Pojęcie Kościoła według nauki
Błogosławionej Marii Franciszki

     

Gdy mówimy o Kościele, należy wyjaśnić jaki Kościół mamy na myśli, chyba że jest się pewnym, że słuchający z samej treści domyślają się, o jakim Kościele jest mowa, ponieważ wyraz ten ma wielorakie znaczenie.

    Polski wyraz „kościół” pochodzi prawdopodobnie od „kasztel”, z łacińskiego castellum, czyli zamek. Wyrazem łacińskim oznaczającym kościół jest „ecclesia”, co znaczy z greckiego: „zwołane zebranie”. Zarówno w polskim, jak i w innych językach wyraz ten na ogół ma podwójne znaczenie: budynku, czyli miejsca, gdzie zbierają się wierni lub samego ich zebrania. Mianem kościoła objęte są nie tylko zebrania wiernych, ale w ogóle chrześcijanie zorganizowani w społeczność. Teologia rzymskokatolicka obejmuje tym mianem także i wiernych zmarłych. A więc: wierni żyjący na ziemi stanowią kościół wojujący, dusze zmarłych pozostające w czyśćcu - kościół cierpiący, i święci w niebie - kościół tryumfujący.
    Kościoły ewangelickie, tak augsburski jak i reformowany rozróżniają Kościół widzialny, czyli społeczność wiernych, (jako instytucję na ziemi) i Kościół niewidzialny, jako przedmiot wiary... Św. Paweł określa Kościół jako mistyczne Ciało Chrystusa, to znaczy jako organizm, którego Głową jest Sam Chrystus Pan, a członkami wszyscy wierni, którzy pełnią Jego wolę i naśladują Go. W znaczeniu ogólnym używa się wyrazu „kościół” w zastosowaniu do organizacji kościelnych. W tym znaczeniu mówi się o Kościele rzymskokatolickim, prawosławnym, mariawickim, ewangelickim itp.
    Przez długie lata każdy z Kościołów chrześcijańskich uważał się za jedyny, który posiada w pełni prawdę Chrystusową. Wierni każdego Kościoła spoglądali na innowierców jak na zbłąkanych heretyków, i chrześcijanie nie tylko nie czuli między sobą braterskiej więzi i miłości, jaką zaleca im nauka Jezusa Chrystusa, którą wszyscy wyznają, ale wbrew tej nauce nienawidzili się wzajemnie, a w najlepszym wypadku czuli do siebie niechęć. Pierwsze miejsce w tym wypadku zajął Kościół rzymskokatolicki. Kościół ten, uważając się za jedyną instytucję zbawiającą, za jedyny prawdziwy Kościół Chrystusowy, zamiast zalecanej przez
Chrystusa miłości, nawet dla nieprzyjaciół, żywił nienawiść do innowierców, szerzył ją i podżegał do ich prześladowania.
    W takiej atmosferze, w łonie Kościoła rzymskokatolickiego, pod koniec dziewiętnastego wieku, poczęła kiełkować nowa myśl religijna, a raczej zaczęło przenikać bezpośrednie światło od Boga, którego celem było wykazanie zła tolerowanego w Kościele i wskazanie drogi do odrodzenia duchowego. Początek temu dało objawienie, które otrzymała od Boga Błogosławiona Maria Franciszka, Założycielka Mariawityzmu. Rozumie się, że tego objawienia nie mogło przyjąć duchowieństwo rzymskokatolickie; bo żeby je przyjąć, trzeba było się upokorzyć; uznać potrzebę poprawy życia i zmienić działalność swoją na taką, aby wszystko było „na większą chwałę Bożą i cześć Najświętszej Maryi Panny”. Na to zdobyć się mogli tylko wyjątkowi kapłani; kapłani, których cechowała pokora i trawiła tęsknota za lepszymi obyczajami w Kościele.
    Toteż rozwój działalności kapłanów powołanych do Mariawityzmu spotkał się w Kościele rzymskokatolickim z nieprzezwyciężonymi trudnościami. Z konieczności stanęli oni przed alternatywą: albo zrezygnować z obowiązków swego powołania, albo nie licząc się z możliwością wyrzucenia z Kościoła, kontynuować swą pracę z narażeniem się na straszliwe prześladowania, którymi Kościół ten, podobnym śmiałkom zawsze obficie płaci. Wreszcie przyszła chwila decydująca: Kapłani mariawici zasuspendowani wycofali się z Kościoła rzymskokatolickiego, stosownie do słów apostolskich: „Sprawiedliwali jest rzecz przed Obliczem Bożym was raczej słuchać niźli Boga, osądźcie”, i kontynuowali pracę nad odrodzeniem ducha wśród ludu, który im zawierzył i poszedł za nimi. Wychowani na teologii rzymskokatolickiej, mogli oni teraz powziąć przekonanie, że nie Kościół rzymskokatolicki, który toleruje zło i staje w jego obronie, ale właśnie nowo powstały Kościół mariawicki jest jedynym prawdziwym Kościołem Chrystusowym. W tym przekonaniu umacniać ich mogła owocna praca nad sobą i ludem, a także i same objawienia Błogosławionej Marii Franciszki, które mówią o upadku duchowieństwa, o sprawiedliwości Boskiej wymierzonej na ukaranie świata i o Miłosierdziu dającym ginącemu światu, jako ostatni ratunek cześć Przenajświętszego Sakramentu i Pomoc Maryi. Środkiem szerzenia tej czci, z woli Boskiej powstało przecież ich Zgromadzenie, a więc u nich tylko jest ratunek przed powszechną karą Bożą. Tak mogliby myśleć, gdyby nie świetlana postać ich Matki duchowej, która będąc w stałym kontakcie z Bogiem, jasno rozumiała istotę prawdziwego Kościoła Chrystusowego, o którym Zbawiciel powiedział, że „bramy piekielne nie przemogą go” (Mat. 16, 18). Wiedziała Ona, że tego Kościoła nie stanowi żadna organizacja kościelną, - chociaż nie utraciły one możności należenia do niego - lecz poszczególne dusze, wybrane ze wszystkich Kościołów chrześcijańskich, które naśladują Pana Jezusa i pełnią Jego wolę. Z nich się składa ukryty prawdziwy Kościół Chrystusowy, obdarzony tą niezwyciężoną mocą. Wiedziała Ona także, że Opoką, na której ten Kościół został zbudowany nie jest Piotr, jak twierdzą rzymskokatolicy, lecz sam Pan Jezus, jak twierdzi Pismo Święte, gdzie między innymi jest powiedziane: „Pan Opoką moją, twierdzą moją i wybawicielem moim; Bóg mój skałą moją, w Nim będę ufał”. „Żyje Pan, błogosławiona Opoka moja”. „Bo któż jest Bogiem oprócz Pana? A kto Opoką oprócz Boga naszego?” (Ps. 18(17) — 3,47, 32). Oto Opoka, którą wyznał św. Piotr słowami: „Tyś jest Chrystus Syn Boga żywego” (Mat. 16, 16); Opoka, na której Zbawiciel zbudował Swój Kościół.
    Zatem, kto naśladuje Pana Jezusa i pełni Jego wolę, ten życie swoje duchowe opiera na onej Opoce, którą jest Chrystus, staje się członkiem Jego mistycznego Ciała i należy do prawdziwego Kościoła Chrystusowego, którego bramy piekielne nie przemogą.
    Błogosławiona Maria Franciszka z wielką radością patrzyła na chwalebną gorliwość duchowieństwa i ludu mariawickiego. Mogła więc wierzyć, że jeżeli praca ich będzie wytrwała i nadal tak owocna, - Kościół Mariawicki włączywszy się do tego prawdziwego duchowego Kościoła Chrystusowego, pozostanie w nim na zawsze. Mogła wierzyć tym bardziej, że Bóg powiedział do Niej o Mariawityzmie jako o nowej latorośli na suchym pniu Kościoła rzymskiego: „To jest nowa latorośl na suchym pniu, którego korzeniem jest Chrystus, albowiem wyschła w ich sercach miłość Boga i bliźniego” (Dz. M. str. 53).
    A więc Błogosławiona Maria Franciszka nauczała, że Kościół Chrystusowy nie zamyka się w ramach jakiegoś jednego wyznania; że członkami jego są wszyscy ludzie miłujący Pana Jezusa, i mówiła: „Pan Jezus Sam złączy z nami dusze miłujące Go ze wszystkich wyznań, rozproszonych po całym świecie w jeden święty Kościół Powszechny najpierw duchowo, a potem zewnętrznie, którego Sam Baranek będzie Głową i Królem. Wtedy nastąpi rozdział sprawiedliwych od grzeszników, którzy sami odrzucą Boga i wzgardzą Barankiem. - W jaki sposób i kiedy się to dokona nie wiem; mamy tylko błagać Pana Jezusa w Przenajświętszym Sakramencie, aby się wypełniła wola Jego święta w nas, nad nami i przez nas” (Dz. M. str. 78).
    Kościół chrześcijański, jako organizacja wierzących zgrupowanych w różnych denominacjach wyznaniowych - upadł. O przyczynie upadku tego Kościoła Założycielka Mariawityzmu pisze tak: „Upadku Kościoła nie są winni jawni lub ukryci jego wrogowie, lecz samo duchowieństwo rzymskokatolickie, które wskutek swego życia nieczystego przyprowadziło całe narody i społeczeństwa niemal do pogańskich obyczajów” (Dz. M. str. 55). Wiadomo przecież, że duchowieństwo rzymskokatolickie było przyczyną rozdarcia Kościoła na różne odłamy religijne, które także nie spełniły należycie swojego powołania apostolskiego.
    Za cały Kościół chrześcijański i duchowieństwo trzeba się modlić. Jeśli będzie dostateczna liczba błagających, - Kościoły zostaną ocalone i zjednoczone. O tym Pan Jezus mówił do Mateczki: „Jeśli nie będzie dostatecznej liczby błagających, ukarzę świat cały, a ukarzę za grzechy kapłanów. - Użyję bicza i zamkną seminaria, bo z nich wychodzą kapłani rozpustni; - Wzbudzę lud przeciwko kapłanom i wypędzę ich, jak niegdyś wypędziłem przekupniów ze Świątyni Jerozolimskiej, bo mi służą za pieniądze i zaszczyty” (Dz. M. str. 32).
    Pan Jezus dał poznać Mateczce, że „zburzy wszystko, co sprowadziło upadek Kościoła i wskrzesi gorliwość pierwszych chrześcijan” (Dz. M. str. 58). A więc, jeżeli będzie dostateczna liczba błagających - w organizacjach kościelnych nastąpi odrodzenie ducha.
    Błogosławiona Maria Franciszka miała ukazaną „Nową Jerozolimę i nowy Kościół, który wyjdzie z łona obecnego Kościoła; a także upadek Rzymu” (Dz. M. str. 60).   
    Jasne jest, że Kościołem tym ma być nie któryś z dotychczas istniejących. Kościołów, ale zjednoczone w Chrystusie Panu wszystkie Kościoły, jeśli nastąpi ich odrodzenie duchowe. Realizacja tej myśli Bożej już się rozpoczęła; ma ona wyraz w światowym ruchu ekumenicznym.
    Mateczka mówiła o potrzebie zjednoczenia Kościołów i zaleciła nam abyśmy podtrzymywali stosunki ze starokatolickimi Kościołami. ,,Co się zaś tyczy papiestwa, - mówiła - to żebyśmy na zawsze porzucili myśl, czy nadzieję, że może się ono kiedyś nawrócić lub zjednoczyć z innymi Kościołami na zasadach równości, jaka była w pierwszych wiekach Kościoła”. „Będzie ono - mówiła Mateczka - zawsze się sprzeciwiać tej jedności i walczyć przeciwko niej; zgoda z nim i jedność jest niemożliwa” (Dz. M. str. 285 i 286).
    A oto na jakich zasadach Błogosławiona Maria Franciszka widziała możliwość zjednoczenia wszystkich Kościołów:
„Głównym fundamentem zjednoczenia Kościołów powinna być wiara i cześć dla Przenajświętszego Sakramentu Ołtarza. (...) Pan Jezus później Sam zaprowadzi to, co będzie chciał i uważał za potrzebne, byleby tylko cześć Przenajświętszego Sakramentu była przyjęta. (...) Każdy Kościół niech też zachowuje swoje zwyczaje, modły i nabożeństwa i niech drugim swoich praktyk religijnych nie narzuca. We wszystkim niech będzie miłość, w rzeczach niekoniecznych do zbawienia - wolność, a w koniecznych jedność. Wszystkie Kościoły powinny tylko błędy jawne przeciwko wierze usunąć; poza tym resztę pozostawić działaniu w duszach Pana Jezusa, który (...) Sam wszystkich zjednoczy. Potrzeba tylko Eucharystii cześć wszędzie podnieść” (Dz. M. str. 286 i 287). „Jak wiara w dogmaty rozdzieliła narody, tak miłość zjednoczy wszystkich” (Dz.M. str. 68).
    Matka Maria Franciszka to według nas największa Ekumenistka świata, która mówiła o rzeczach i możliwościach, jakie nikomu wówczas jeszcze się nie śniły. Oto rozległy horyzont Jej myśli religijnej. Kochamy Ją za to z całego serca i pragniemy, aby ta miłość dla Niej dodawała nam mocy do kroczenia drogą przez Nią wskazaną do tej wielkiej przyszłości; do jedności i braterstwa, którego tak bardzo pragnęło Jej wielkie serce.
    Jej objawienia spełniają się już w potężnym światowym ruchu ekumenicznym. Jest to naszą wielką radością. Jesteśmy szczerymi ekumenistami i nikt nie może się dziwić, że dzieci takiej Matki takimi właśnie są.
Bp M. Michał Sitek

(Mariawita, Nr 3, maj-czerwiec, 1962)


(Mariawita 4-6/2012)

powrót