Nieco o fałszowaniu, lub nieznajomości historii

Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 29 grudnia 2005 r. podjął uchwałę w sprawie uczczenia 350 rocznicy zakończenia oblężenia Jasnej Góry (Monitor Polski nr 1 z 2006 r. poz.2). W uchwale tej polski parlament złożył hołd wierze i heroizmowi obrońców kierowanych przez przeora Kordeckiego i wyraził nadzieję, że wydarzenia te pozostaną nadal istotnym źródłem patriotycznych postaw młodego pokolenia Polaków. Tyle i aż tyle można wyczytać z powołanej uchwały.

Przejdźmy do realiów. Sprawa obrony Jasnej Góry przed Szwedami w 1655 r. była przedmiotem wielu sporów naukowych i popularno-naukowych. Mit ważności tej obrony, narastający w historii Polski od XVII w. od ponad 100 lat jest podważany. Na temat obrony Jasnej Góry zajmowali stanowisko także mariawici w okresie przed II wojną światową i po niej. Przypomnę Czytelnikom, że w związku z obchodami 1000-lecia Państwa Polskiego, w "Mariawicie" (nr 3 z 1966 r. i nr 5 z 1966 r.) zamieszczono dwa artykuły na ten temat. Jeden był mego autorstwa.

Przedwojenne wypowiedzi mariawickie o obronie Jasnej Góry, jak i te z 1966 r. zostały odnotowane w "Bibliografii piśmiennictwa oblężenia Jasnej Góry w 1656 r. oraz jej obrońcy o. A. Kordeckiego" ,wyd. Akademii Teologii Katolickiej, Warszawa 1979 r. Oceny przyczyn i skutków tego oblężenia dokonywali w minionych latach także uczeni niezależni ideologicznie. Dzięki tym pracom udało się wyprowadzić wnioski, które mają niewiele wspólnego, pod względem meritum, z mitem zakorzenionym w świadomości społecznej i treścią wspomnianej uchwały Sejmu z 2005 r. Można obronić skutecznie tezę, że podważają one zasadność uchwały sejmowej.

Historia nie należy do dziedzin lubianych przez społeczeństwo. Wobec tego, w skrócie, pragnę przypomnieć kilka faktówz historii Polski z XVII wieku. Sądzę, że nie znudzę tym Czytelnika, a równocześnie uzasadnię tytuł tego artykułu.

Wojna polsko-szwedzka rozpoczęła się w 1655 r. od klęsk wojsk polskich i zdrady prawowitego króla przez poddanych (polską magnaterię, szlachtę, duchowieństwo). Poddały się Szwedom obie stolice Polski: rzeczywista - Warszawa i historyczna - Kraków. Magnateria litewska, na czele z hetmanem Januszem Radziwiłłem, kolaborowała z napastnikami i rozważała rozwiązanie unii polsko-litewskiej.

W wyniku rozwoju wypadków król Jan Kazimierz, wraz z wiernym otoczeniem, znalazł się na emigracji w Głogówku na Śląsku. Przed opuszczeniem kraju król wzmocnił militarnie twierdzę jasnogórską (wprowadzenie dodatkowej artylerii o dużym kalibrze zasięgu).Miało to uzasadnienie wojskowe, ponieważ twierdza ta, wraz z innymi zamkami na jurze częstochowsko-krakowskiej, zabezpieczała królowi powrót do kraju. Dla odmiany o. paulini, w obawie przez skutkami wojny, wywieźli "cudowny obraz" Matki Boskiej poza granice kraju, do Nysy.

Bezsporne od pewnego czasu jest (badania m.in. prof. A. Kerstena), że paulini po zdobyciu przez Szwedów Krakowa, złożyli królowi szwedzkiemu Karolowi Gustawowi akt poddańczy. Akt ten zawierał wyrzeczenie się przez zakonników prawowitego króla Jana Kazimierza i uznanie władzy szwedzkiego Karola Gustawa, niezależnie od wyników przyszłej, ewentualnej elekcji na tron Polski. W dokumencie poddaństwa władcy szwedzkiemu paulini zobowiązywali się także do posłuszeństwa i przyrzekali danie posiłków w ludziach i pieniądzach. Był to akt zdrady narodowej i pogwałcenie przysięgi złożonej prawowitemu królowi.

Za akt poddaństwa strona szwedzka "zapłaciła" paulinom aktem gwarancji (salwagwardia) - swoistej nietykalności terenu klasztoru (twierdzy) jasnogórskiego. Dysponując tą gwarancją, przeor Koredcki nie zaniedbywał jednak starań o umocnienie twierdzy jasnogórskiej, zabiegając nawet o dotację od przebywającego na emigracji Jana Kazimierza. Dotację te otrzymał. W konsekwencji o. Kordecki wykorzystywał materialnie każdą ze stron konfliktu (szwedzką i polską) w celu przysporzenia korzyści klasztorowi.

Rozwój wypadków wojennych nakazał królowi szwedzkiemu opanowanie twierdz na granicy Polski ze Śląskiem. W rozkazie do gen Mullera król szwedzki nakazał opanowanie m.in. Częstochowy przez wprowadzenie tam ograniczonego garnizonu szwedzkiego. Próba zajęcia przez zaskoczenie twierdzy jasnogórskiej przez oddział jazdy Wrzesowicza w listopadzie 1655 r. nie powiodła się.

Wobec tego gen Muller rozpoczął oblężenie. Była to raczej blokada z uwagi na brak w wojsku gen Mullera wystarczającej do oblężenia ilości piechoty i artylerii. O zamknięciu bram twierdzy przed Szwedami zdecydowali dowódcy wojsk przesłanych przez Jana Kazimierza i zgromadzona w twierdzy okoliczna szlachta.

W trakcie tej blokady toczyły się rozmowy między paulinami, a stroną szwedzką. Paulini, odwołując się do rozkazu Karola Gustawa nakazującego zajęcie Częstochowy podnosili, że Jasna Góra stanowi oddzielny obiekt od tego miasta i nie może być objęta tym rozkazem. Ponadto wskazywali na wspomnianą salwęgwardię wydaną paulinom za zdradę króla polskiego, a gwarantującą bezpieczeństwo klasztorowi. Gen Muller argumentował, że wojsko szwedzkie wprowadzone do twierdzy jasnogórskiej zapewni zakonnikom bezpieczeństwo.

Obroną twierdzy jasnogórskiej nie kierował przeor Kordecki. Kierownictwo obrony leżało w rękach dowódców świeckich: P. Czarnieckiego i S. Zamoyskiego. Ilość wojska i artylerii w twierdzy jasnogórskiej wystarczała do obrony tego rodzaju obiektu. Obrońcy przeważali nad wojskami szwedzkimi ilością i kalibrem artylerii, zapasami amunicji i wyżywienia. Nadto w oblegającym wojsku szwedzkim były pułki polskie, które przeszły na służbę Karola Gustawa. Żołnierze z tych pułków często nie wykonywali szwedzkich rozkazów.

Ostatecznie Szwedzi w końcu grudnia 1655 r. odstąpili od bezskutecznej blokady i próby zajęcia Jasnej Góry. Skutki tej blokady dla klasztoru nie były groźne. Szkody materialne nie były duże z uwagi na brak w obozie szwedzkim artylerii zdolnej do niszczenia murów. Straty w ludziach też były niewielkie (podobno 4 zabitych - P. Wroński-Cud jasnogórski, Gazeta Wyborcza nr 293 z dnia 17-18.XII.2005 r.). Uważa się, że obrońcy bardziej szkodzili oblegającym wojskom szwedzkim, niż one klasztorowi. Wynikało to z proporcji uzbrojenia wypadającej na korzyść obrońców.

Legendę obrony Jasnej Góry rozpoczęło dzieło przeora Kordeckiego pt. "Nowa Gigantomachia", a ugruntowały m.in. opisy sienkiewiczowskiego "Potopu". W wyniku tego rodzaju manipulacji literackiej obrona ta urosła do punktu zwrotnego w wojnie polsko-szwedzkiej z lat 1655-1658. Zapomniano, lub chciano zapomnieć o pogwałceniu przez paulinów przysięgi złożonej królowi Janowi Kazimierzowi.

Schowano głęboko pod "historyczne sukno" fakt, że tenże sam ks. Kordecki jeszcze raz wystąpił przeciw prawowitemu królowi Polski. Zamknął mianowicie w 1665 roku bramy twierdzy jasnogórskiej przed wojskami króla Jana Kazimierza w czasie rokoszu Lubomirskiego. Czynem tym ks. Kordecki wydał wojska królewskie na klęskę pod murami Jasnej Góry w starciu z buntownikami (J. Kłaczewski-Jerzy Sebastian Lubomirski, Warszawa 2002 rok). Mimo tego wydarzenia ks. Kordecki został promowany na bohatera narodowego wbrew prawdzie.

Gruntowne badania naukowe wykazały, że atak szwedzki na Jasną Górę w 1655 r. nie wzbudził oburzenia w kraju, ani nie był sygnałem do powszechnej walki ze Szwedami. Fakt oblężenia dopiero w przyszłości stał się, przez stworzenie mitu, ogniwem wiodącym w historii wojny z 1655 r. Dowody na mechanizm tworzenia tego mitu można znaleźć w wielu opracowaniach, szczególnie w pracy prof. A. Kerstena - "Szwedzi pod Jasną Góra 1655 r.", Warszawa 1975 r. lub prof. O. Górki - "Legenda a rzeczywistość obrony Częstochowy w 1655 r.", Warszawa 1957 r.

Wobec takich niepodważalnych dowodów co najmniej zdziwienie budzi przytoczona uchwała Sejmu gloryfikującą zdradę państwową (złożenie przez paulinów przysięgi na wiernośćnajeźdźcy szwedzkiemu). Dopatrzenie się w postawie ks. Kordeckiego elementów patriotyzmu wydaje się pomyleniem pojęć. Brak wiedzy historycznej u autorów tej uchwały poraża.

Trzeba jednak stwierdzić, że w historii Polski funkcjonuje kilka mitów promujących niezasadnie określone osoby. I tak bp Stanisław Szczepanowski, uznany za świętego i patrona Polski, w praktyce zdradził króla Bolesława Śmiałego i występował wraz z cesarzem niemieckim przeciw papieżowi. W konsekwencji działania bpa Szczepanowskiego spowodowały osłabienie państwa i utratę przez Polskę korony królewskiej. Przypadek ks. Kordeckiego i paulinów opisałem wyżej.

Mamy jeszcze mit ks. Skorupki, który podobno stanął na czele wojska i spowodował zwycięstwo Polski w 1920 roku w bitwie warszawskiej. Zapomniano tylko - budując ten mit - że duchowny chrześcijański zagrzewający do boju narusza zasady wiary - "nie zabijaj". Poza tym rola ks. Skorupki - jako kapelana wojskowego - w bitwie warszawskiej nie była wiodąca.

W kręgach nawet ludzi nauki funkcjonuje jeszcze jeden mit; o popieraniu mariawitów przez zaborczy rząd carski. Dowodu na to poparcie brak, ale nie przeszkadza to powtarzaniu tego twierdzenia. Powstaje w tej sytuacji paradoks. Oto są historyczne dowody obalające mity bp Szczepanowskiego, ks.Kordeckiego i ks.Skorupki. Nie ma dowodu na mit prorosyjskości mariawitów. Mimo tego mity te propaguje się z zapałem wartym lepszej sprawy. Propagatorzy mitów nie zrażają się tym, że kłamią.

Usprawiedliwia ich zapewne teza jezuickiego filozofa z XVII wieku Escobara, że dla korzyści Kościoła nawet życie ludzkie nic nie znaczy.

A. Starczewski (Mariawita 1-3/2006)