Chrystus przyszedł przed dwoma tysiącami lat na ziemię nie w wielkim pałacu, ale w ubogiej stajence. Dzisiaj przychodzi do mnie. Moje serce często nie jest pałacem, godnym Króla Niebieskiego, ale właśnie stajenką. Jakże była ono oziębłe na wołanie św. Jana Chrzciciela: „prostujcie ścieżki wasze”. Pomimo tego Jezus chce do mnie przyjść, właśnie do tej ubogiej stajenki. Woła: „przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążęni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Jestem utrudzony moim pielgrzymowaniem, otoczony rzeczami światowymi i obciążony moimi grzechami. I do takiego serca chce przyjść Zbawiciel, aby je przemienić. Ubóstwo serca ubogacić Swoją obecnością Eucharystyczną. Ciemność oświecić blaskiem nowego zbawienia. Osłodzić miłością zaćmić. I osłonić mnie swoimi miłosiernymi ramionami. Radość z narodzenia Chrystusa była wielka. Teraz On pragnie, aby radość z jego eucharystycznego przyjścia do mojego serca byłą równie pełną. Oto aniołowie głoszą chwałę Bożą i pokój dla mnie, ponieważ przyszedł długo oczekiwany „Książę Pokoju” i „Bóg z nami” - Emmenuel, Jezus. Wraz z pasterzami spieszą prędko do duchowego Betlejem, miasta chleba, by przyjąć Ciało i Krew Króla Królów. A wtedy i w moich żyłach płynie krew królewska i wraz z trzema świętymi Kacprem, Melchiorem i Baltazarem, natchniony słodkim pragnieniem oglądania Zbawcy, wyglądam Go aż przyjdzie w Swej chwale przy końcu czasów. kapł.
M. Daniel
|
(Mariawita 10-12/2013) |