Dwie figury


    A cóż to za absurd - dwie Matki Boże!? Absurd, zgoda, ale jak żywotny...
    Ósmego grudnia 1904 r. minęło pięćdziesiąt lat od ogłoszenia dogmatu Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Panny Maryi. Ówczesny papież Pius X, pragnąc pobudzić i wzmóc miłość dla Bogarodzicy, ogłosił encyklikę Ad diem illum, w której wezwał wiernych, by nie tylko bezdusznymi manifestacjami, lecz swoim życiem cześć i przywiązanie do Niej okazali.1


Figura Matki Boskiej w Zgierzu
    Parafian zgierskich nie trzeba było pobudzać do umiłowania Matki Boga. Na pewno nie od marca 1903 roku, czyli od chwili, gdy ich duszpasterzem został ks. Józef Pągowski, orędownik i propagator pobożności maryjnej. Nie można też wykluczyć, że to z jego inspiracji na przykościelnym placu ufundowano Jej jubileuszową figurę pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia. Na cokole rzeźby umieszczono tablicę z wezwaniem: Maryo! Niepokalanie Poczęta Módl się z nami! 1854 -1904.
    Dwa lata później doszło do wielkiego religijnego zamieszania w tej i wielu innych parafiach Królestwa Polskiego. Po długich deliberacjach, na skutek dramatycznych wydarzeń, Pius X definitywnie rozsądził sprawę Zgromadzenia Kapłanów Mariawitów. Potępił je grożąc jego członkom wyłączeniem ze wspólnoty Kościoła rzymskokatolickiego, jeśli nie wykonają papieskiego nakazu rezygnacji z dotychczasowego stylu życia, form pracy duszpasterskiej i nie wrócą do jedności z biskupami. Decyzja zapadła, choć owi kapłani i oddany im lud swoim życiem, a nie bezdusznymi manifestacjami, okazywali cześć i przywiązanie do Matki Bożej...
    Papież Innocenty III (+ 1180) wyraził pogląd, iż co nie płynie z przekonania, jest grzechem, a cokolwiek dzieje się wbrew sumieniu, wiedzie ku piekłu, bowiem nikomu nie wolno wbrew Bogu posłusznym być sędziemu, lecz winien raczej z pokorą znieść ekskomunikę.2
    A że ks. Pągowski, rozważywszy racje w sumieniu, uznał, że posłuszeństwo Bogu okaże, gdy wytrwa w Zgromadzeniu, ostatni raz pomodlił się w kościele św. Katarzyny i skłoniwszy głowę przed figurą Matki Bożej, wespół z gromadą jako i on wyklętych, ruszył ku takoż na wzgórku leżącej świątyni, do której wiodła polna droga. Po wybrukowaniu nazwano ją ulicą Mariawicką...
    Minęło kilka lat... Gdzieś na początku  roku 1910 zgierscy rzymscy katolicy, mając już dość ciasnoty i zaduchu panującego w ich drewnianym kościółku, postanowili wznieść nowy, większy Dom Boży. A że polubili miejsce na pagórku, wzięto się na sposób i mury nowego zaczęto wznosić wokół już istniejącego kościoła. Po pół roku robót przesłoniły go ceglane płaszczyzny ścian.
    Nadszedł jednak czas, gdy stary kościół musiał zostać rozebrany... I wtedy, jak było we zwyczaju, procesjonalnie, ze śpiewem, z łopoczącymi na wietrze chorągwiami odprowadzono Przenajświętszy Sakrament do czasowej kaplicy. Po konsekracji nowego kościoła, takoż w paradnym ordynku, powrócono Chrystusa Utajonego na dawne miejsce, ale już w nowej świątyni,  obok której ciągle stała figura Niepokalanie Poczętej wystawiona przy współudziale tych, których potępił dekret papieski, choć czcili tę samą Trójcę i tej samej Przeczystej Pani zawierzali swe troski i radości...

   * * *
    Trzydzieści kilometrów na wschód od Zgierza, przed kościołem w Dmosinie stoi, podobna do zgierskiej, statua Matki Bożej.

Figura Matki Boskiej w Dmosinie, obok tablica pod figurką
Na jej cokole, tuż pod medalionem z profilem papieża Piusa X, jest tablicę wotywna. Na niej ręka sprawnego rzemieślnika wykuła w kamieniu tytuł, dla jakiego w roku 1908 dmosińscy parafianie uhonorowali Bogarodzicę: W hołdzie dziękczynnym Najświętszej Marji Pannie za obronę cudowną przeciwko herezji marjawickiej i za utrzymanie parafii Dmosin przy Św. Rzymsko-Katolickim Kościele tę figurę na wieczną rzeczy pamiątkę wznoszą dzieci Marji, mieszkańcy wsi Dmosin, Szczecin, Lubowidza, Karwoszczyzna, Kraszew, Kuźmy, Błowicze, Różyce Dmosińskie, Michałów i inni.
    A cóż to za osobliwość! Czciciele Matki Bożej dziękowali Jej za obronę przed takoż Ją wielbiącymi - tak samo gorliwie, słowami tych samych modlitw i na te same sposoby upiększającymi te same Jej wizerunki i figury. Czy można bić czołem przed Maryją za to, że obroniła parafię przed Jej czcicielami, a poniekąd przed Nią samą?
  Tę teologicznie paranoidalną cokolwiek konkluzję można wyjaśnić tylko w jeden sposób: pomijając... Maryję.

   Ów obelisk jest bowiem jedynie symbolem. Znakiem umownym. Równie dobrze mogłaby na cokole stać figura św. Andrzeja Apostoła, bądź św. Małgorzaty - patronów dmosińskiej parafii, albo wyobrażenie dowolnego, a bliskiego sercu Dmosinian, Świętego Pańskiego. Istotą tego dziękczynienia jest bowiem utrzymanie parafii przy Kościele rzymskokatolickim.
    I tylko to jest istotne. Reszta to ozdobniki.
   To, że zewnętrznym wyrazem podzięki jest figura Maryi można odebrać także jako gest tyleż złośliwy, co infantylny; coś w rodzaju „zagrania na nosie” okolicznym mariawitom, choć głównie tutejszym. Dmosińskim... Nie bez powodu wielkim głosem grzmiał z ambony ks. Wincenty Giebartowski podczas uroczystego nabożeństwa. Dobitnie, z teatralnym namaszczeniem, wymieniał nazwiska dmosińskich rodzin, które poszły za głosem sumienia, jednocześnie z rozmachem ciskając o posadzkę zapaloną świecę - znak wyklęcia (choć był to gest zastrzeżony dla biskupa!). Uzbierał się dość spory wzgórek woskowych ułomków; równy liczbie parafian, którzy nie bacząc na skutki anatemy poszli za kapłanami Mariawitami...
  Jakże silnie dawno minione wydarzenia i towarzyszące im emocje wpisały się w lokalną historyczną pamięć, skoro już we współczesnej uchwale Rady Gminy Dmosin o wzorze kanonicznym herbu gminy zapisano, że złoty krzyż, umieszczony na jego lewym polu, symbolizuje m.in. wytrwanie parafii przy Kościele rzymskokatolickim...
* * *
  Zgierska figura Matki Bożej stała się krzepiącym znakiem jedności tych, którzy pokładali ufność w Jej opiece i wstawiennictwu u Syna.
  Dmosińska figura Matki Bożej stała się znakiem gorszącego podziału tych, którzy pokładali ufność w Jej opiece i wstawiennictwu u Syna...
    Jak to możliwe?! Toż Matka Boża jest jedna i jest Matką wszystkich zanoszących do Niej modły… A jakby były (i są) dwie: ta w Zgierzu, błogosławiąca wszystkim swoim dzieciom, i ta w Dmosinie - błogosławiąca tylko dzieciom będących w łączności ze Stolicą Apostolską... Refleksja o dwóch figurach Bogarodzicy przyszła do mnie, gdy zastanawiałem się, dlaczego po półtoragodzinnej prelekcji o mariawityzmie, z sali padło pytanie:
- Ale niech pan powie, bo nie mogę się połapać, w jaką Matkę Boską wierzą mariawici. W taką jak my, katolicy? - Nic mi nie wiadomo, aby Chrystus miał kilka matek... Była jedna i Ona patronuje wierzącym w Nią – i rzymskim katolikom, i mariawitom, i prawosławnym, i starokatolikom... - odparłem.
    Mina pytającego świadczyła, że zwątpił w moje kompetencje teologiczne...
Krzysztof Mazur
zdjęcia G. Leśniewicz, K. Mazur

--------------------
PRZYPISY
1 S. Krzeszkiewicz, Ojciec Święty Pius X, Poznań 1914, s. 75
2 A. Brzeziecki, J. Makowski, Przed Bogiem, Warszawa 2005, s. 186

 

(Mariawita 1-3/2011)

powrót