Następnie Jezus udał się do miasta zwanego Naim. Razem z Nim szli Jego uczniowie i wielki tłum. Gdy zbliżył się do bramy miasta, właśnie wynoszono zmarłego, jedynego syna matki, która była wdową. Razem z nią szedł z miasta znaczny tłum. Widząc ją, Pan wzruszył się bardzo i powiedział do niej: Nie płacz. I podszedł, dotknął pogrzebowych noszy, a ci, którzy je nieśli, zatrzymali się. Wtedy powiedział: Młodzieńcze, tobie mówię, wstań! A ten, który był martwy, usiadł i zaczął mówić. I Jezus oddał go jego matce. Wszystkich ogarnął lęk, wysławiali Boga i mówili: Wielki prorok powstał wśród nas i Bóg wejrzał na swój lud (Łk 7, 11-16).
Nie płacz! - takie słowa słyszymy często od bliskich i przyjaciół, gdy jesteśmy pogrążeni w smutku z powodu przeżywania jakiegoś nieszczęścia, gdy do oczu cisną się nam łzy. Słowa te wyrażające współczucie, niekiedy przynoszą ulgę i pociechę, ale nie zawsze zapowiadają konkretną pomoc. Pan Jezus po słowach "nie płacz" wskrzesił jedynego syna wdowy i oddał go matce, bo wiedział jak niezbędną jest dla niej jego opieka.
Niewątpliwie największym bólem dla matki jest śmierć dziecka, a szczególnie dla wdowy odprowadzającej na cmentarz jedynego syna. Starotestamentowi prorocy przedstawiając obrazowo bezmierny ból i skargę goryczą zaprawioną porównywali je z bólem i żałością matki po stracie jedynego syna.
"Okryj się smutkiem, jak po synu jedynym, gorzką żałobą" (Jr 6,26). "...i uczynię żałobę jak po jedynaku" (Am 8,10). "...boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym" (Za 12,10).
Pan Jezus doskonale rozumiał ogrom cierpienia wdowy z Naim. Wzruszył się ogarnięty miłością i litością. Być może widział w bolejącej niewieście obraz własnej matki wdowy (Maryi), która wkrótce miała Go - jednorodzonego syna - odprowadzić do grobu wśród jeszcze tragiczniejszych okoliczności.
Znamienny jest fakt, że Jezus nie czeka na prośbę o pomoc, o manifestowanie wiary w Jego moc, ale czyni z litości pierwszy cud wskrzeszenia człowieka zmarłego, z troski o los samotnej wdowy.
"I oddał go matce jego". Było to nowe dobrodziejstwo wyświadczone matce wdowie. Dlaczego Jezus nie zażądał jak niegdyś od bogatego młodzieńca, by i wskrzeszony poszedł za Nim i poświęcił się na Jego służbę? Wszakże obdarzył go nowym życiem, mógł zatem domagać się, by Mu je oddał. Przecież kiedy indziej oświadczył, że kto opuści ojca i matkę dla Jego miłości, "sto razy tyle weźmie i żywot wieczny odzierży"(Mt 19,29). Byłoby jednak fałszywe, gdyby się stosowało słowo Jezusowe bez względu na okoliczności. Prawo naturalne, zatem i wola Boża wskazywały wskrzeszonemu młodzieńcowi jako pierwszy obowiązek, opiekę nad samotną matką. I tak naucza Kościół Chrystusowy do dziś dnia. Nakazuje dziecku troskę o rodziców, starych, chorych, niezaopatrzonych. (...)
Ewangelista nic nam nie mówi, jak matka i syn okazali Jezusowi wdzięczność za łaskę, natomiast opowiada, jak wielki był rozgłos tego cudu, skoro wieść o nim, o pierwszym wskrzeszeniu, rozeszła się daleko poza granicami kraju. 1/
Dotychczas Chrystus Pan rozkazywał chorobom i niemocom ludzkim, teraz pokazał, że ma moc nawet nad śmiercią. Wskrzeszenie młodzieńca z Naim jest chronologicznie pierwszym z trzech tego rodzaju cudów uczynionych przez Pana Jezusa (wskrzeszenie córki Jaira Mt 9, 18-26; Mk 5, 21-43; Łk 8, 40-56, wskrzeszenie Łazarza J 11, 1-46). Świadkowie tego niezwykłego wydarzenia przekonali się, że "Bóg wejrzał na swój lud", bo widzieli jak Jezus czynił to własną mocą. Okazał się wobec ludu daleko większym, niż prorok Elizeusz, który wskrzesił pewnej matce jedynaka w niezbyt od Naim odległej wiosce Sunem. Wówczas nalegała niewiasta i skłoniła po wielu prośbach męża Bożego, by spróbował przywrócić życie jej synowi. Po modlitwach i kilkakrotnych usiłowaniach udało się Elizeuszowi uzyskać pomoc Bożą i spełnił się cud.
Ten cud z młodzieńcem w mieście Naim niech skłania nas do głębokiej wiary w Jezusa Chrystusa. Pokładania w Nim nadziei i ufności, także w trudnych sytuacjach naszego życia, nawet wtedy, gdy nam się zdaje, że wszystko się na nas wali, że nie ma wyjścia. Właśnie wtedy należy ufać Chrystusowi Panu i Jemu powierzać losy swojego życia i swojej śmierci. Bo On zawsze jest Panem i życia, i śmierci.
Pelagia Jaworska (Mariawita 7-9/2005)
Przypis
1/ Dr Piotr Ketter "Chrystus a Kobiety" s.381
Miasteczko Naim leży na szlaku u stóp Małego Hermonu, odległe kilkanaście kilometrów na południe od Nazaretu, 7 km od góry Tabor (na południowy zachód) i 50 km na południowy zachód od Kafarnaum. Dzisiaj również nosi nazwę Naim. Osada liczy zaledwie kilkuset mieszkańców. Na domniemanym miejscu cudu jest kapliczka.