. Poruszano bardzo różnorodne zagadnienia. Mówiono m.in. na temat rasizmu i ksenofobii, przemocy, dialogu między wyznaniami, sytuacji kobiet i imigrantów, Karty Ekumenicznej, problemów ekologicznych...
Istotnym punktem spotkania był wybór nowych członków Komitetu Naczelnego. W tym 40-osobowym gremium znalazło się dwóch Polaków: Bogusław Burez z Kościoła Ewangelicko-Reformowanego i Andrzej Kuźma z Kościoła Prawosławnego. Na forum zgromadzenia rozmawiano także o różnych sprawach organizacyjnych, w tym i o finansach KEK-u. Poza głównymi punktami programu, czyli wspólną modlitwą i debatami uczestnicy XII Zgromadzenia Ogólnego brali udział w wielu wydarzeniach kulturalnych. Mieli możliwość zaznajomienia się z kulturą norweską poprzez zwiedzanie zabytkowych obiektów oraz dzięki licznym koncertom zespołów folklorystycznych. (red.)