(Łk 24, 36; tłum. mariawickie) Na Bliskim Wschodzie od czasów biblijnych patriarchów był zwyczaj, że gdy ludzie się spotykali, życzyli sobie pokoju. Tak jak u nas życzymy sobie dobrego dnia, tak tam życzono sobie pokoju i pozdrawiano się słowem "Szalom!" Ludzie Wschodu wiedzieli, czego przede wszystkim potrzeba ludzkiemu sercu. Dopóki człowiek żyje na ziemi serce jego bywa szarpane różnymi kłopotami, rozterkami, bólem, smutkiem i niepewnością. Jest wiele powodów, przyczyn obiektywnych i subiektywnych, dla których ludzkie serce jest niespokojne. Św. Augustyn mówił, że niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Panu. O, jak bardzo potrzebowali tego słowa uczniowie Pana Jezusa. Oni w Wielki Piątek przeżyli prawdziwy wstrząs. Spodziewali się, że ich Mistrz odkupi naród Izraela, założy nowe królestwo, a oni w tym królestwie zajmą poczesne miejsce. A oto stali się świadkami poniżenia, męki i w ludzkim rozumieniu, haniebnej śmierci Pana Jezusa na drzewie krzyża. Ich marzenia, nadzieje i aspiracje rozwiały się jak bańka mydlana, lub piękny sen. Dni poprzedzające święta Paschy były ciężkimi i ostatnimi dla Pana Jezusa. On wykazał i dał dowody, że umiłował prawdę i wolę Ojca i wypełnił ją do końca. Nie wahał się podjąć męki i ponieść śmierć na krzyżu, aby wyzwolić z pęta grzechu rodzaj ludzki. Wielki Piątek jest tym dniem, w którym Pan Jezus zawisł rozpięty na krzyżu na górze Golgocie. Jego męka i śmierć budzi w sercu człowieka wierzącego współczucie oraz pragnienie współcierpienia z Chrystusem, by ulżyć Mu w męce. Świadomość, że to także za nasze grzechy Pan Jezus cierpiał, pobudza nas do podejmowania pokuty oraz nowego życia z Chrystusem, położenia swej nadziei w Bogu i Jego Wielkim Miłosierdziu. Pan Jezus powiedział: "Kto chce Mnie naśladować, niech bierze swój krzyż i idzie za Mną". Jak Chrystus dźwigał swój krzyż słyszeliśmy z Ewangelii św. w czasie nabożeństw Wielkiego Tygodnia. Każdy człowiek musi dźwigać swój krzyż, tzn. swoje cierpienia związane z brakiem zdrowia - chorobą, brakiem pracy i możliwością zdobycia uczciwie środków finansowych, aby zapewnić utrzymanie sobie i swojej rodzinie. Niemniej bolesne bywają cierpienia psychiczne związane z niedostosowaniem do środowiska, w którym się żyje, lub brakiem akceptacji i spokoju w domu, w rodzinie. Nie brakuje też cierpienia związanego z niepewnością, czy i jak długo jeszcze będzie się miało pracę. Jedni przyjmują te problemy ze spokojem, inni popadają w zniechęcenie, frustrację i rozpacz. Człowiekowi wierzącemu łatwiej jest pogodzić się z trudnościami i problemami codziennego życia. Te swoje problemy przedstawia na modlitwie Bogu i stara się je rozwiązywać zgodnie z prawem Bożym i własnym sumieniem. Zmartwychwstały Pan Jezus ukazując się apostołom pozdrawiał ich słowami "Pokój wam" i wprowadzał do ich zatroskanych, zrozpaczonych serc upragniony pokój. W kościele w czasie Mszy św. i innych nabożeństw biskup kieruje do wiernych słowa "Pokój wam", a kapłan "Pan z wami" po to, aby pokój Chrystusowy zamieszkał w nich. Czy pamiętamy, aby w każdą niedzielę i święto uczestniczyć w modlitwie z całą wspólnotą parafialną? Opuszczając bez ważnego powodu modlitwę we wspólnocie kościelnej, sami się wyłączamy z Kościoła. Jak więc i gdzie usłyszymy słowa "Pokój wam"? Zawsze, a szczególnie w trudnych chwilach swego życia nie opuszczajmy społecznej modlitwy. Świat i dobra materialne, choć są potrzebne do życia, nie dadzą sercu człowieka prawdziwego pokoju. Zmartwychwstały Pan i do nas mówi: "Pokój wam". Cieszymy się, że w każdej parafii mamy dobrych kapłanów. Ceńmy ich sobie i szanujmy, pomagajmy im w ich niełatwej pracy. Wszyscy chcielibyśmy mieć zawsze dobrych duszpasterzy i oby ich nie zabrakło. Problem powołań kapłańskich kładziemy na serce zarówno: kapłanom, rodzicom i młodzieży. Kapłani niech uwrażliwiają młodzież na głos Bożego powołania. Rodzice niech nie utrudniają swoim dzieciom podjęcia decyzji o wstąpieniu do naszego seminarium duchownego. Powołana przez Pana młodzież niech się nie lęka podjąć trud związany z przygotowaniem się do pracy w Winnicy Pańskiej. Za to, czy i jakich kapłanów będzie miał nasz Kościół za kilka lat, czujmy się odpowiedzialni już dziś wszyscy.
bp M. Włodzimierz Jaworski |