Co pamiętam z tamtych czasów?
W związku z uroczystym obchodzeniem stulecia samodzielnego istnienia i działalności naszego Kościoła, poczytuję sobie za honor możliwość przekazania moich osobistych fragmentarycznych wspomnień z okresu lat trzydziestych ubiegłego wieku, odnoszących się do łódzkiej parafii pw. św. Franciszka z Asyżu.
Będące w naszej parafii siostry zakonne wykonywały różnego rodzaju prace, a kilka sióstr zajmowało się zawodowo edukacją dzieci i młodzieży. Prowadziły one przedszkole (w latach trzydziestych zwane "ochronką") oraz siedmioklasową prywatną, koedukacyjną szkołę powszechną odpowiadającą dzisiejszej szkole podstawowej. Te siostry były mi najbliższe, ponieważ uczęszczałam zarówno do ochronki, jak i do szkoły powszechnej. Obydwa te obiekty mieściły się w - będącej poza klauzurą - północnej części budynku klasztornego. Przedszkole i szatnia zajmowały parter, a szkoła obydwa piętra. Na pierwszym piętrze była sala parafialna, która równocześnie spełniała rolę sali gimnastycznej dla młodzieży szkolnej. Na drugim piętrze przy szkole był jeden pokój, w którym mieścił się sekretariat szkoły, a w wydzielonej części mieszkały siostry - nauczycielki.
Ochronka gromadziła zwykle około trzydzieścioro dzieci, będących pod opieką sióstr. Podopiecznych ochronki dzielono na grupy młodsze, starsze i stosownie do tego podziału organizowano odpowiednie zajęcia i zabawy. Dzieci otrzymywały obiady z kuchni klasztornej. Godziny pracy sióstr w ochronce były nieograniczone, co stanowiło ważne udogodnienie, szczególnie dla rodziców pracujących w nienormowanym czasie pracy. Ochronka tworzyła przestrzeń zabaw, a po niej szkoła była miejscem zdobywania wiedzy i przygotowywania się do dorosłego życia.
Nie wiem, w którym roku powołano do życia szkołę w naszej parafii, ale na pewno było to na początku dwudziestego wieku, gdyż w książce pt. "Pod jednym dachem" na stronie 10 podając ilościowy stan szkół powszechnych w Łodzi w marcu 1914 roku, wśród innych placówek o światowych wymieniono trzy szkoły mariawickie.1/
W naszej szkole było siedem klas, a w każdej z nich około dwudziestu uczniów. Uczyły tylko siostry. Obowiązujący program nauczania był przez nie ściśle przestrzegany, a poza tym programem odbywały się także pogadanki wychowawcze. Siostry niestrudzenie uczyły, jaką w życiu wagę mają prawdomówność, szacunek dla innych osób, wdzięczność za otrzymane dobrodziejstwa, umiejętność wybaczania krzywd i potrzeba rozumienia innych osób, aby móc żyć z nimi w zgodzie.
Siostry podkreślały znaczenie wolności narodowej i możliwości uczenia się w polskiej szkole. Wtedy, po stuletniej niewoli państwo polskie było od nas - uczniów - starsze zaledwie o kilka lat. Siostry zawsze znajdowały okazję, aby uczyć nas jak ważna jest wolność osobista, duchowa, jak odróżniać dobro do zła. W jakim stopniu przyswoiliśmy sobie te nauki - każdemu z nas odpowiedź na to pytanie dało życie.
W latach trzydziestych ubiegłego wieku w szkole nie znano "Dnia Dziecka" ani "Dnia Ojca", nie było też zabaw z okazji "Walentynek". Siostry - nauczycielki organizowały natomiast okolicznościowe akademie, przede wszystkim z okazji świąt państwowych. W każdym roku wystawiane były również "Jasełka" w wykonaniu młodzieży szkolnej i dzieci z ochronki. Corocznie siostry przygotowywały nas także do godnego uczczenia "Święta Matki".
W naszej szkole nie było organizacji harcerskiej, była natomiast "Drużyna Mateczki". Pamiętam, że śpiewaliśmy "Pojedziemy do świątyni", ale nie przypominam sobie, aby w szkole zorganizowano wycieczkę do Płocka.
Starsza, pozaszkolna młodzież, a również młodzi dorośli parafianie, garnęli się do Związku Templariuszy, działającego przy współpracy z siostrami i kapłanami. Życie łódzkiego oddziału tego związku było w naszej parafii wyraźnie widoczne. To "Templariusze" organizowali spotkania towarzyskie, współorganizowali akademie, wystawiali sztuki teatralne polskich autorów.
W czasach, kiedy nie było telewizji, komputerów, pubów, kiedy zaledwie w zamożniejszych domach był odbiornik radiowy, a pójście do teatru dla wielu osób stanowiło barierę finansową nie do pokonania - działalność "Templariuszy" była znaczącym dobrem kulturalnym.
Tak było do dnia 1 września 1939 roku, a potem...Wędrówki w celu obrony Warszawy, zamknięcie polskich szkół, aresztowania, obozy koncentracyjne, wysiedlenia, przymusowe wywożenie na roboty do Niemiec, obowiązek pracy dzieci w Łodzi, brak wiadomości o zaginionych...
W marcu 1940 roku okupant utworzył w Łodzi getto dla Żydów, które objęło również teren kościoła oraz parafialne budynki mieszkalne i gospodarcze. Mieszkańcy usuwani byli z tego obszaru. Musieli opuścić swoje domy i często nie mając odpowiednich warunków lokalowych, z konieczności pozostawiali swoje mienie w miejscach, z których byli przesiedlani. Wśród tych pozostawianych rzeczy były również sprzęty szkolne, takie jak np. ławki i tablice. Być może, że te przedmioty zostały przez ich nowych właścicieli odpowiednio wykorzystane, bo jak podaje przewodnik turystyczny "Śladami Łódzkich Żydów" na stronie 11 "...ul. Franciszkańska 29 - zarówno w budynku frontowym, jak i oficynie w początkowym okresie istnienia getta mieściła się szkoła podstawowa. Od października 1941 roku szkoła musiała zawiesić swą działalność..."2/
Do kościoła i budynków przy ul. Franciszkańskiej wrócono w styczniu 1945 roku. Nie byłam świadkiem tego powrotu, ponieważ wtedy pracowałam jeszcze koło Berlina, dokąd mnie przymusowo wywieziono w 1943 roku. Gdy wróciłam do Łodzi w maju 1945 roku dowiedziałam się, że szkoła nie została reaktywowana, a przedszkole upaństwowiono. Z dawnego kilkuosobowego grona sióstr nauczycielek pozostały tylko dwie, a siostry prowadzące przedszkole zatrudniano jako pracownice cywilne.
Wybuch drugiej wojny światowej zakończył szkolną - edukacyjną działalność sióstr mariawickich w Łodzi. Dziś z dawnych moich nauczycielek już żadna nie żyje. Żyją one tylko w mojej modlitewnej pamięci i niegasnącym uczuciu wdzięczności za przekazaną mi wiedzę.
Halina Głowacka (Mariawita 7-9/2006)
Łódź, październik 2006 roku
Przypisy
1/ "Pod jednym dachem - Niemcy oraz ich polscy i żydowscy sąsiedzi w Łodzi w XIX i XX wieku", praca zbiorowa pod red. Krystyny Radziszewskiej i Krzysztofa Woźniaka, wyd. Literatura, Łódź 2000, s. 10
2/ Przewodnik turystyczny "Śladami Łódzkich Żydów", str. 11
|