Żywioł bez dna i granic


    Przez całą dobę, od niedzieli do poniedziałku 8 i 9 maja, u stóp Wawelu w krakowskim kościele św. Idziego przy ulicy Grodzkiej,nieprzerwanie czytano Pismo Święte. Była to trzecia edycja Ekumenicznego Maratonu Biblijnego.

    Odbywa się on w ramach Ekumenicznych Dni Biblijnych oraz Tygodnia Biblijnego w Kościele Rzymskokatolickim, organizowanych przez Krakowski Oddział Polskiej Rady Ekumenicznej, Uniwersytet Papieski Jana Pawła II oraz Duszpasterstwo
Ekumeniczne Archidiecezji Krakowskiej. Przy pulpicie najstarszego krakowskiego kościoła stanęło w sumie sto kilkadziesiąt osób, które odczytywały fragmenty ekumenicznego przekładu Pisma Świętego, zmieniając się co dziesięć minut. Byli wśród nich: studenci, duchowni, osoby zakonne i członkowie aktywnych w Krakowie wspólnot wyznaniowych.
    Podobnie jak w latach ubiegłych, także wierni małej mariawickiej parafii filialnej wzięli udział w czytaniu. W tym roku lektorami byli: br. dk. M. Daniel Mames, s. Teresa Rudnicka, s. Elżbieta Łukasiewicz, br. Witold Łukasiewicz oraz piszący te słowa, Łukasz Liniewicz. Nad całością „biblijnej godziny mariawickiej” czuwał kapł. M. Paweł Rudnicki.
   

Plakat informujący o  "Ekumenicznym Maratonie Biblijnym" w Krakowie
Kościoły i organizacje chrześcijańskie stosują dzisiaj rozmaite rozwiązania, aby przybliżyć ludziom Pismo Święte i zachęcić do sięgania po nie. Części z nas zostało prawdopodobnie zaoferowane kieszonkowe wydanie Gedeonitów, niemal wszyscy Żywioł bez dna i granic Przez całą dobę, od niedzieli do poniedziałku 8 i 9 maja, u stóp Wawelu w krakowskim kościele św. Idziego przy ulicy Grodzkiej, nieprzerwanie czytano Pismo Święte. Była to trzecia edycja Ekumenicznego Maratonu Biblijnego. Plakat informujący o „Ekumenicznym Maratonie Biblijnym” w Krakowie słyszeli w swoim kościele o potrzebie lektury Pisma, w telewizji można trafić na programy zawierające refleksje biblijne.
    Zachęcanie do samodzielnego czytania Pisma Świętego bywa zadaniem niewdzięcznym przez to, że w naszej kulturze nie jest popularne samodzielne studiowanie tekstów, zwłaszcza jeśli ich lektura wymaga skupienia i odpowiedniego nastroju. Przyczyną nie jest upadek religijności, ale spadek czytelnictwa w ogóle. Natłok informacji, często mało ważnych, sprawia, że umysł broni się przed nimi, a ubocznym skutkiem jest niechęć do rozważań i medytacji, bez względu na ich przedmiot.
    Problem czytania i studiowania Pisma Świętego ma też podłoże historyczne. W niektórych tradycjach ukształtowała się szczególna kultura biblijna i Pismo Święte odgrywa istotną rolę w duchowym życiu wiernych. W odniesieniu do mariawitów można mówić o roli, jaką odegrało tłumaczenie Starego i Nowego Testamentu dokonane przez biskupa Jana M. Michała Kowalskiego.
    W innych tradycjach przykładano mniejszą wagę do studiowanie Biblii przez wiernych, a niekiedy rezerwowano tę czynność dla urzędów nauczycielskich. Tak więc „korzenie, z których wiara czerpie życie” (Roman Brandstaetter) trafiały na bardzo różny grunt. Niekiedy nawet starano się je wyrywać, co stanowi jedną z niechlubnych kart  historii Kościoła. Dzisiaj jednak przedstawiciele różnych tradycji chrześcijańskich i przekonań chcą przywrócić Pismu Świętemu jego miejsce bądź dopiero je dla niego zdobyć. Stanowi to ważny znak duchowego rozwoju.
    Lektura Pisma znaczy w wymiarze religijnym więcej niż ćwiczenie intelektualne. Jest to coś zupełnie innego niż studiowanie
podręcznika dogmatyki, choć nierzadko myśli się o tym w taki sposób, co wielu ludzi zniechęca do sięgania po Biblię. Nie bez powodu Chrystus nazywany jest Słowem, a tradycja hebrajska personifikuje Torę. Kontakt z Pismem, postrzegany w perspektywie religijnej, to kontakt z Kimś żywym, dialog raczej niż lekcja.
    Słusznie zauważamy, że nie może rozwinąć się on w pełni bez udziału Ducha Świętego, który inspiruje i prowadzi. Dzięki Niemu człowiek może znaleźć odpowiedzi na trudne pytania, dochodząc do rozwiązań w głębi swojego sumienia, serca i rozumu. Strach, który motywował w pewnym okresie do skrywania Pisma przed ludem, staje się więc zrozumiały. Czytanie go może być bardzo intymnym doświadczeniem, dzięki któremu człowiek wyzwala się spod wpływu doktryny, bo dociera do samych źródeł przekazu biblijnego.
    Celem lektury nie jest zdobycie za pomocą Biblii informacji o faktach historycznych, ale wejście na teren, w którym następuje spotkanie z żywym Bogiem. To spotkanie może zaskoczyć czytelnika. Jak pisze Roman Brandstaetter, który Biblią żył: „Ponieważ każde słowo Pisma kryje tajemnicę (…) staraj się Biblię czytać na różne sposoby (…) za każdym razem odkryjesz w tych fragmentach inne wartości (…) Biblia jest żywiołem bez dna i granic (…) zawsze bądź przygotowany na nieprzewidywane odkrycia i znaleziska.” 1
    Dzisiaj, z jednej strony, jesteśmy mniej skłonni do czytania i głębszych refleksji nad tekstem, z drugiej zaś - zdaliśmy sobie sprawę ze znaczenia, jakie mają one w życiu religijnym i zaczęliśmy do
takiego wysiłku zachęcać.
    Kapłan K.M.P. Rudnicki, opiekun krakowskiej wspólnoty, powiedział niedawno w homilii: „W naszej epoce mamy obowiązek myśleć i poszukiwać odpowiedzi na trudne pytania wiary, rozważając Pismo i prosząc o światło Ducha
Świętego” (cytuję z pamięci).
    Nie wiem, na ile skuteczne są takie wydarzenia, jak Krakowski Maraton Biblijny, ile osób zostanie zachęconych do poświęcenia większej uwagi Pismu. Być może wystarczy, że przypadkowy przechodzień usłyszy coś, co go poruszy. Z pewnością jest to okazja do nawiązania międzywyznaniowej współpracy i, co chyba najważniejsze, świadectwo dojrzałego
podejścia do religii.
Łukasz Liniewicz
-------------------
1 Brandstaetter R., Krąg Biblijny, Wydawnictwo m, Kraków 2010, str. 63.


(Mariawita 4-6/2011)

powrót